Ideologia szaleństwa (FELIETON)

0
0
0
Pixabay
Pixabay /

Szaleńcza ideologia ochrony klimatu odsłoniła swoje kolejne wyznaczniki. W 2005 r. zostało powołane C40Cities. Utworzyło je 18 największych światowych miast. Przewodniczącym jest burmistrz Londynu Sadiq Khan. Czynnie uczestniczy w tym przedsięwzięciu Warszawa z jej liderem prezydentem .W 1919 r. w Kopenhadze doszło do podpisania wspólnej deklaracji. Brał w tym udział Rafał Trzaskowski i był współautorem wytycznych organizacji. Potem wielokrotnie ją promował. Na swoim Campusie w ub. r. bardzo żywo zachęcał do realizacji postulatów C40, przekonując zebranych, że w wyniku ich zwycięstwa takie zmiany będzie można przeprowadzić szybciej.

O co właściwie chodzi w tym całym absurdzie? To nowa odsłona, najbardziej radykalna tzw. ochrony klimatu. Znamy już wygłupy aktywistki ze Szwecji Grety Tunberg, która aby ratować klimat podróżowała do Stanów Zjednoczonych statkiem, aby po połajaniu polityków wrócić już normalnie do Europy. Znamy drakońskie założenia brukselskiego Zielonego Ładu, który nijak się ma do obecnej strategicznej sytuacji bezpieczeństwa światowego. Rosja swoją szaleńczą wojną na Ukrainie codziennie emituje do atmosfery prawdziwe bomby gazów cieplarnianych. I wszelkie brukselskie obostrzenia w tym zakresie mijają się z celem.

Co tak bulwersującego proponuje nam C40Cities? Rekomendują nam ostre ciecia w spożyciu i konsumpcji licznych towarów i usług. „Cel progresywny” zakłada, że w 2030 r. będziemy mogli zjeść mięsa jedynie 16 zł za kilogram rocznie na osobę, 90 kg nabiału, 8 sztuk nowej odzieży. Na 1 tys. osób ma przypadać najwyżej 190 samochodów, a podróżować samolotem będzie nam wolno jedynie raz na dwa lata, nie dalej niż 1,5 tys. km. Docelowo spożycie mięsa ma być całkowicie zredukowane, tak samo nabiał i samochody. Będziemy mogli nabyć trzy sztuki odzieży rocznie, oraz będzie nam przysługiwał jeden lot samolotem raz na trzy lata.

Dopiero teraz widzimy, jaki dla Polaków miał gest Jaruzelski, który wprowadzając kartki ograniczył spożywanie mięsa do 30 kg rocznie, czyli po 2,5 kg miesięcznie.

Niezmiernie z tych założeń organizacji uradowała się Sylwia Spurek, eurodeputowana Zielonych. „Ciekawe, że taki strach wywołała ta grafika (z prezentacją propozycji organizacji C40 Cities) Populiści przepuścili histeryczny atak, a opozycja nie ma odwagi przyznać, że bez ich działań nie zatrzymamy katastrofy klimatycznej. Jednym z koniecznych warunków jest 100-proc. weganizacja i odesłanie sektora hodowlanego do historii”.

Wiadomo, że to jest plan dla motłochu, który będzie karmiony mączką z robaków, będzie musiał pozbyć się samochodu, ubierać się siermiężnie, za często się nie myć, aby nie roztrwaniać zasobów wody. Dla wybranej kasty bogaczy wszystko będzie dostępne. Zdobędą mięso za grube pieniądze, tak samo nabiał i ubrania. Co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości.

Już teraz próbuje się nas oswoić z robakami na talerzu, na razie tylko medialnie, ale już wkrótce, gdy zwycięży opozycja, stanie się to normalnym pożywieniem. Ponoć do wszystkiego można się przyzwyczaić. Wystarczy sięgnąć do literatury rosyjskiej. W wspomnieniach z łagrów u Dostojewskiego karaluchy były wszędzie. Gdy się chciało zjeść kapuśniak, najpierw trzeba było wyłowić z niego karaczany. W opowiadaniach Płatonowa karaluchy chodziły swobodnie po chałupie, a za nimi kury, które się nimi karmiły. U Michałkowa pluskwa jest bohaterem wierszyka dziecięcego. Tak, że człowiek, gdy trzeba, potrafi wszystko zaakceptować.

Już teraz z tymi obłąkańczymi teoriami oswaja się dzieci w szkołach. Kurator oświaty w Małopolsce Barbara Nowak mówi, że na dodatkowych zajęciach trwa kształtowanie dzieci wg. założeń agendy C40.

Często media społecznościowe donoszą nam o wynalazkach żywieniowych: a to wynaleziono sztuczne mięso, mleko, czy ser. Będziemy karmieni chemią, a potem zmagali się ze zdrowotnymi konsekwencjami.

Jarosław Kaczyński zdecydowanie się temu oszołomstwu przeciwstawia. Mówi: „nasza formacja będzie broniła prawa do wyboru stylu życia, sposobu odżywiania się, normalności. Chcę to mocno podkreślić: my jesteśmy za wolnością, nie chcemy sztucznych ograniczeń w imię jakiś ideologii. Od nas Polacy nigdy nie usłyszą, że mają ograniczyć jedzenie mięsa, picie mleka, że mają obowiązek zmienić samochód na elektryczny albo nosić dwie koszule czy sukienki. Z tych projektów wynika, że każdy mógłby zjeść rocznie maksymalnie 16 kg mięsa. To mniej niż w czasie stanu wojennego i mniej niż później dostawali pracownicy umysłowi, bo na kartkach od Jaruzelskiego było po 2,5 kg na miesiąc, czyli 30 kg rocznie”.

Maria Górzna

Źródło: MG

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną