Macron obwinia media społecznościowe o podsycanie protestów
Prezydent Francji krytykuje rolę mediów społecznościowych w przemocy w kraju, ale niektórzy twierdzą, że politycy znaleźli łatwego kozła ofiarnego.
Francuskie zamieszki podpaliły kraj, a Emmanuel Macron oskarża TikTok i Snapchat o wlewanie benzyny do ognia.
W ciągu ostatnich trzech dni we Francji wybuchły gwałtowne protesty po tym, jak policjant na przedmieściach Paryża zastrzelił 17-letniego Nahela M., pochodzącego z Afryki Północnej. Uczestnicy zamieszek zaatakowali budynki publiczne, systemy transportowe i sklepy pociskami i koktajlami Mołotowa, w wyniku czego 249 funkcjonariuszy zostało rannych, a 875 osób aresztowano.
W przeciwieństwie do śmiertelnego wybuchu przemocy w 2005 roku, zamieszki - które doprowadziły do zamknięcia transportu publicznego, odwołania koncertów i rozmieszczenia pojazdów opancerzonych w całym kraju - mogą być dokumentowane w czasie rzeczywistym, udostępniane online i oglądane przez dziesiątki tysięcy osób na platformach mediów społecznościowych, takich jak TikTok, Snapchat i Twitter.
Źródło: POLITICO