Gniew z powodu imigracji przeradza się w zamieszki na ulicach Dublina

Przemoc, która rozpoczęła się jako "protesty", była przynajmniej częściowo odpowiedzią na brutalne pchnięcie nożem, które miało miejsce przed szkołą podstawową w pobliżu szpitala Rotunda na Parnell Street w czwartek po południu. W wyniku ataku pięć osób, w tym troje dzieci, zostało hospitalizowanych - jedno z nich, w wieku pięciu lat, odniosło poważne obrażenia i pozostaje w stanie krytycznym.

Komisarz Garda (policji) Drew Harris potwierdził w piątek rano, że zidentyfikowano podejrzanego o atak nożem, a śledztwo jest w toku. Mimo że motyw ataku nie został jeszcze ujawniony, mocno konserwatywna strona internetowa Gript Media twierdzi, że podejrzany "jest obywatelem Algierii", co podsyca rosnące nastroje antyimigranckie wśród prawicowych grup w kraju.

W czwartek, wkrótce po pchnięciu nożem, w okolicy zaczęły gromadzić się grupy protestujących. Podczas piątkowego briefingu komisarz Harris powiedział, że grupa próbowała również przedrzeć się przez policyjną barierę na miejsce zdarzenia. Tłumy wkrótce stały się bardziej agresywne, kierując swój gniew zarówno na migrantów, jak i na rząd. Filmy szeroko udostępniane w mediach społecznościowych pokazywały tłumy podpalające samochód policyjny, tramwaj i autobus. Pojawiły się też filmy przedstawiające członków Gardy ściganych po ulicach i atakowanych przez duże tłumy ludzi.

Nawet gdy konserwatywne grupy starały się argumentować, że protesty były zwykłym wylaniem gniewu publicznego przeciwko rządowi, filmy wideo pokazywały uczestników zamieszek plądrujących sklepy, w tym kultowe centrum handlowe Arnotts. Jedno z nagrań pokazało uczestników zamieszek szturmujących jadłodajnię, w której ktoś prosił o zabranie pudełek na cele charytatywne.