Zmarły Lech Jęczmyk ujawnił szokujące fakty z życiorysu Jacka Kuronia
W dniu 17 lipca 2023 roku, w wieku 87 lat zmarł w Warszawie Lech Jęczmyk, wybitny tłumacz literatury światowej, publicysta, znawca fantastyki naukowej, niezwykle skromny i pogodny człowiek, erudyta i patriota. Lech Jęczmyk to człowiek pewnej epoki, która bezpowrotnie się kończy. Na szczęście w 2013 roku opublikował swoje wspomnienia Światło i dźwięk. Moje życie na różnych planetach. Pełne refleksji zapiski wspomnień pokazują wielowymiarowość autora, ukazują go na tle istotnych i przełomowych wydarzeń historycznych.
Ze wspomnień dowiadujemy się o tym, że ojciec Lecha Jęczmyka współpracował w ramach działalności konspiracyjnej z Witoldem Pileckim, dowiadujemy się jak autor, dzięki wybitnej znajomości judo został ochroniarzem ks. Jerzego Popiełuszki, dzięki któremu z kolei się nawrócił i został oddanym synem Kościoła Katolickiego. Poczytać możemy o przyjaźni z poczytnym pisarzem Kurtem Vonnegutem, którego książki z języka angielskiego na język polski tłumaczył. Jęczmyk nie ukrywa na kartach książki, swojego negatywnego stosunku do kierunku w jakim poszły reformy gospodarcze w Polsce po upadku PRL-u, wskazując przy tym na destrukcyjny kierunek, w którym za sprawą rządzących poszła Polska.
Niezwykle ciekawym aspektem wspomnień jest nawiązanie do okoliczności, w których Jęczmykowi pozwolono studiować jedynie rusycystkę. Okazuje się, że za ograniczeniem możliwości studiowania innych kierunków stał nie kto inny tylko młody Jacek Kuroń. Jęczmyk na łamach wspomnianej wyżej książki swoją „znajomość” z Kuroniem opisał następująco:
Rektor w obecności mamy poprosił o moją teczkę, zajrzał do środka i stwierdził: Z taką opinią syn nie dostanie się na żadne studia. Oprócz świadectwa maturalnego, piątkowego w moim przypadku, w teczce figurowała tajna (dla mnie) opinia polityczna ze Związku Młodzieży Polskiej. W mojej dzielnicy, na warszawskim Żoliborzu, opnie takie wystawiał wszystkim maturzystom szczególnie zajadły bolszewik (potem nawrócił się na trockizm) niejaki Jacek Kuroń. (…)Postrachem żoliborskiej młodzieży był niejaki Jacek Kuroń, członek zarządu dzielnicowego ZMP. (…) Jako zajadły bolszewik Kuroń chodził uzbrojony w pistolet. Stanowiło to dowód szczególnego zaufania ze strony partii i było romantyczną pozostałością z czasów, gdy działało jeszcze antykomunistyczne podziemie. Z pistoletami biegali też po uniwersytecie Geremek i Kołakowski. Skąd wiedzieliśmy o tym pistolecie? Kuroń chodził wtedy po szkołach i wygłaszał demoralizujące pogadanki, zachęcające na przykład żeby donosić na rodziców. Zwłaszcza czy słuchają londyńskiego radia. Po takiej pogadance w żeńskiej szkole im. Sempołowskiej ojciec pięknej Kamili, dość znany pisarz Strumph-Wojtkiewicz, postanowił z Kuroniem popolemizować, wybrał się więc na „dzielnicę”, ubrany jak przedwojenny dziedzic z nieodłączną grubą bambusową laską. W obskurnym biurze ( byłem tam raz wzywany na przesłuchanie) pan Strumph-Wojtkiewicz spytał grzecznie, który to jest pan Kuroń, po czym przy grzmocił mu lagą. Kuroń wyskoczył przez okno i na parapecie zgubi pistolet. (…) Kuroniowi podlegało także harcerstwo w całej Warszawie, bo moi koledzy z innych dzielnic pamiętali, jak robił zbiórki i wyrywał im krzyże harcerskie razem materiałem. Wzorując się na wzorach sowieckich, gdzie młodzi komuniści spisywali osoby chodzące do cerkwi, Kuroń w kościele św. Stanisława Kostki ukrywał się za filarem na chórze i spisywał chodzących na mszę harcerzy. Stary pan Kuroń zaglądał do nas na herbatę i pamiętam, jak kiedyś wpadł bardzo podniecony: „No, nie daj, Boże – mówił od wejścia – żeby ten mój Jacuś kiedyś się dorwał do władzy.
Jacuś wbrew obawom ojca nie tylko dorwał się do władzy ale wspólnie ze wspomnianym Geremkiem kształtował polską rzeczywistość przez pierwsze lata III RP. Kiedy czyta się tak bulwersujące fakty i człowiek weźmie pod uwagę, że taki Kuroń jest patronem polskich szkół, a tym samym ma stanowić wzór wychowawczy dla polskich dzieci i młodzieży, to zachodzi pytanie oto kto i jak kształtuje normy wychowawcze w Polsce. Może gdyby ministrami zostawali ludzie pokroju Jęczmyk zamiast Kuronia czy Geremka, Polska wyglądałby dziś zupełnie inaczej.
Arkadiusz Miksa
Źródło: Arkadiusz Miksa