Zełenski oskarżył Scholza w sprawie niewysłania niemieckich rakiet Taurus

0
0
11
Wołodymyr Zełenski
Wołodymyr Zełenski / Wikimedia

Przywódca Ukrainy twierdzi, że kanclerz chce, aby rakiety broniły Niemiec - co nie jest wersją wydarzeń przedstawioną niemieckiej opinii publicznej.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ostro skrytykował kanclerza Niemiec Olafa Scholza za odmowę dostarczenia Kijowowi wyprodukowanych w Niemczech pocisków manewrujących Taurus i zasugerował, że niechęć ta wynika z chęci zachowania broni do obrony Berlina przed zagrożeniem ze strony Rosji.

"O ile rozumiem, kanclerz uważa, że ponieważ jest przedstawicielem państwa nienuklearnego, jest to jedyna broń, jaką mają Niemcy, jest najpotężniejsza" - powiedział Zełenski o rakietach Taurus w wywiadzie dla Axel Springer, spółki macierzystej POLITICO. "Podzielił się ze mną wiadomościami, mówiąc, że nie może opuścić swojego kraju bez tak potężnej broni" - dodał Zełenski o Scholzu.

Rząd Niemiec przedstawia jednak swojej opinii publicznej zupełnie inną logikę niewysyłania broni. Scholz stanowczo odmawia wysłania rakiet Taurus na Ukrainę, twierdząc w publicznych oświadczeniach, że taki ruch mógłby doprowadzić do eskalacji wojny, a nawet wciągnąć Niemcy w bezpośredni konflikt z Rosją.

Ukraińcy chcą, aby niemieckie rakiety Taurus, które mają zasięg około 500 kilometrów i przenoszą potężną głowicę bojową, uderzały w cele głęboko za linią frontu, takie jak Most Kerczeński łączący Rosję z okupowanym Krymem.

Jednak komentarze Zełenskiego - jeśli Scholz został w pełni zrozumiany - sugerują, że istnieje motywacja, której kanclerz nie wypowiedział publicznie - lub przynajmniej wyjaśnienie, które Scholz mógł najwygodniej przedstawić Zełenskiemu: Berlin potrzebuje broni, aby powstrzymać prezydenta Rosji Władimira Putina przed atakiem na Niemcy.

Zełenski powiedział, że Scholz postrzega rakiety Taurus jako środek odstraszający przed atakiem nuklearnym, choć prezydent dodał, że nie widzi w tym logiki. "Żadne rakiety", powiedział, "nie ochronią ani jednej osoby przed atakiem nuklearnym, jeśli wybuchnie wojna nuklearna, nie daj Boże".

"To bardzo ważne, aby ludzie wiedzieli, że macie coś specjalnego, jakąś specjalną broń. A jeśli wybuchnie wojna, będzie to przydatne", dodał.

Scholz przedstawił jednak niemieckiej opinii publicznej zupełnie inne argumenty, przedstawiając się jako przywódca, który może udzielić pomocy Ukrainie bez przekraczania granic, które doprowadziłyby do szerszej wojny. Niektórzy politycy z jego własnej centrolewicowej Partii Socjaldemokratycznej określili go mianem "kanclerza pokoju".

 

Źródło: POLITICO

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną