Skandaliczne słowa Hołowni! Tak atakuje Kościół

0
0
18
Szymon Hołownia
Szymon Hołownia / Autorstwa Adrian Grycuk - Praca własna, CC BY-SA 3.0 pl, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=126702324

Szymon Hołownia, który zaczynał karierę jako katolicki pisarz, być może właśnie na skutek kompleksów i oskarżeń o bycie agentem Watykanu, przoduje teraz w antyklerykalnych posunięciach. Obecnie domaga się, aby to władza państwowa ustalała ceny na katolickich cmentarzach, a przynajmniej na ich części.

Już w 2019 r. Hołownia domagał się wprowadzenia jednolitych cenników na cmentarzach. Teraz twierdzi, że w Koalicji 13 grudnia jest zgoda na przepisy, które zmuszą właścicieli cmentarzy wyznaniowych, przede wszystkim parafialnych, tam gdzie jest tylko jeden cmentarz, do tego, by przyjęły cennik narzucony przez samorząd.

Nie kwestionuję tego, że istnieje pewien problem, który należałoby rozwiązać. Sami przedstawiciele branży przyznają, że często kwestia cennika na cmentarzach jest nietransparentna. Bywa ponoć tak, że cena dla klienta jest zależna od tego, z jaką firmą pogrzebową współpracuje. Tak nie powinno być, a świadczy to o tym, że właściciele cmentarzy zawierają nieuczciwe umowy z firmami. W niektórych regionach kraju koszty usług cmentarnych są zawyżane, a przecież pochowanie bliskiego na cmentarzu w pobliżu miejsca zamieszkania nie powinno być luksusem dla nielicznych.

 

Ideologia, nie fakty

 

Sprowadzanie jednak wszystkich kłopotów do pazerności Kościoła katolickiego jest posunięciem ideologicznym. Próba przejęcia kontroli nad cmentarzami jest natomiast czystym socjalizmem i skrajnym pogwałceniem prawa własności. Co więcej, takie rozwiązanie w praktyce rodzi niezliczoną ilość problemów. Ceny pochówku różnią się w zależności od regionu, więc pytanie, jak można wprowadzić jedną standardową opłatę. Poza tym, cmentarze należące do wspólnot religijnych, nie tylko Kościoła katolickiego, są często wiekowe, a ich użytkowanie wiąże się z o wiele większymi kosztami niż cmentarzy komunalnych. Nie można więc wrzucać wszystkiego do jednego worka.

Możemy sobie wyobrazić, że jeśli weszłoby w życie prawo postulowane przez Hołownię, to samorządy, zwłaszcza złożone z polityków lewicowych, wprowadzałyby niewielkie opłaty na cmentarzach wyznaniowych. Mieszkańcy pewnie byliby zadowoleni, ale to właściciele cmentarzy musieliby dopłacać do ich utrzymania. Jest to nieprawdopodobny absurd. Na tej zasadzie gmina mogłaby zdecydować, że piwo w pobliskim pubie ma być po złotówce. Ktoś jednak musi za nie zapłacić. W ostateczności Kościół katolicki lub inny po prostu zamknie jedyny cmentarz w okolicy.

Zdumiewające, że to właśnie Polska 2050 optuje za takim rozwiązaniem. Nie dlatego nawet, że jest ono antykatolickie, skoro sam Hołownia powiedział w tym kontekście: „Dokonujemy rozdziału Kościoła od państwa”, ale dlatego, że jest całkowicie antywolnorynkowe. Tymczasem partia ta, w której jest m.in. Ryszard Petru, przedstawia się jako liberalna w sprawach gospodarczych. W tym natomiast wypadku chodzi o państwową regulację cen, jak w PRL-u i narzucanie przedsiębiorcom, jak mają prowadzić swoje biznesy.

 

Potrzeba konsultacji

 

Istniejące problemy można by rozwiązać zupełnie inaczej, ale to wymagałoby szerokich konsultacji społecznych, do których należałoby zaprosić i samorządowców, i księży, i przedstawicieli branży pogrzebowej. Ci ostatni mówią, że od dawna czekają na ustawę pogrzebową, która rozwiązałaby wiele zagadnień, pilnych i istotnych. To nie pozwoliłoby jednak Hołowni zrobić show i pokazać mu, jak on to „nie klęka przed biskupami”. W tej sytuacji pozostaje mu przeć do konfrontacji, przy jednoczesnym zapowiadaniu, że nie chce konfliktu.

Z pewnością go chce i liczy, że na tym zyska. Siłowe forsowanie takich rozwiązań, bez wysłuchania samych zainteresowanych, sprawi jednak jedynie to, o czym wspomniałem. Doprowadzi do zamykania cmentarzy, co pogorszy jeszcze bardziej sytuację mieszkańców.

Na szczęście może do tego nie dojść, bo Hołownia na razie mówi o jakiejś koalicyjnej zgodzie, ale nie przedstawia żadnego konkretu. Występuje na konferencjach prasowych, ale nie podaje żadnych wyliczeń, jaka jest skala problemu, gdzie są wysokie ceny itd. W żaden sposób merytorycznie nie mierzy się z wyzwaniem, ale gra pod publiczkę. Przypomina w tym Donalda Tuska, tylko jego pozycja jest o wiele słabsza i efekt też. Nie dziwi więc, że jego notowania od miesięcy pikują.

 

Książki autora dostępne na jego stronie tutaj

Hołownia

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną