Kobieta -mem, czyli Spurkini zawalczy o większe poparcie dla Lewicy (FELIETON)
Wspominałem ostatnio, że Lewica, która jest tak mądra i postępowa, że nawet mucha nie siada i (to nawet, jak jest to zwykła mucha, tylko taka specjalna: mucha – gnojarka wyrwana prosto z kompostownika).
W owej opinii utwierdza mnie ostatni artykuł Sylwii Spurek i jej „osoby konkubenckiej”, czyli niejakiego Marcina Anaszewicza zamieszczony oczywiście na stronie internetowej niejakiej Krytyki Politycznej z dnia 3 lipca bieżącego roku.
Typowy lewicowiec
Takiego kuriozum od dawna nie czytałem i po prostu muszę się owymi „mądrościami” z wami podzielić. Ponieważ zasadniczo nikt nie powiedział nam, z czym powinna nam się kojarzyć owa „nowa lewica”. Dlatego z uwagą pochylę się nad wizją „nowej lewicy”, która jednak nie powinna się kojarzyć z rzeczami złymi, czyli z odrealnieniem, brakiem wiedzy ekonomicznej, zaprzeczaniem rzeczywistości i zaprzeczaniem nawet czystej biologii. Stąd 700 płci i dwa poglądy polityczne – lewicowy i faszystowski, czyli reszta.
Każdemu, normalnemu homosiowi (a paru takich w rodzaju Waldemara Krysiaka poznałem) środowiska homoaktywistów wydają się żyjącymi z publicznych pieniędzy wynaturzeńcami, którzy są specjalnie głośni i obleśni na potrzeby swoich finansowych sponsorów. To samo można powiedzieć o lewicy – można mieć lewicowe poglądy i być normalnym (oczywiście lekko lewicowe i umiarkowanie normalnym).
Ale odlot
Oddajmy im głos. Co takiego napisali nasi milusińscy: „My jesteśmy abolicjonistami, to znaczy, że wierzymy w świat bez wykorzystywania i zabijania zwierząt, bez względu na gatunek, w świat, w którym ludzie przestają zwierzęta hodować, eksploatować i zabijać, w świat, w którym nauka, rozrywka, przemysł spożywczy, kosmetyczny i farmaceutyczny i każdy inny nie wykorzystują zwierząt, działają z szacunkiem dla środowiska, dzikiej przyrody i praw zwierząt. Dla nas to jest główna i wystarczająca motywacja do działania”. A więc zasada jest prosta - weganizm albo śmierć. Oczywiście tych osób, które na weganizm nie przejdą.
Weganizm albo śmierć...
I dalej w podobnym tonie: „ludzie przechodzą na weganizm z różnych powodów. Część – ze względów etycznych, tak jak my, część – ze względów zdrowotnych czy z troski o środowisko i klimat. Ale aspekt praw człowieka – szczególnie dla lewicy – powinien być, na początek, wystarczający do aktywnego działania. Nie powinno być dla lewicy nic bardziej oczywistego jak szacunek, solidarność, walka o godność innych, walka z nierównościami społecznymi, o prawa pracownicze czy walka z ubóstwem”. Ta walka o „prawa pracownicze” oznacza tyle, że zrobimy wszystko, żebyś nie miał pracy, bo zlikwidujemy cały sektor gospodarki. I to nie jeden.
Nie dla kiełby i kaszanki
„Nie chcemy, aby nowa lewica kojarzyła się z kiełbasą i kaszanką” ogłosiły wspólnie dwie skrajnie lewackie osoby konkubenckie – Sylwia Spurek i Marcin Anaszewicz. Oboje żyjący jak pączki w maśle z moich podatków (pensja w parlamencie europejskim jest ze składki unijnej, a więc także pośrednio z moich podatków). A jak się ma za dużo forsy, za mało mózgu i fanatyzm zapisany w charakterze, osobowości i poglądach to różne głupoty się takich osób trzymają.
A więc ich marzeniem jest skrajnie lewacki zamordyzm, gdzie tacy jak oni będą rządzić i decydować co mam jeść, co mam pić, co mam robić i co mam myśleć. Ot kolejne wcielenie „lewicowej wrażliwości społecznej”, która zawsze kończy się skrajnym zamordyzmem oraz nędzą i głodem. Oczywiście można twierdzić, że zielony totalitarny spurkizm będzie inny niż totalitaryzmy obserwowane w historii. Tylko, że nie będzie. Lewica od zawsze ignoruje prawa biologii, fizyki, czy ekonomii i zawsze kończy się to w ten sam sposób. Dlaczego więc tym razem miałoby być inaczej i miałoby to zadziałać? Jednak wolałbym się o tym osobiście nie przekonywać.
Zdzisław Markowski
Źródło: ZM