Tomasz Krzyżak i Piotr Litka na łamach Rzeczpospolitej napisali, że dotarli do dokumentów, z których wynika, że prawdopodobnie dokumenty bezpieki w sprawie domniemanych przestępstw seksualnych kard. Sapiehy zostały sfałszowane.
Jak napisali: "Poszukiwania odpowiedzi na pytanie o postawę kard. Karola Wojtyły, a potem także Jana Pawła II, do problemu pedofilii doprowadziły kilku dziennikarzy do osoby kard. Adama Stefana Sapiehy – biskupa krakowskiego w latach 1911–1951 (od 1926 arcybiskupa metropolity), który kierował karierą przyszłego papieża. Z upublicznionych w ostatnim czasie dokumentów wynika, że kard. Sapieha przez wiele lat wykorzystywał seksualnie kleryków i młodych księży".
Dodali też: "Materiały, do których dotarła „Rzeczpospolita”, a których nie mieli w rękach dziennikarze opisujący sprawę, rzucają na nią inne światło. Ich analiza prowadzi do wniosku, że dokumenty, w których opisano erotyczne wyczyny kard. Sapiehy, są nie tylko wątpliwe, ale także z dużym prawdopodobieństwem sfałszowane. Dokumenty te oraz bohaterów tej historii łączy jedna postać: funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa".
Chodzi Krzysztofa Srokowskiego, agenta bezpieki, który nadzorował tajnego współpracownika ks. Boczka. To na podstawie jego donosów dziennikarze wysnuli tezę, że Sapieha molestował też Karola Wojtyłę. Srokowski został skazany na 5 lat więzienia m.in. za fałszowanie dokumentów.