Nowa ustawa spowoduje falę fałszywych oskarżeń?
Sejm uchwalił nowelizację Kodeksu karnego, która wprowadza nową definicję gwałtu. Trafiła ona do senatu i czeka ją jeszcze podpis prezydenta. Zwolennicy i projektodawcy z Lewicy mówią, że pomoże wielu kobietom. Przeciwnicy, że otworzy drogę do fałszywych oskarżeń, co dzieje się już na Zachodzie.
Obowiązująca definicja gwałtu pochodzi z 1932 r. i stawia nacisk na występowanie przemocy w akcie seksualnym: "Kto przemocą, groźbą bezprawną albo podstępem doprowadza inną osobę do poddania się czynowi nierządnemu (...) podlega karze więzienia". Lewica zaproponowała nowe ujęcie gwałtu, które kładzie nacisk na brak zgody. Za zgwałcenie uznawane będzie doprowadzenie innej osoby do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku zgody.
Posłanka Lewicy Anna Kucharska-Dziedzic, która współtworzyła nowe przepisy, twierdzi, że aż cztery na siedem kobiet zgłaszających gwałt jest odsyłanych przez policję, bo nie stwierdza ona wystąpienia przemocy. Teraz ma się to zmienić. Projekt poparła w zasadzie w całości koalicja rządząca (kilku posłów nie głosowało). Konfederacja i Kukiz’15 byli przeciw, a PiS się podzielił, ale generalnie był za (aż 94 głosy za, 26 przeciw, 47 posłów się wstrzymało, 22 nie głosowało).
To jednak poseł tej ostatniej partii, Grzegorz Lorek, zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo nowych przepisów. Zauważył on, że przerzucają one ciężar dowodu z oskarżyciela na oskarżonego. O ile wcześniej ofiara gwałtu musiała wykazać, że wystąpiła przemoc podczas aktu seksualnego, o tyle teraz oskarżony będzie musiał udowodnić, że posiadał zgodę na niego. Przecież kobieta w żaden sposób nie udowodni, że nie zgodziła się na dany czyn. Mężczyzna tego też nie zrobi. Będziemy mieć więc zawsze do czynienia ze słowem przeciwko słowu i to od sądów zależy, jaką interpretację przyjmą.
Poseł PiS-u Łukasz Schreiber zauważył w debacie sejmowej, że może się okazać, iż linia orzecznicza w żaden sposób się nie zmieni. Sądy będą więc oddalać oskarżenia o gwałt. Może być jednak jeszcze inaczej. Sądy mogą rozstrzygać wszystkie wątpliwości na korzyść skarżących, łamiąc konstytucyjną zasadę domniemania niewinności. Tak dzieje się już na Zachodzie. W maju 2023 r. były prezydent USA został skazany przez sąd na Manhattanie za wykorzystywanie seksualne i zniesławienie E. Jean Carroll. Nakazano mu zapłacić 5 mln dol. odszkodowania. Dziennikarka twierdziła, że Trump molestował ją w przebieralni domu handlowego. Miało to mieć miejsce w latach 90. Nie było żadnych dowodów potwierdzających to, ale ława przysięgła, oddalając oskarżenie o gwałt, uznała winnym molestowania byłego prezydenta.
Po szaleństwie MeToo, kiedy to nagle bardzo wiele kobiet „przypomniało” sobie, że było molestowanych przez mężczyzn, w USA wręcz pojawił się trend unikania przez tych ostatnich erotycznych relacji. Dochodziło bowiem do sytuacji, że ktoś tracił pracę, bądź był wyrzucany z uniwersytetu, bo była partnerka nagle wnosiła oskarżenie o to, że kiedyś nie wyraziła zgody na kontakt intymny. Pojawiły się też absurdalne pomysły, żeby przed wszelkim zbliżeniem spisywać dokument, że obie strony wyrażają zgodę na to. Już niedługo jednak niektórzy ludzie mogą chcieć się tak zabezpieczać.
Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy powołuje się na to, że propozycja jej klubu wpisuje się w zobowiązania wynikające z konwencji stambulskiej, o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, co jest bardzo złym sygnałem, bo ta konwencja uznaje rodzinę za źródło patologii i prowadzi do różnych nadużyć.
Jak się wydaje, obecnym problemem, jeśli naprawdę policja i sądy oddalają niezasadnie wiele spraw o gwałt, jest kwestia podejścia ludzi do tego typu spraw. W końcu przemoc ze starej definicji nie musi oznaczać przemocy fizycznej, ale też psychiczną, a podstęp można rozumieć bardzo szeroko. Nie wszystkie tego typu zdarzenia mają też oczywistą naturę. Sam słyszałem o wypadku z mojego otoczenia, kiedy dwójka przyjaciół udała się na imprezę. Upili się i poszli do łóżka, po czym mężczyzna stwierdził, że jednak on nie chciał, a ona go zgwałciła. Nigdzie nie zgłosił tej sprawy, a ich znajomi to obśmiali, uznając to za śmieszne. Jak jednak w świetle nowego prawa należałoby na to patrzeć?
Książki autora dostępne do kupienia tutaj