Szef BBN o powodzi: "I PiS i PO ma swoje za uszami"

0
0
6
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Flickr

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Jacek Siewiera, w RMF FM przyznał, że zarówno PiS, jak i PO ponoszą odpowiedzialność za zaniedbania w kontekście infrastruktury przeciwpowodziowej. Jego zdaniem, powinno powstać więcej takich obiektów, po uprzedniej analizie sytuacji.

Jak stwierdził prowadzący rozmowę red. Robert Mazurek, w Kotlinie Kłodzkiej zaniechano budowy części zbiorników retencyjnych. 

"Niestety, tak jak pan mówi, i Platforma i PiS mają tutaj swoje za uszami"

 

- przyznał szef BBN.

Wskazał, że w takiej sytuacji powinna zostać zrobiona ocena ryzyka i skutków. Jego zdaniem w obecnej chwili infrastruktura przeciwpowodziowa w południowej Polsce jest niewystarczająca.

"Dziś ewidentnie braki dotyczą przede wszystkim właśnie tej górskiej części Dolnego Śląska"

 

- podkreślił Jacek Siewiera.

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego ocenił, że nie można w 100% uchronić się przed zagrożeniem powodziowym. Są tereny bardziej i mniej zagrożone, różne są też możliwości ich ochrony. Jego zdaniem państwo powinno podjąć swoje działania po gruntownej analizie.

"Z obrazowania radarowego możemy wyciągnąć bardzo dokładne wnioski co do każdej miejscowości. Zajmie to pół roku, być może rok, IMGW ma tu wielką pracę do zrobienia(...) Trzeba ocenić ilość szkód, wymiar tych szkód, jaką spowodowała powódź w każdej z tych miejscowości bardzo dokładnie, również życia ludzkiego i ocenić koszty budowy tych zbiorników"

 

- wskazał.

Szef BBN od kilku dni przebywa na południu Polski, obserwując na polecenie Prezydenta RP sytuację powodziową. Ma tej swoje uwagi co do tego, jak samorządy czy poszczególne służby radzą sobie w obecnej chwili.

"Jak się podróżuje przez te miejscowości i dokonuje oceny, tak troszkę z boku, jak realizowane są działania, to doskonale widać, które samorządy były przygotowane na powódź i uprzedzone wcześniej. One zorganizowały spotkania z mieszkańcami. To np. Racibórz Dolny. Tam z kilku tysięcy mieszkańców ewakuacji odmówiły cztery osoby, ale to wymagało czasu, tłumaczenia i właściwej łączności z władzami centralnymi. Ale w wielu miejscowościach na to zabrakło czasu. Bez właściwej predykcji wcześniej one nie miały możliwości tego zrobić"

 

- powiedział.

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną