Nowojorczycy zarabiają na donosach na kierowców [FELIETON]
W mojej skromnej opinii każdy konfident to zwykła świnia. Bez względu na motywacje. Oczywiście osób, które informują o pijanych kierowcach, sadystach katujących dzieci, konkubiny i zwierzaki domowe, podających dane ulicznych bandziorków i nożowników za donosicieli nie uważam. Ponieważ są to ciężkie przestępstwa zagrażające życiu i zdrowiu innych ludzi (oraz zwierząt nieludzkich, jakby powiedział profesorzyca Środa).
Jednak różnego rodzaju glisty donoszące na sąsiadkę bez maseczki, menela pijącego piwo na ławce przed blokiem, wzywający policjantów do „nielegalnego uboju” własnej świni przez sąsiada, czy informujących że sąsiad jest na zwolnieniu lekarskim, ale pieli ogródek, czy że kupił sobie nowe auto i nie wiadomo za co, po prostu bym rozstrzeliwał. W sumie niczym nie różnią się oni od tych, którzy do gestapo i UB donosili na żołnierzy podziemia, albo od lewackiego aktywiszcza „śledzącego” tak zwaną „homofobię” i „transfobię” w internecie. Czy od osławionego Pawki Morozowa, który wraz z bratem doniósł na własnego ojca i wuja, że „kradnie” „państwowe” kłosy zboża z pola, żeby gnojów wyżywić.
Z konfidenctwa można nieźle żyć
Dlatego informację, że nowojorczycy zarabiają na donosach na kierowców, a rekordzista zyskał 125 tysięcy dolarów przyjąłem z wyjątkowo negatywnymi uczuciami. Im większe miasto tym większe lewactwo i bardziej zrypane berety. Dlatego w Warszawie jest więcej (i o wiele cięższe przypadki) świrów, niż w Lublinie, a w Lublinie, niż w Pcimiu. Ktoś, kto na prowincji byłby wioskowym idiotą i przygłupem w dużym mieście jest wyznaczającym „tryndy” poliamorycznym zmiennopłciowym aktywiszczem LGBTQRWA ZNP. Na wsi także wiadomo, kto jest zwykłą świnią, szują, złodziejem i donosicielem (i w ramach reedukacji można mu na przykład spalić stodołę), a w mieście takowy może liczyć na znacznie większą anonimowość. Dlatego nie dziwi, że w Niu Jorku, czy innym Los Angeles jest wielokrotnie więcej konfidentów i świrów, niż na zapadłej wiosze gdzieś w Georgii, lasach Alaski, czy na bagnach Luizjany. Dlatego też Nowy Jork jest wylęgarnią konfidentów. A że przy okazji oprócz swojej zboczonej przyjemności mają oni także pieniądze to skala jest tym większa.
Konfidenci i władze Nowego Jorku walczą o „ekologię”
Jak pisze pewna „Gazeta”, której redaktorzy mają czasami trzy, czteropokoleniową tradycję bycia konfidentami „Władze Nowego Jorku mają bardzo duży problem z kierowcami ciężarówek, którzy podczas postoju pozostawiają włączony silnik. Dlatego miasto wprowadziło obywatelski program zgłaszania takich przypadków i wypłaca za to premie. Niektórzy mieszkańcy uczynili sobie z tego niezły zarobek”. I dalej „dlatego w Nowym Jorku uruchomiono program obywatelski, w ramach którego mieszkańcy mogą zgłaszać pojazdy ciężarowe, które podczas postoju mają włączony silnik i zanieczyszczają powietrze. Właściciel takiego samochodu zostanie ukarany mandatem w wysokości co najmniej 350 dolarów, a zgłaszający otrzyma premię w wysokości 87,5 dolarów za każde zarejestrowane wykroczenie”.
A czemu to kierowcy nie wyłączają silnika na postoju? Otóż „przy działającym silniku działa klimatyzacja i ogrzewanie, a działające radio oraz inne systemy na pokładzie nie wyczerpują akumulatora, co przy ciągłym postojach może stanowić problem”. A więc facet chce się ogrzać, albo schłodzić w kabinie przy pracującym silniku (bo inaczej się nie da w takich truckach) i cyk pojawia się konfident. „Wystarczy nagrać trzyminutowy film przedstawiający pojazd ciężarowy z włączonym silnikiem. Na filmie muszą być wyraźnie widoczne tablice rejestracyjne. Gdy samochód znajduje się w strefie szkolnej, wystarczy minutowy film. Takie nagranie trzeba przesłać na stronę miejskiego wydziału ochrony środowiska. Po zweryfikowaniu zgłoszenia miasto wysyła czek z nagrodą finansową”.
Oczywiście „pomysł cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Powstała nawet specjalna grupa obywatelska zrzeszająca 60 osób zajmujących się wyławianiem kierowców zanieczyszczających środowisko. Jeden z uczestników grupy, Donald Blair, jest rekordzistą - zarobił już 125 tysięcy dolarów na nagrywaniu filmów. Były bankowiec, George Packenham, zarobił ponad 40 tys. dolarów. Wielu uczestników podkreśla, że traktuje to jako normalną, etatową pracę”.
Cóż fakt, że Nowy Jork jest wylęgarnią podpier...czy nie dziwi. Poprzedni burmistrz- kretyn zrobił z donosicielstwa sport narodowy nowojorczyków. Obecnemu burmistrzowi te komunistyczne zachowania też pasują. W nowojorskiej telewizji był nawet reportaż o tym Żydku – przodowniku donosicielstwa, gdzieś ów chwalił się, jak czai się za drzewem, żeby zmierzyć czas i cyknąć filmik, na którym widać blachy auta. Żalił się tylko, że niektórzy kierowcy chcą mu spuścić łomot. Czego mu i jego podobnym z serca życzę.
Zdzisław Markowski
Źródło: Zdzisław Markowski