Szokujące słowa gen. Skrzypczaka. To wydarzy się niedługo
Były dowódca Wojska Polskiego, generał Waldemar Skrzypczak, wypowiedział się na temat ofensywy ukraińskiej w obwodzie kurskim, jaką 6 sierpnia podjęto w ramach szeroko zakrojonej operacji odcięcia sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej od zaplecza logistycznego, dzięki któremu nieustannie atakują cele w Donbasie i obwodzie charkowskim.
Ponad 2.5 roku minęło, odkąd Rosja zaatakowała Ukrainę, przejmując obwody doniecki, ługański, chersoński i zaporoski oraz przeprowadzając referenda na wymienionych obszarach. w wyniku których włączyła je oficjalnie w skład Federacji Rosyjskiej, czego jednakże nie uznano na arenie międzynarodowej.
Obrońcy już kilkukrotnie podejmowali próby natarcia na obwody kurski i biełgorodzki, tym razem jednak postanowili zaangażować do akcji nawet kilkanaście tysięcy żołnierzy, licznie wspartych artylerią, pojazdami opancerzonymi i dronami. Zaczęto stopniowo i sukcesywnie przejmować kolejne obszary, w tym także wsie, aby w końcu dotrzeć do Sudży i po kilkunastogodzinnym ostrzale, obsadzić wojskiem stację przesyłową gazu do Europy zachodniej. Rajd oddziałów desantowo-szturmowych i zmechanizowanych wgłąb Rosji obnażył słabość defensywy Moskwy w tamtym rejonie, a 9 sierpnia wprowadzono w atakowanym obwodzie stan wyjątkowy, umożliwiający użycie wszystkich niezbędnych środków do wyeliminowania zagrożenia.
Władze obwodu kurskiego obawiają się, że walki mogą przenieść się w pobliże elektrowni atomowej, póki co toczą się w odległości kilkudziesięciu kilometrów od Kurczatowa, gdzie ona się znajduje.
Według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną, Ukraińcy zdołali się przebić 35 kilometrów w kierunku Kurczatowa. Doradca Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak, postanowił wyjaśnić najważniejszą przyczynę wtargnięcia sił zbrojnych swojego kraju na ziemię nieprzyjaciela. Na portalu X (Twitter) napisał, że Ukraina podejmuje wszelkie konieczne i legalne środki w celu odparcia bezprawnej agresji i uchronienia państwa od dezintegracji i upadku.
Waldemar Skrzypczak uważa, że ofensywa ukraińska ma na celu przede wszystkim zwiększenie moralne w armii i wśród ludności cywilnej. Zamierzenie zostało osiągnięte, a na Kremlu włodarze zupełnie stracili głowę i nie wiedzą, czy kontynuować natarcie w Donbasie i na Charków, czy wstrzymać ofensywę, a część jednostek przerzucić do obwodu kurskiego.
Generał zauważył, z jaką łatwością wojska ukraińskie wkroczyły na teren wroga. Wpierw przeprowadzono staranne rozpoznanie, a następnie dwa bataliony rozbiły obronę graniczną, złożoną ze słabych, podrzędnych jednostek bez wsparcia ciężkiego sprzętu. Rosjanie są w stanie bronić granicy jedynie na wybranych obszarach, dlatego po raz kolejny zostali właśnie w taki sposób zaatakowani, tym razem znacznie efektywniej niż poprzednio, gdyż Ukraińcy wywołali sporą panikę i przejęli przepompownię gazu w Sudży. Skrzypczak ocenił, że uderzenie na obwód kurski prawdopodobnie spowoduje znaczące spowolnienie natarcia na Charków, ponieważ szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Rosji, Walerij Gierasimow postanowi o szybkim przerzuceniu pewnej liczby oddziałów przeznaczonych do zajęcia miasta, aby związały walką nieprzyjaciela w Rosji. Nie wiadomo, jak długo Ukraińcy planują bronić się na zajętych terytoriach, lecz długotrwałe walki o utrzymanie Sudży nie wchodzą w grę, gdyż wtedy żołnierze najpewniej utknęli by tam i ponieśli ciężkie straty.
Niewykluczone, że Kijowowi w przeprowadzeniu akcji pośrednio pomógł prezydent Białorusi, Aleksandr Łukaszenka, który nakazał cofnięcie wojsk spod granicy z Ukrainą, a jednostki dotychczas strzegące tamtego rejonu od razu skierowano do Donbasu, co z kolei pozwoliło wykorzystać inne oddziały w operacji w Rosji. Generał Skrzypczak twierdzi jednak, żeby nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków, bo Łukaszenka nigdy nie działał by świadomie na korzyść władz w Kijowie. Szybko wówczas naraziłby się na krytykę i utratę zaufania Kremla. Zostałby wtedy sam, pozbawiony oparcia na wschodzie i zachodzie, a to mogłoby przyczynić się do szybkiej utraty stanowiska i kryzysu politycznego na Białorusi.