Chiny straszą po tym, jak Biden nazwał prezydenta Chin "dyktatorem"
Prezydent USA Joe Biden zbagatelizował wpływ swoich komentarzy porównujących jego chińskiego odpowiednika Xi Jinpinga do dyktatora, nawet gdy chiński rząd ostrzegł przed "konsekwencjami" tych uwag.
"Nie sądzę, aby miało to jakiekolwiek realne konsekwencje" - powiedział Biden na czwartkowej konferencji prasowej, odrzucając obawy, że stosunki między Stanami Zjednoczonymi a Chinami pogarszają się i nazywają je "histerią".
Prezydent USA powiedział, że spodziewa się spotkać z Xi w najbliższej przyszłości i zasugerował, że nie złagodzi swojej retoryki w przyszłości.
"Pomysł, bym wybierał i unikał mówienia tego, co uważam za fakty w odniesieniu do stosunków z Chinami, nie jest czymś, co zamierzam bardzo zmienić" - powiedział Biden.
Jego komentarze pojawiły się dzień po tym, jak chiński ambasador w USA Xie Feng "złożył poważne oświadczenia i zdecydowane protesty do wyższych urzędników Białego Domu i Departamentu Stanu USA w dniu 21 czerwca" w sprawie komentarzy Bidena, które chińska ambasada nazwała "oszczerstwem", które "poważnie zaprzecza podstawowym faktom, narusza dyplomatyczną etykietę, narusza polityczną godność Chin, jest sprzeczne ze zobowiązaniami podjętymi przez stronę amerykańską i podważa wzajemne zaufanie".
"Wzywamy stronę amerykańską do natychmiastowego podjęcia poważnych działań w celu odwrócenia negatywnego wpływu i dotrzymania własnych zobowiązań. W przeciwnym razie będzie musiała ponieść wszelkie konsekwencje" - czytamy w czwartkowym oświadczeniu ambasady.
Źródło: CNN