O podjęcie działań zaapelowali lokalni politycy, którzy zwrócili się do przywódców Leonida Pasiecznika i Denisa Puszylina. Ich zdaniem przeprowadzenie referendum i dołączenie do Federacji Rosyjskiej zapewniłoby "bezpieczeństwo i otworzyło nowe możliwości w drodze powrotnej do spokojnego życia".

O tym, że sprawa jest wyjątkowo poważna przekonuje m.in. prof Andrzej Zapałowski, ekspert ds. bezpieczeństwa.

Rosjanie ogłosili rozpoczęcie procedury włączania tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej do Rosji. Jeżeli to się stanie, to dla Rosji działania wojenne przeciwko temu obwodowi będą atakiem na to państwo. To może zmienić charakter udziału Rosji w wojnie z operacji specjalnej do pełnoskalowej wojny. Nie ma od strony praktycznej znaczenia sytuacja prawnomiędzynarodowa tego obszaru - napisał na facebookowym profilu.

Podobne zdanie wyraził również Marcin Jan Orłowski, redaktor naczelny Wolność TV zawodowo zajmujący się tematyką wschodu.

Wynik referendum już teraz znamy, więc jego przeprowadzenie to w zasadzie formalność. Nawet jeśli świat nie uzna wyników, to FR i Władimir Putin będą musieli działać w zgodzie z konstytucją, a ta wskazuje jasno, że atak na terytorium Rosji jest początkiem wojny. Wówczas już nie trzeba będzie mówić o "operacji specjalnej" i nikt nie będzie się zastanawiał, czy potrzebna jest mobilizacja - zauważa.

Warto zauważyć, że propaganda Kremla działa na rzecz mobilizacji i wojny już od pewnego czasu. Od kilku tygodni nie mówi się już o nazistach, ale o żołnierzach najemnikach z zachodu i siłach NATO. W ten sposób społeczeństwo może być przygotowywane na świadomość wybuchu ogromnego konfliktu - dodaje.