Główny inspektor transportu drogowego podjął decyzję, aby cofnąć licencję na przewóz osób dla firmy Bolt, który obok Ubera jest największą firmą świadczącą przewóz osób w Polsce w konkurencji do taksówkarzy.
Bolta nie uchroniło nawet to, że w ostatnim czasie ogłosił zwolnienie 8 tys. kierowców, którzy nie mieli wymaganych dokumentów, by świadczyć legalnie usługi przewozu osób. Tadeusz Stasiów, prezes Samorządnego Związku Zawodowego Taksówkarzy RP, dla Dziennika Gazeta Prawna wymieniał powody tej decyzji: „Bolt miał zlecać przewozy podwykonawcom bez stosownych licencji, niezgodne z prawem użytkowanie aplikacji do rozliczania za przewozy, zatrudnianie kierowców "na lewo" i zlecanie im pracy wielkości całego etatu, niezgłaszanie pracowników do żadnego urzędu”.
Stasiów dodał jednak, że nawet jeśli decyzja inspektora się uprawomocni, Bolt będzie mógł dalej działać, bo zarejestrował latem inną spółkę: „Bolt nadal będzie zapewne świadczył usługi, bo będzie pośredniczył w przewozach poprzez inną spółkę”. Chodzi o Bolt Rides sp. z o. o.
Bolt już wtedy reagował w ten sposób na liczne doniesienia o molestowaniu i gwałtach, do jakich miało dochodzić w jego samochodach. Kiedy policja zaczęła kontrolować kierowców, okazało się, że wielu z nich przebywa w Polsce nielegalnie, a część nie ma nawet prawa jazdy. Są to głównie Gruzini, Ukraińcy i obywatele wielu innych państw. Dzięki temu, że Bolt nie wymagał od nich dokumentów, mogli z dnia na dzień podjąć pracę i zarabiać. Przez to decydowali się też na najniższe możliwe stawki. Jednocześnie Bolt dawał klientom różnego typu rabaty, dopłacając do przewozów, dzięki czemu były one nawet kilkukrotnie tańsze od taksówek.
Jest to jednak przykład nielegalnej konkurencji, który już doprowadził do tego, że z sieci taksówkarskich masowo odchodzą kierowcy, nie będący w stanie zarobić na chleb.
