Wybory Nowej Nadziei SFAŁSZOWANE? Poseł Sośnierz pokazał raport nieprawidłowości!

zdjęcie ilustracyjne / prawy.pl
Udowodniliśmy, że w tych prawyborach można było wielokrotnie głosować, że prawybory nie były w ogóle zabezpieczone przed tym, żeby dokonywać wielokrotnej rejestracji na to samo nazwisko i ten sam PESEL - mówił poseł Dobromir Sośnierz prezentując raport dotyczący nieprawidłowości w prawyborach partii Nowa Nadzieja.
Były członek Konfederacji, poseł partii Wolnościowcy w trakcie konferencji prasowej w Sejmie zapowiedział publikację blisko 100 stronnicowego dokumentu, w którym zaprezentowane zostały dowody na rzekome fałszerstwa, których dopuszczono się w trakcie wyborów na tzw. "jedynki" na listach sejmowych Konfederacji, które przypadają partii Nowa Nadzieja (red. dawniej KORWiN).
Okazuje się, że w specjalnym "eksperymencie", który przeprowadziła asystentka posła, istniała możliwość wielokrotnego oddawnia głosów w różnych regionach, co w jasny sposób jest niezgodne z regulaminem i może prowadzić do zakłamania wyników.
Cztery razy jej się udało zagłosować, przy czym przy drugim zjeździe stwierdziliśmy, że spróbujemy, czy da się na tę samą wpłatę głosować nawet później, kolejne dwa razy, i tak też się udało. Ona wpłatę dokonała na Warszawę, udało się jeszcze głosować w Katowicach i w Bielsku - przekonywał Sośnierz.
Już sam ten jeden punkt powinien zdyskwalifikować takie wybory, jako kompletnie niewiarygodne. A to tylko jeden z wielu takich punktów, które tam się pojawiały - dodał.To zdaniem posła Wolnościowców był jednak jeden z elementów ogromnego chaosu, przekłamań i nieprawidłowości.
Jest tu szczegółowo opisana też afera w Legnicy, która odbiła się głośnym echem w mediach. Tutaj wypisałem wszystkie nieprawidłowości, jakie udało mi się stwierdzić w czasie tego. Tam właściwie mamy komplet – czegóż tam nie było? Tam właściwie wszystko, co można sobie pomyśleć, co mogło pójść nie tak w takich wyborach, to mieliśmy tam gotowe - mówił.
Mieliśmy komisję wyborczą oddaną jednemu kandydatowi. Mieliśmy odmowę liczenia kart wcześniej. Potem liczenie głosów w sposób, który uniemożliwiał mężom zaufania sprawdzenie, o co chodzi. Mieliśmy cuda nad urną, kiedy kupka zwycięzcy, prawdopodobnego, autentycznego zwycięzcy stopniała nagle poniżej kupki tego, który z nim przegrywał, a tego, który organizował dziwnym trafem wybory, czyli pana Iwaszkiewicza - podkreślił.
Źródło: prawy.pl