Michalkiewicz: Czy precedens przetrwa? (FELIETON)

1
0
4
Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz / Prawy

Ciekawe, czy dojdzie do obalenia precedensu ustanowionego przez niezawisłą sędzię, panią Annę Łasik ze znanego na całym świecie z niezawisłości Sądu Okręgowego w Poznaniu, która zasądziła od Zakonu Chrystusowców milion złotych zadośćuczynienia oraz dożywotnią rentę w wysokości 800 zł miesięcznie dla Hermenegildy Kociubińskiej, z którą ksiądz Roman B. odbywał w swoim czasie stosunki płciowe.

Pani sędzia Łasik ustanowiła rodzaj precedensu, bo oparła swój salomonowy wyrok na art. 430 kodeksu cywilnego, który ma brzmienie następujące: “Kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności.” Ten przepis jest wyjątkiem od obowiązującej w polskim procesie cywilnym i karnym zasady indywidualizacji odpowiedzialności – ale wymaga jednoczesnego spełnienia trzech warunków. Po pierwsze – czynność, która doprowadziła do powstania szkody powinna być sprawcy szkody “powierzona” przez osobę, którą można by potem obciążyć odpowiedzialnością. Po drugie – sprawca szkody “przy wykonywaniu czynności”, która szkodę spowodowała, powinien podlegać kierownictwu tej osoby i – po trzecie - być zobowiązanym przy wykonywaniu tej czynności do stosowania się do jej wskazówek. W tym jednak przypadku czynność, której dopuścił się jurny ksiądz, wcale nie została mu przez nikogo “powierzona”, tylko spółkował z Hermenegildą Kociubińską z własnej inicjatywy i na własną rękę, w dodatku zachowując przy tym wobec władz klasztornych swoiste minimum konspiracyjne, ukrywając przed nimi rzeczywisty charakter swoich związków z poszkodowaną. Zatem przy odbywaniu stosunków płciowych, a więc – czynności, która spowodowała szkodę – nie podlegał niczyjemu kierownictwu, ani też nie był zobowiązany do stosowania sie do niczyich wskazówek. Trudno bowiem wyobrazić sobie – a poza tym nikt przed sądem tak nie twierdził – by sprawcy przy tych stosunkach asystowali członkowie władz klasztornych i udzielali mu wskazówek, jak ma je odbywać. Zatem art. 430 kodeksu cywilnego nie powinien mieć tu w żadnym wypadku zastosowania, a z uzasadnienia sporządzonego przez niezawisły Sąd Apelacyjny ze znanego na całym świecie z niezawisłości sądowej Poznania, mozna wydedukować, że jedynym, a w każdym razie - najważniejszym powodem uznania zasadności powołania się na ten przepis - była okoliczność, że ksiądz Roman B. nie miał żadnego majątku, ani żadnych dochodów z których można by to zadośćuczynienie ściągnąć. Zatem nietrudno się domyślić, że prawdziwą przyczyną takiego wyroku i takiego uzasadnienia była okoliczność że Zakon Chrystusowców takim majątkiem dysponował. Jest to jednak przyczyna całkowicie pozaprawna, żeby nie powiedzieć – bezprawna – i właśnie dlatego – precedensowa.

Ten wyrok wychodził naprzeciw potrzebom przemysłu molestowania, to znaczy – procederowi czerpania zysków z cudzego nierządu, któremu zaczęło oddawać się coraz więcej osób, znęconych możliwośscią szybkiego wzbogacenia się. Powstała nawet specjalna organizacja, na czele której stanął osobnik nie tylko rzucający fałszywe oskarżenia na pewnego księdza, a nawet posuwający się do wyłudzenia od Hermenegildy Kociubińskiej kilkudziesięciu tysięcy złotych pod pretekstem sfinansowania operacji. Moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus, zaciągnęła go nawet przed oblicze papieża Franciszka, który w przekonaniu, że ma przed sobą ofiarę molestowania, nawet go pocałował – na szczęście tylko w rękę. Nie od rzeczy będzie dodać, że pełnomocnik Hermenegildy Kociubińskiej, pan mecenas Jarosław Głuchowski z Poznania, tytułem – jeśli można tu uzyć takiego słowa – honorarium – wziął od niej z tego miliona aż 300 tys. złotych. Gdyby nie to, że niezawisłe sądy w Poznaniu znane są na całym świecie z niezawisłości, to bym podejrzewał, że mógł się tą kwotą podzielić z obydwoma instancjami – ale z powodu owej znanej na całym świecie niezawisłości, niczego takiego nie podejrzewam.

I kiedy wydawało się, że wymiar sprawiedliwości w naszym nieszczęśliwym kraju już na trwale odejdzie od zasady indywidualizacji odpowiedzialności ku znanej w III Rzeszy zasadzie odpowiedzialności zbiorowej – bo IV Rzesza nie może przecież w sposób istotny różnić się od Rzeszy III – w parafii św. Lamberta w Radomsku zdarzyło się, iż jakiegoś chłopczynę molestował tamtejszy – nawet nie ksiądz, tylko kościelny. Chłopczyna po latach przypomniał sobie o swojej krzywdzie i zażądał pieniędzy, a niezawisły Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim, najwyraźniej kierując się precedensem ustanowionym przez panią sędzię Annę Łasik przysądził mu OD PARAFII 190 tys. zł zadośćuczynienia, a dodatkokwo - 10 tys. zł dla fundacji “Stop Milczeniu”, czy jakoś tak - oraz ponad 29 tys. złotych kosztów sądowych. Aliści przytomny proboszcz nie chciał zapłacić, tylko wynajął adwokata, by od tego salomonowego wyroku przygotował apelację. Czy w apelacji precedens ustanowiony przez panią sędzię Annę Łasik zostanie obalony, czy też utrzymany – tego oczywiście nie wiemy, bo sądy – jak to sądy – nie tylko robią, co tylko im się podoba, albo – co też tam kto u nich obstaluje – ale nawet zaczynają same pisać sobie ustawy – o czym już wspominałem przy okazji Kongresu Prawników Polskich.

Niestety Episkopat Polski, z zagadkowych powodów, wyszedł naprzeciw rozwijającemu się w naszym nieszczęśliwym kraju przemysłowi molestowania, powołując Fundację św. Józefa, która zalepia usta ofiarom molestowania złotymi plastrami. Środki swoje Fundacja czerpie z wpłat proboszczów wszystkich parafii, a to oznacza, że w ostatniej instancji obowiązkiem naprawiania szkód wyrządzonych przez molestantów zostają obciążeni Bogu ducha winni parafianie, którzy nikogo nie molestowali, podczas gdy prawdziwych sprawców, którzy bzykali na własny rachunek, żadna odpowiedzialność materialna nie obciąża. Ze sprawiedliwością, nawet tą elementarną, nie ma to nic wspólnego, ale mamy okazję przekonać się, czy w tej sprawie będziemy mieli do czynienia ze sprawiedliwością, czy – jak zwykle – tylko z niezawisłym sądem.

Stanisław Michalkiewicz

Źródło: SM

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną