Co się dzieje z naszym bezpieczeństwem? (FELIETON)
W sprawie bezpieczeństwa Polski dochodzą nas coraz groźniejsze informacje. Wiemy, że na wschodniej granicy od kilku lat ma miejsce wojna hybrydowa. Zaczęło się w 2021 r. , gdy pierwsze grupy imigrantów z Azji i Afryki zwożonych z Białorusi zaczęły szturmować naszą wschodnią granicę. Wiele razy toczyły się na niej regularne bitwy z naszą Strażą Graniczną, wojskiem. Trzeba było jak najszybciej położyć temu kres. Dlatego w szybkim tempie postawiono zaporę, która obecnie wymaga udoskonalenia.
Donald Tusk, który wówczas stał na czele totalnej opozycji, wieszczył, że ona nigdy nie powstanie, a w ogóle po co ją stawiać, skoro jest to niehumanitarne, bo przecież chcą do nas wejść biedni ludzie, którzy szukają swego miejsca na ziemi. Pamiętamy dobrze to szaleństwo wszelkiej maści celebrytów, broniących owych „biednych ludzi” przed naszymi funkcjonariuszami, lżących polski mundur. Teraz, gdy Tusk został premierem, jego narracja jest zupełnie inna. Zniknęli gdzieś owi „biedni Ludzie”, kobiety z dziećmi. Okazało się, że granice szturmują niebezpieczne osobniki, uzbrojone w dzidy zakończone nożami umaczanymi w fekaliach. W ten sposób zginął 21-letni żołnierz Mateusz Sitek, ugodzony zatrutym nożem. Codziennie dochodzi do ataków na polskich funkcjonariuszy i żołnierzy. Niestety nawet w takiej sytuacji grupy tzw. aktywistów nie zaprzestali swoich działań. Wyłapują w lesie grupki uciekinierów i instruują ich, w jaką stronę mają się udać, aby nie spotkać patroli. Kim są ci aktywiści, którzy działają na szkodę polskiego państwa, działając zupełnie legalnie, wbrew Kodeksowi Karnemu (art.. 246, par. 1), który mówi: „Kto organizuje innym osobom przekraczanie wbrew przepisom granicy Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”. Kto finansuje ich działania, tak aby czuli się całkowicie bezpiecznie nawet w sferze buforowej bezpośrednio przy granicy. Na jakich zasadach te organizacje ciągle działają, szerząc chaos i bezprawie. A co na to polski rząd? Minister MON Władysław Kosiniak-Kamysz w programie Polsatu ze zbolałą miną, PROSI owych osobników, aby zaniechali takiej działalności. On rozumie, że działają w imię pobudek humanitarnych, ale nie mogą tak postępować.
Wiemy, że na prośbę ministra MON aktywiści napewno zaprzestaną pomagać i zarabiać duże pieniądze. Co to za minister MON, który łagodnie prosi, a nie jest w stanie zadziałać zdecydowanie i to w sytuacji bardzo poważnej, gdy granice Polski są zagrożone? Co robi na tak ważnym stanowisku człowiek słaby, nie umiejący podjąć radykalnych decyzji? Czy rząd podjął jakieś radykalne działania po śmierci Mateusza Sitka, aby zabezpieczyć żołnierzy pełniących służbę na granicy? Wiemy, że jest to wyjątkowo ciężka służba, w bardzo trudnych warunkach. Zagrożone jest życie żołnierza, a dalej nie zostało sprecyzowane, kiedy żołnierz ma prawo użyć broni palnej. Żołnierze, którzy mają jechać na granicę przechodzą tzw. szkolenie prawne. Otóż jeden z kursantów przekazał, czego się na nim dowiedział. Ogólnie zaleca się żołnierzom, aby nie używali broni nawet w skrajnych wypadkach. Mogą być bowiem sądzeni za przekroczenie uprawnień. Cały czas działa grupa prokuratorów, która ma badać wypadki użycia broni i innych środków, takich jak gaz pieprzowy, w który żołnierze sami się wyposażyli. Nic dziwnego, że morale w wojsku niepokojąco spada. Na dodatek ma być powołana przez Adama Bodnara grupa prokuratorów, która będzie badała wszystkie przypadki obrony koniecznej żołnierzy od czasu powstania tego konfliktu. Oznacza to, że w tak trudnych chwilach, gdy nasi funkcjonariusze toczyli regularne bitwy z hordami nachodźców, mogą teraz odpowiadać karnie za przekroczenie uprawnień. Zadziwiające rzeczy dzieją się także na granicy zachodniej. Od jakiegoś czasu Niemcy podrzucają nam nieproszonych gości. Udokumentowane są dwa wypadki, gdy niemieckie samochody policyjne przywiozły do nas grupę pięciu osób, wypuściły ich na parkingu i nie wiadomo co się z nimi stało. W innym wypadku przetransportowano do nas grupę kilkunastu osób. Policja oficjalnie się do tego przyznała. Po pewnym czasie przeprosiła za podwózkę pięciu imigrantów. Donald Tusk odgrażał się na platformie X, że będzie twardo rozmawiał z kanclerzem Scholzem.
Okazało się, że do takiej rozmowy w ogóle nie doszło. Później na skutek ciągłych pytań prawicowych dziennikarzy przyznano, że była na ten temat wymiana zdań. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że ma być w Niemczech powołana jakaś grupa robocza, która będzie się zajmować takimi sprawami. Ale nie wiadomo o niej nic wiecej, ani kiedy powstanie i jakie będzie miała uprawnienia. W tym tygodniu przez granicę królewiecką wpłynął do nas balon. Władze rosyjskie powiadomiły nas o tym, mówiąc, że jest to balon meteorologiczny, który ma krążyć na naszym terenie, a potem opuścić granice Polski. I znów zero reakcji ze strony polskich władz. Gdy podobny balon pojawił się nad Alaską, został natychmiast zestrzelony, a u nas swobodnie szybował nad naszym niebie. Nikt nie wie, co w nim było i co badał. Prawdopo0dobnie był to balon szpiegowski. Reasumując mamy ciekawą sytuację: granica wschodnia nieszczelna i dzieją się na niej dziwne rzeczy związane z aktywistami, po naszej zachodniej granicy szwendają się Niemcy i podrzucają nam nielegalnych imigrantów, choć pakt imigracyjny jeszcze nie zaczął działać, a po niebie wędruje swobodnie rosyjski balon. Kpina z bezpieczeństwa Polski.
Iwona Galińska
Źródło: IG