Tomasz M. nagrywał ludzi Ziobry, a teraz obciąża ich zeznaniami
Tomasz M., były już dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości od lutego współpracuje z prokuraturą w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Jak poinformował Onet, miał przez niemal dwa lata nagrywać spotkania kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości. Około 50 godzin nagrań trafiło w ręce śledczych. Tomasz M. jest jednym z podejrzanych w tej sprawie.
W związku z tym śledztwem na stronie Prokuratury Krajowej opublikowany został komunikat, podpisany przez rzecznika tej instytucji.
- W związku z pojawiającymi się pytaniami potwierdzam, iż jednym z podejrzanych w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości jest Tomasz M. - informuje prokurator Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.
Z komunikatu rzecznika wynika, że Tomasz M., o którym w ostatnim czasie zrobiło się głosno ze względu na opublicznione, a nagrane przez niego rozmowy osób z kierownictwa resortu sprawiedliwości, dotyczące nieprawidłowości w dysponowaniu funduszem sprawiedliwości, był dyrektorem Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości, odpowiedzialnym za funkcjonowanie wspomnianego funduszu w latach 2020-2022.
W lutym 2024 r. prokuratorzy przedstawili Tomaszowi M. zarzut popełnienia przestępstwa z art. 231 § 1 i 2 kk polegający m.in. na tym, iż ,,działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i osobistej, wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, będąc zobowiązany do sprawowanie nadzoru nad zarządzaniem, rozdysponowaniem i rozliczeniem rozdysponowanych środków finansowych pochodzących z Funduszu Sprawiedliwości, przekraczał swoje uprawnienia i niedopełniał obowiązków poprzez dopuszczanie do udzielania wsparcia finansowego beneficjentom programów niespełniających warunków formalnych i merytorycznych do uzyskania dotacji z Funduszu Sprawiedliwości, w tym realizujących zadania niemające związku z jego celami.''
Tomasz M. został przesłuchany kilkadziesiąt razy w charakterze podejrzanego. Złożył bardzo obszerne wyjaśnienia, które poddano analizie i weryfikacji.
Między innymi na podstawie zeznań Tomasza M. prokuratorzy w marcu tego roku przedstawili zarzuty pięciu innym osobom uczestniczącym w „ustawieniu konkursu”, a ponadto dokonali przeszukań w kilkudziesięciu miejscach. Sądy dwóch instancji orzekające w sprawach zastosowania wobec trzech podejrzanych tymczasowego aresztowania oceniły wyjaśnienia Tomasza M. jako materiał dowodowy, który na tym etapie można „obdarzyć przymiotem wiarygodności”.
Wyjaśnienia Tomasza M. są również jednym z istotnych dowodów stanowiących podstawę przygotowywanych wniosków o uchylenie immunitetów wobec posłów Suwerennej Polski.
Poseł nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej bez zgody Sejmu (chodzi o uchyenie immunitetu). Zgoda Sejmu dotyczy konkretnych zarzutów, które prokurator chce przedstawić posłowi. W przypadku, gdy po uchyleniu immunitetu w jakiejśc konkretnej sprawie zaszłaby konieczność zarzucenia posłowi nowego czynu, ponownie zachodziłaby konieczność wnioskowania do Sejmu o wyrażenie zgody na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej.
- Dlatego też dobrą praktyką, mającą na uwadze również ekonomikę procesową, jest zgromadzenie możliwie kompletnego materiału dowodowego przed wystąpieniem do Sejmu o zgodę na pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej, tak aby zminimalizować konieczność ponownego przeprowadzania procedury uchylenia immunitetu – wyjaśnia rzecznik.
Rzecznik dodaje też, że ,,zgromadzenie ww. możliwie kompletnego materiału dowodowego” jest celem działania prokuratorów prowadzących w tej prawie śledztwo.
Źródło: Prokuratura Krajowa