Skandal w Berlinie. Chodzi o migrantów

1
0
5
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Internet

Ministerstwo kierowane przez Annalenę Baerbock (Zieloni), a wcześniej Heiko Maas (SPD), przez ponad pięć lat zlecało ambasadom niemieckim wydawanie dokumentów wjazdu wielu migrantów. Dotyczyło to przede wszystkim Afgańczyków, ale także Syryjczyków, Pakistańczyków i Afrykanów.

Od jakiegoś czasu wiele mówi się o tym, że tysiące ludzi przedostało się w ten sposób nielegalnie do Niemiec. Prokuratorzy w Berlinie i Cottbus prowadzą obecnie dochodzenie wobec urzędników Baerbock między innymi pod kątem łamania prawa. Nadal nie jest jasne, jaki nacisk wywierała minister na swoich pracowników, aby wydawali ambasadorom nielegalne instrukcje. W sprawie zielonego polityka nie wszczęto jeszcze śledztwa. 

Federalny program przyjmowania Afgańczyków jest również kontrowersyjny ze względu na brak poświadczeń bezpieczeństwa. Po ataku terrorystycznym Afgańczyka w Mannheim demonstracyjnie ogłosiła, że ​​chce sprowadzić do Niemiec kolejnych 10 000 Afgańczyków. 

Eksperci ds. azylu zwracają obecnie uwagę, że normalna procedura azylowa ma zastosowanie również do osób, które zostały przywiezione samolotami z obszarów dotkniętych kryzysem w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa przez rząd. Oznacza to, że każdy, kto po przybyciu powie słowo „azyl”, będzie musiał przejść przez ten proces, który często trwa latami, ze wszystkimi opcjami prawnymi. Nawet odrzuceni migranci prawie zawsze spotykają się z tolerancją pomimo obowiązku opuszczenia kraju.

Źródło: Redakcja

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną