Media: UE nie radzi sobie z korupcją
Wezwania do głębszej reformy w odpowiedzi na Qatargate spotkały się z wytykaniem palcami, przerzucaniem się winą i biurokratyczną opieszałością.
Kiedy w grudniu ubiegłego roku belgijska policja dokonała szeroko zakrojonych aresztowań i odzyskała 1,5 miliona euro od członków Parlamentu w ramach śledztwa dotyczącego wpływów pieniężnych, wywołało to masowe domaganie się dogłębnego oczyszczenia instytucji, która od dawna marnieje z powodu luźnych zasad etyki i przejrzystości oraz jeszcze słabszego egzekwowania.
Siedem miesięcy później Parlament i jego przewodnicząca, Roberta Metsola, z pewnością mogą twierdzić, że zaostrzyli niektóre zasady - ale wyniki nie są zbyt głośne. Z oskarżonymi posłami Evą Kaili i Marcem Tarabellą z powrotem w Parlamencie, a nawet głosującymi nad zmianami w etyce, reformom brakuje politycznego uderzenia, aby usunąć żądło ze skandalu, na który siły eurosceptyczne rzuciły się przed wyborami do UE w przyszłym roku.
"Oceniajcie nas na podstawie tego, co zrobiliśmy, a nie tego, czego nie zrobiliśmy" - powiedział Metsola dziennikarzom na początku tego miesiąca, argumentując, że Parlament działał szybko tam, gdzie mógł.
Podczas gdy Parlament może pochwalić się pewnymi ograniczonymi usprawnieniami, apele o głębszy przegląd jedynej bezpośrednio wybieranej instytucji UE - w tym poważniejsze egzekwowanie istniejących przepisów - spotkały się z wytykaniem palcami, przerzucaniem się winą i biurokratyczną opieszałością.
W trakcie tego procesu Parlament uchylił się od kilku wartych uwagi propozycji. Odmówił wszczęcia własnego dochodzenia w sprawie tego, co naprawdę się wydarzyło, postanowił nie zmuszać posłów do deklarowania swoich aktywów i nie pozbawi żadnych skazanych posłów ich pozłacanych emerytur.
Zamiast tego instytucja preferowała bardziej minimalne zmiany. Zmiany w przepisach oznaczają znacznie większą biurokrację i więcej potencjalnych dzwonków alarmowych, które pozwolą szybciej wykryć nadużycia - ale niewiele na drodze do silniejszego egzekwowania zasad etyki dla posłów do PE.
Źródło: POLITICO