Ogromny wiec w Paryżu. Zachęcano wszystkich do wzięcia udziału
Takich nieoczekiwanych wydarzeń prawdopodobnie nie spodziewała się przewodnicząca francuskiego Zgromadzenia Narodowego, Yaël Braun-Pivet ani jej odpowiednik w Senacie, Gérard Larcher. Na skutek rosnącej liczby antyżydowskich incydentów w kraju nad Sekwaną, oboje zaplanowali na niedzielę w Paryżu duży wiec, aby zademonstrować jedność narodową w obronie podstawowych ideałów Republiki Francuskiej w obliczu ataków na żydowską społeczność. Zatrważające wydają się dane MSW - od 7 października wpłynęło ponad 1000 zgłoszeń o antysemickich pogróżkach, graffiti oraz innych podobnych incydentach.
Rada Przedstawicieli Instytucji Żydowskich we Francji podała, że w 2023 roku liczba zgłoszonych aktów agresji wobec społeczności żydowskiej we Francji wyniosła 1676 przypadków, natomiast w 2022 roku zaledwie 464. Ataki powoduje przede wszystkim konflikt w Strefie Gazy. We Francji mieszka najwięcej żydów w Europie i na świecie zaraz po Stanach Zjednoczonych i Izraelu. Biorąc pod uwagę ponad siedmiomilionową mniejszość muzułmańską w tym kraju, niezwykle łatwo o gwałtowną eskalację konfliktu. Żydzi zaczęli usuwać z wejść do swoich domów symbole etniczno-religijne, na przykład kipy lub mezuzy.
Wszystkich, bez względu na wyznanie i przynależność polityczną, zachęcano do zjednoczenia się w proteście przeciwko narastającej fali antysemityzmu. Lecz najwyraźniej niektórym nie pasuje fakt, że skrajna prawica również zadeklarowała swój udział, wywołując tym samym niemałe zamieszanie. Zamiast oczekiwanej jedności narodowej przeciwko antysemityzmowi, partie polityczne nawet w tak zasadniczej kwestii są podzielone, a media zdają się koncentrować głównie na tym.
Większość stronnictw francuskich zasadniczo zgadza się, że walka z rosnącym antysemityzmem powinna stanowić jedną z kluczowych spraw nad Sekwaną. Wśród nich znaleźli się także Marine Le Pen, przywódczyni Rassemblement National (RN), i Eric Zemmour z partii Reconquête. Oboje poczuwają się w obowiązku uczestniczenia w niedzielnej demonstracji. Lewicowa grupa La France insoumise (LFI) uważa wspólny marsz ze skrajną prawicą, oskarżaną w przeszłości o antysemityzm, za niedorzeczne i obrzydliwe. LFI wezwało zamiast tego do propalestyńskiego protestu.
Skrajna lewica stoi na stanowisku, że udział w prożydowskim proteście nie wchodzi w grę, gdyż rzekomo „normalizuje bezwarunkowe poparcie dla czystek etnicznych w Gazie”, jak twierdzi poseł LFI David Guiraud na kanale BFM.
LFI zachęca ludzi do wzięcia udziału w sobotniej demonstracji zaplanowanej przez różne grupy propalestyńskie na Place de la République w celu poparcia natychmiastowego zawieszenia broni w Gazie i pokoju na Bliskim Wschodzie.
Chociaż głosy przeciwko antysemityzmowi we Francji, zawieszenie broni w Gazie i prawo Palestyńczyków do własnego państwa oraz Izraelczyków do bezpieczeństwa i obrony są całkowicie racjonalne i uzasadnione, żądania te wydają się stać w jawnej sprzeczności.
Rzecznik rządu Olivier Véran i Rada Przedstawicieli Instytucji Żydowskich we Francji (CRIF) nie chcą, aby istota wiecu została wypaczona przez udział Marine Le Pen i innych parlamentarzystów prawicy francuskiej.
Serge Klarsfeld, historyk, adwokat, pisarz i działacz żydowski, który uciekł Gestapo, a po wojnie przyczynił się do schwytania i osądzenia wielu francuskich kolaborantów Niemiec, a także twórca organizacji Stowarzyszenie synów i córek deportowanych żydowskich z Francji, wyraził smutek z powodu antysemityzmu lewicy.
Yonathan Arfi, przewodniczący CRIF, pamięta, że partię utworzyli byli kolaboranci nazistów. Jean-Marie Le Pen, wieloletni przywódca Frontu Narodowego i ojciec obecnej szefowej RN, był wielokrotnie karany, także więzieniem, za wygłaszanie antysemickich komentarzy. Rzuca to historyczny cień na próby oczyszczenia wizerunku poprzez wygłaszanie jednoznacznie proizraelskich wypowiedzi.
Serge Klarsfeld pisze w „Le Figaro”, że należy „cieszyć się, że nawet członek Zgromadzenia Narodowego maszeruje dzisiaj przeciwko antysemityzmowi”. Jest przy tym rozczarowany faktem, że LFI nie uczestniczy w działaniach popierających stronę żydowską i że w kontekście wojny na Bliskim Wschodzie antysemityzm rośnie nawet w skrajnej lewicy.
Gorąca debata wokół tego wydarzenia może zniechęcić niektóre osoby do udziału w nim zgodnie z pierwotnym planem. Byli prezydenci Nicolas Sarkozy i François Hollande, a także obecna premier Elisabeth Borne oświadczyli, że zamierzają uczestniczyć w niedzielnym marszu. Nadal nie wiadomo, czy przybędzie również prezydent Emanuel Macron.
Źródło: taz.de, rp.pl