Zbigniew Ziobro nie gryzie się w język. Wyszedł do dziennikarzy
Zbigniew Ziobro zdecydował się przerwać swoją terapię. Były Minister Sprawiedliwości wyszedł do dziennikarzy. "Przerwałem terapię, aby tutaj przyjechać" - poinformował. Oto, co jeszcze powiedział.
W ostatnim czasie na temat byłego Ministra Sprawiedliwości jest bardzo głośno. Zbigniew Ziobro zmaga się z nowotworem przełyku. Niedawno pisano o jego operacji. Teraz poinformował wszystkich, że zdecydował się przerwać swoje leczenie, gdyż musi pojawić się w swoim domu. Właśnie tam we wtorek doszło do działań służb.
Zbigniew Ziobro przemówił do dziennikarzy
"Każda osoba w takiej sytuacji ma prawo zapoznać się z postanowieniem prokuratora o zakresie przeszukania. Ma prawo usłyszeć żądanie wydania konkretnych rzeczy. Ma prawo wreszcie, jeśli jest nieobecna, poprosić o udział zaufanej osoby, która by towarzyszyła w czasie przeszukania i umożliwić wejście takie, które nie będzie związane z niszczeniem budynku"
-dodał były Minister. Mówił jednak ze sporą trudnością, ochrypłym głosem.
Dodał, że wszelkie uprawnienia wobec niego zostały złamane celowo, a wszystko było przygotowane przez prowadzących, którzy wiedzieli, że nie zastaną polityka w domu, z przyczyn od niego niezależny. Podkreślił, że przeszedł ciężką operację i wszystko udokumentował na jednym ze zdjęć. Zaznaczył też, że nie potrzeba posiadać specjalnych uprawnień, aby móc się z nim skontaktować i wejść do domu w taki sposób, aby wszystko było zgodne z prawem.
"Tak nie zrobiono, bo chciano zorganizować spektakl. Tylko że to jest spektakl bandytyzmu i bezprawia, za które kiedyś określone osoby poniosą odpowiedzialność"
-przyznał polityk Suwerennej Polski.
"Nikt się ze mną nie kontaktował"
Polityk dodał, że zdecydował się przyjechać mimo, że nie czuje się zbytnio na siłach. Robi to jednak aby pomóc mecenasowi i odeprzeć wszelkie kłamstwa. Poinformował, że pojawiły się informacje, że rodzina miała być proszona o wejście do domu. Ziobro podkreślił, że rodzina nie posiada jego kluczy. Zaznaczył, że jego numer telefonu nadal jest taki sam.
"I ten numer jest w sekretariacie pana Bodnara i innych sekretariatach prokuratury. Mimo to nie wykręcono do mnie numeru, który by pozwolił wejść tym ludziom do domu w sposób cywilizowany, bez wyłamywania drzwi jak złodzieje (...)"
-mówił.
Źródło: Redakcja