System ETS2. Słowacja odrzuca ultimatum UE
Do 25 września państwa członkowskie UE, które dotychczas opóźniały wdrożenie zaktualizowanej wersji unijnej dyrektywy w sprawie handlu uprawnieniami do emisji (tzw. ETS2) mają czas na znowelizowanie swoich przepisów. Już wiadomo, że nie zrobi tego Słowacja, o czym poinformował tamtejszy minister środowiska.
W lipcu Komisja Europejska skierowała formalne zawiadomienie do 26 państw członkowskich, dając im dwa miesiące na wprowadzenie stosownych nowelizacji w prawie krajowym, w oparciu o zapisy zaktualizowanej wersji unijnej dyrektywy. Warto zwrócić uwagę, że łącznie UE tworzy obecnie 27 państw, więc skoro 26 z nich ociąga się ze wdrożeniem ETS2, to jest to bardzo wymowne.
Na formalny sprzeciw wobec stosowania pomysłów, mających zdaniem ich autorów być elementem walki z ociepleniem klimatu, zdecydowała się Słowacja. Jak poinformował tamtejszy minister środowiska, Tomáš Taraba, kraj ten nie wprowadzi opłaty za emisję paliw transportowych i grzewczych. Słowacki rząd nie godzi się bowiem na wzrost cen, co byłoby oczywistym efektem wprowadzenia takich rozwiązań.
"Nie wszystkie koszty powinny być ponoszone przez obywateli"
– podkreślił minister.
Taraba zapowiada, że Słowacja będzie chciała ponownie przedyskutować kwestię walki z ociepleniem klimatu na poziomie Unii Europejskiej. Kontrowersje budzi fakt, że wdrożenie ETS2 najpewniej będzie się wiązało ze wzrostem cen, szczególnie za ogrzewanie i paliwo.
Tymczasem UE przygotowała już pomysł, który miałby zdopingować państwa członkowskie do chętniejszego wdrażania nowych podatków od emisji. Chodzi o Społeczny Fundusz Klimatyczny o wartości 86,7 mld euro, który ma pomóc zrównoważyć skutki "zielonej polityki" dla zwykłych obywateli. Czyli po prostu UE zamierza walczyć z negatywnymi skutkami wdrażania proponowanej przez nią polityki.
Źródła: euractiv.pl, tysol.pl, dorzeczy.pl