Potężna eksplozja w Tychach. Wstrząsająca relacja
Potężna eksplozja, która miała miejsce w Poniedziałek Wielkanocny przy ul. Darwina w bloku w Tychach wstrząsnęła całą Polską. Teraz głos w sprawie zabrała Wiktoria Marek, która wtedy zmierzała w tamtym kierunku. To ona rzuciła się na pomoc rannemu Szymonowi L.
W Poniedziałek Wielkanocny w bloku w Tychach doszło do potężnej eksplozji. 17-letnia Wiktoria Marek była wtedy w pobliżu i zobaczyła ściany, które fruwały w powietrzu. Następnie zobaczyła Szymona L, który był ciężko ranny. Dziewczyna niemal od razu rzuciła mu się na pomoc. Była jedną z pierwszych świadków zdarzenia.
"Byłam trochę dalej, gdy to się stało. Szłam w stronę bloku. Gdyby wybuchło dwie minuty później, to wszystko by we mnie trafiło. Zobaczyłam Szymona. Znamy się. Chwyciłam mu głowę. Był tylko w bokserkach. Jego ciało przypominało jedną wielka ranę. Nawet stopy miał poharatane, pocięte. Krzyczał strasznie z bólu. Wołał też pomocy. Cały czas przytomny. Próbowałam mu jakoś pomóc. Mówiłam, że jedzie pomoc. A niektórzy kręcili w tym czasie filmy"
-powiedziała Wiktoria Marek.
Jak się później okazało to właśnie mieszkanie Szymona L. wyleciało w powietrze. Przyczyną był wybuch gazu. Według wielu targnął się na swoje życie. Niedawno w mediach społecznościowych miał opublikować piosenkę pt. "Jaki piękny koniec świata". Miał także napisać do swojej siostry, że "wysadzi tę budę w powietrze."
Obecnie przyczyny wybuchu badane są przez policję. Wiadomo jedynie, że doszło do wybuchu gazu. Nie wiadomo jednak, czy doszło do nieszczęśliwego wypadku, czy rozszczelnienia instalacji.
Źródło: Redakcja