Bezprecedensowe orzeczenie sądu. Chodzi o in vitro
Sąd Rejonowy w Radomiu potwierdził, że poczęty w wyniku in vitro zarodek ma prawo do urodzenia się, mimo sprzeciwu biologicznego ojca.
Sprawa ma wiele aspektów. Poczynając od zastrzeżeń etycznych co do niemoralnej procedury in vitro, a dodając do tego fakt, że biologiczni rodzice poczętego w taki sposób dziecka w międzyczasie wzięli rozwód. Jednak, skoro dziecko już zostało poczęte, to jaka byłaby najlepsza alternatywa? Wedle relacji medialnych ojciec biologiczny oczekiwał, że zostanie albo "zutylizowane", albo oddane do adopcji.
To ciekawe, że gdy matka chce zabić rozwijające się w jej łonie dziecko, to lewicowo-liberalne media twierdzą, że mężczyznom nic do tego. Jednak gdy to biologiczny ojciec stanął po tej stronie, a matka walczyła o jego prawo do urodzenia się, to już sprawa rozwinęła się zupełnie inaczej. Chociażby „Wysokie Obcasy” z oburzeniem alarmowały, że sąd pozwolił kobiecie decydować o urodzeniu swojego dziecka wbrew woli jego ojca.
Sprawa zaczęła się od tego, że dwoje małżonków przeszło procedurę in vitro. W jej wyniku poczęło się dwoje dzieci, z czego jedno się już urodziło kilka lat temu, a drugie zostało zamrożone. Niestety, w międzyczasie małżeństwo rodziców rozpadło się. Jednak mąż w toku sprawy rozwodowej zgodził się na narodziny drugiego poczętego dziecka. Potem zmienił zdanie i w związku z tym sprawa trafiła do sądu.
Tutaj po stronie matki i jej poczętego dziecka stanęli prawnicy z Instytutu Ordo Iuris. Ostatecznie radomski sąd przyznał im rację i dziecko będzie mogło się urodzić. - Sąd przyznał wyższość prawu dziecka do życia nad autonomią ojca do decydowania o własnej prokreacji. To też potwierdzenie podmiotowości człowieka od chwili jego poczęcia - ocenił adwokat Paweł Szafraniec z Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris, reprezentujący wnioskodawczynię w sprawie, wypowiadając się dla dziennika "Rzeczpospolita". - Sąd uznał prymat prawa dziecka do życia (nawet z jednym rodzicem) nad prawem do wychowania w pełnej rodzinie, a także prawami reprodukcyjnymi uczestnika, który manifestował brak chęci posiadania kolejnych dzieci z wnioskodawczynią - dodał inny adwokat, Piotr Sałagan, specjalizujący się w prawie rodzinnym.
Można tę sprawę podsumować konstatacją, że "sztuczne zapłodnienie" tworzy problemy nieznane w innych przypadkach. Co ciekawe, spierająca się przed sądem para w międzyczasie doczekała się także dwojga innych dzieci, poczętych w tradycyjny sposób.