200 tysięcy krów pójdzie do piachu przez świrów od klimatyzmu (FELIETON)

0
1
2
krowa
krowa / pixabay

Rząd Republiki Irlandii rozważa wysłanie do krainy wiecznych pastwisk, czyli zabicie 200 tysięcy krów mlecznych. A chce to zrobić, żeby „wypełnić cele klimatyczne UE”. I jakoś nie widzę masowych protestów rozmaitych kretynów od ekologii. Ponieważ, jak widać życie bydlątek ma o wiele mniejsze znaczenie, niż wydumane cele klimatyczne. I prawie jestem pewien, że za moment także życie ludzkie będzie mniej ważne, niż cele klimatyczne. Już minister Ziobro przebąkuje, że „Timmermans w imię ideologicznych założeń jest gotów poświęcić ludzkie życie”, co akurat jest ponurą prawdą i jeszcze bardziej ponurą prognozą na przyszłość.

Życie 200 tysięcy krów, które w ciągu trzech lat miałoby zostać uśmierconych i koszt ponad 640 mln dolarów (czyli ponad 2,6 mld złotych) to cena klimatycznego szaleństwa. I to tylko w jednym kraju – ponieważ tyle krów mlecznych pójdzie do piachu, a podatnicy zapłacą, żeby Irlandia „mogła osiągnąć cele klimatyczne państwa członkowskiego Unii Europejskiej”. I to nie są moje jakieś wyliczenia z d… sami wiecie skąd (tak charakterystyczne dla współczesnej lewicy i rozmaitych sekt: klimatycznych, ekologicznych, antyrasistowskich, czy feministycznych), tylko informacja podana przez agencję DPA.

 

Kupę kasy wydamy na krów mordowanie

 

W Irlandii obok pięciu milionów ludzi, żyje ponad siedem milionów sztuk bydła, w tym około półtora miliona krów mlecznych. I to się bardzo nie podoba unijnym macherom od pogody.

Władze w Dublinie oszacowały, że plan wymordowania 200 tysięcy krów kosztowałby 640 mln dolarów, czyli około 2,6 mld zł i „pomógłby rolnictwu w zmniejszeniu emisji gazów cieplarnianych o jedną czwartą w ciągu najbliższych siedmiu lat”. A wszystko dlatego ponieważ „zrzeszone w UE państwa starają się wypełnić swoje zobowiązanie do przejścia na gospodarkę neutralną dla klimatu”. Można byłoby się śmiać, gdyby nie to, że w ramach „Europejskiego Zielonego Ładu” kraje unijne „powinny” do 2030 roku ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o co najmniej 55 proc. w stosunku do 1990 roku, czyli zrealizować agendę „Fit for 55”. I my wśród tych krajów również jesteśmy. Irlandzka Agencja Ochrony Środowiska ogłosiła niedawno, że Irlandia prawdopodobnie znacznie przekroczy swoje cele klimatyczne. A jeden z owych celów głosi, że „emisje z samego sektora rolnictwa powinny spaść od czterech do 20 procent do 2030 roku”.

Dlatego, jak pisze niemiecki dziennik „Der Spiegiel”, powołując się na agencję DPA „zgodnie z propozycją Departamentu Rolnictwa w Dublinie, w ciągu najbliższych trzech lat zabitych może zostać prawie 200 tysięcy krów, aby osiągnąć cele klimatyczne państwa członkowskiego UE. Zwierzęta te bowiem przyczyniają się do zmian klimatycznych”. A według irlandzkiego dziennika „The Trumpet” - „Sprawą zaniepokojonych jest 18 tys. irlandzkich hodowców bydła”, a gazeta

„The Telegraph” podała, że „irlandzki Departament Rolnictwa zainicjuje ubój 65 tysięcy krów rocznie przez trzy lata, skutecznie zmniejszając krajowe stado bydła mlecznego o 10 procent”. Do tej pory była to „dobrowolna opcja oferowana starzejącym się rolnikom, którzy mogliby potem przejść na emeryturę”. Oczywiście rzeczniczka Ministerstwa Rolnictwa Irlandii uspokaja, że dokument, który zakłada jest „częścią procesu konsultacji” i „jest jedną z różnych opcji, które są analizowane” oraz, że „to nie jest ostateczna decyzja polityczna”.

 

Francuziki się przyłączą?

 

Podobnie jak w Irlandii ma być we Francji, gdzie tamtejszy Trybunał Obrachunkowy wezwał ostatnio do „przyjęcia strategii ograniczenia pogłowia bydła, ponieważ hodowla tych zwierząt odpowiada tam za 11,8 proc. emisji gazów cieplarnianych, co jest porównywalne z emisjami z budynków mieszkalnych”.

 

 

Niemcy popierają, ale nie u siebie

 

Natomiast Niemczech w 2022 roku było 11 mln sztuk bydła, w tym 4,3 mln sztuk krów mlecznych.

„Zredukowaliśmy liczbę o 600 tys. sztuk – częściowo z powodów klimatycznych – i obecnie wynosi ona 3,7 mln. (…) Myśl o zabijaniu zwierząt dla celów klimatycznych byłaby w Niemczech nie do pomyślenia” - mówi Hans Foldenauer z Federalnego Stowarzyszenia Niemieckich Producentów Mleka. „W przypadku Niemiec nie jest to ani rozważane, ani omawiane. Sektor rolniczy w ostatnich latach konsekwentnie ogranicza emisję gazów cieplarnianych i realizuje cel sektorowy wyznaczony w ustawie o ochronie klimatu – - przekazał mediom rzecznik Federalnego Ministerstwa Rolnictwa.

 

Jak widać klimatyczne szaleństwo wchodzi na wyższy poziom. I trzeba to wreszcie zatrzymać. A może wcale nie chodzi o klimat, tylko o niemiecką umowę z krajami Ameryki Południowej, skąd będzie importowana żywność w zamian za produkty niemieckiego przemysłu?

 

Zdzisław Markowski

Źródło: ZM

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną