Wyciekły tajne plany Bundeswehry. Dotyczą wojny z Rosją
Bundeswehra opracowała scenariusz szkoleniowy, który przewiduje, że stosunki między NATO a Rosją wkrótce się zaostrzą.
Według tajnego dokumentu niemieckiej armii uzyskanego przez dziennikarzy Bild, NATO wysłałoby 300 tys. żołnierzy na wschodnią flankę.
Zgodnie ze scenariuszem, Rosja mogłaby przeprowadzić nową mobilizację w lutym 2024 r., zaciągając do armii 200 tys. ludzi. "Następnie Moskwa rozpocznie ofensywę na Ukrainie, która zakończy się sukcesem w czerwcu 2024 r. na tle malejącej pomocy dla Kijowa z Zachodu" - czytamy.
W przypadku eskalacji Bundeswehra planuje "postawić w stan gotowości dziesiątki tysięcy żołnierzy". Scenariusz szkolenia nie podaje konkretnych liczb i ruchów, ale pokazuje miesiąc po miesiącu, jak może działać rosyjski przywódca Władimir Putin, a także jak NATO będzie musiało bronić się przed działaniami Moskwy.
Kreml sprowokowałby agresywne zachowanie wobec mniejszości rosyjskiej w krajach bałtyckich. Doprowadziłoby to do starć, które stałyby się pretekstem do zorganizowania we wrześniu 2024 r. ćwiczeń Zapad-2024 z udziałem 50 tys. żołnierzy w zachodniej Rosji i na Białorusi. "W październiku 2024 r. Rosja przerzuci wojska i rakiety średniego zasięgu do Kaliningradu, aby zaatakować korytarz suwalski, który łączy obwód kaliningradzki z Białorusią przez terytorium Litwy" - podał "Bild".
Scenariusz Bundeswehry zakłada, że Kreml rozmieści na Białorusi na początku 2025 r. dwie dywizje pancerne i dywizję strzelców zmotoryzowanych, liczące łącznie ponad 70 tys. żołnierzy. Polska i kraje bałtyckie zwołają posiedzenie Rady NATO i ogłoszą, że są zagrożone atakiem ze strony Federacji Rosyjskiej. Sojusz Północnoatlantycki przerzuci na wschodnią flankę prawie 300 tys. personelu wojskowego, w tym 30 tys. żołnierzy armii niemieckiej. NATO zdecyduje się na podjęcie środków odstraszających.
"Rozważanie różnych scenariuszy, nawet skrajnie mało prawdopodobnych, jest częścią normalnych działań wojskowych" - powiedziało kierownictwo Bundeswehry w odpowiedzi na pytania dziennikarzy "Bilda".
Źródło: dorzeczy/bild