Brytole nie potrzebują Huti, żeby sami sobie potopić okręty (FELIETON)
Kiedyś (jeszcze nie tak dawno temu – bo za premier Margaret Thatcher) Brytyjczycy mieli dalej jedną z silniejszych marynarek wojennych świata. Co pozwoliło im 40 lat temu wygrać z Argentyną wojnę o Falklandy Malwiny. Gdyby dzisiaj mieli dokonać czegoś podobnego, to pewnie by się zapłakali, o ile w ogóle udałoby się im dopłynąć. Ich marynarka wojenna nie jest już ani pierwsza, ani druga na świecie, a pod względem potencjału nie łapie się już w pierwszej dziesiątce. Każdy dzień pokazuje, że jak państwo się sypie, to i jego siły zbrojne są niewiele warte. Ostatnie wydarzenia pokazują to najdobitniej.
Stłuczka przy cofaniu
Kilkanaście dni temu, jak podała stacja BBC News doszło do incydentu w którym dwa brytyjskie okręty wojenne zostały uszkodzone. Tylko, że paradoksalnie same zrobiły to sobie nawzajem. Otóż, jak przekazała dwa po incydencie brytyjska Królewska Marynarka Wojenna: „dwa brytyjskie trałowce (okręty przeznaczone do usuwania min morskich – przyp. autora), zderzyły się w porcie w Bahrajnie i prowadzone jest dochodzenie mające wyjaśnić przyczyny tego incydentu”. Na krążących w mediach społecznościowych nagraniach widać okręt HMS „Chiddingfold”, który podczas cofania się uderzył w kadłub HMS „Bangor”. Później na nagraniu widać dużą dziurę w burcie drugiej jednostki. Ewidentna stłuczka przy cofaniu, a że zamiast samochód były dwa może nie za duże, ale jednak okręty wojenne to i efekt bardziej spektakularny, niż w przypadku sąsiadki z bloku, która fordem fiestą zawadziła o renaulta clio sąsiada. Kto chce może sobie poczytać, co i jak się stało:
I obejrzeć całe zdarzenie:
https://www.youtube.com/watch?v=cJmj-LUQliQ
Żałosne, jak wypowiedź admiralicji...
Kontradmirał Edward Ahlgren oświadczył, że: „Jestem świadomy niedawnego incydentu, który miał miejsce z udziałem dwóch trałowców w porcie w Bahrajnie. Przede wszystkim chciałbym podkreślić, że na szczęście w zderzeniu nikt nie ucierpiał, ale doszło do pewnych uszkodzeń. To, dlaczego tak się stało, zostanie wyjaśnione. Szkolimy nasz personel zgodnie z najwyższymi standardami i rygorystycznie egzekwujemy normy bezpieczeństwa maszyn, ale niestety incydenty tego rodzaju nadal mogą się zdarzać. Zapewniam, że pełne i dokładne dochodzenie jest już w toku”. Cóż może i szkolicie marynarzy i marynarzyce (marynarz – samica, ale nie trans), ale raczej w występach na gejowskich paradach w miesiącu tęczowej dumy, a nie w rzemiośle marynarskim. Kiedyś za czasów, kiedy brytyjska Royal Navy była silniejsza, niż dwie kolejne marynarki wojenne razem wzięte to takiego sternika by przeciągnięto pod kilem (taka kara, którą mało kto przeżywał), a teraz może mu powiedziano „nu nu”. A jak była to sterniczka, a nie sternik to nawet tego powiedzieć nie było można, żeby się dziewczyna nie zestresowała, nie zamknęła w sobie i przypadkiem nie pozwała Royal Navy za swoje cierpienia fizyczne i psychiczne na jakiś milion funtów. Zwłaszcza, że to nie pierwszy numer sternika tej jednostki. Otóż ten sam okręt (choć nie wiem, czy ten sam sternik) już raz swojego załatwił. Otóż w 2021 roku również u wybrzeży Bahrajnu uderzył on w HMS „Penzance”, okręt tej samej klasy co HMS „Bangor”. Jak widać po tym przykładzie, to nie był pierwszy przypadek zderzenia z udziałem HMS „Chiddingfold”, a sternik trałowca powinien dostać specjalnie dlań utworzoną odznakę „tarana – barana klasy I”. Ponieważ na II klasę zasłużył już trzy lata temu. Ciekawe czemu kapitan nie zwolnił takiego eksperta (przynajmniej ze stanowiska, bo pewnie z okrętu, a tym bardziej z sił zbrojnych to się nie da)?
Cytując dalej BBC News: „Royal Navy nie podała, kiedy HMS Bangor będzie mógł powrócić do służby. Okręt, którego macierzystym portem jest Faslane w Szkocji, od dawna uczestniczy w misji w Zatoce Perskiej w celu zapewnienia bezpieczeństwa żeglugi na tym akwenie. Jest jednym z siedmiu okrętów klasy Sandown służących do usuwania min morskich, które są obecnie w służbie w Royal Navy”. Cóż okręt miał być w przyszłym roku wycofany z eksploatacji, ale może się sam usunie z marynarki wojennej, ponieważ stanowi zagrożenie dla siebie, innych okrętów i szybciej zgubi jakąś minę morską, niż ją wytrałuje.
Zdzisław Markowski
Źródło: ZM