Volkswagen i inni producenci w kryzysie. Wszystko przez samochody elektryczne

0
0
0
Volkswagen
Volkswagen / Pixabay

Volkswagen może zwolnić nawet ponad 25% pracowników, tj. 30 tys. osób z powodu luki finansowej, która jest szacowana na 5 mld euro. Niemiecki koncern motoryzacyjny i inni producenci samochodów mają gigantyczne problemy z powodu niesprzedanych elektryków.

VW zanotował spadek sprzedaży o 500 000 tys. aut, co odpowiada produkcji dwóch fabryk, które mają zostać teraz zamknięte. Sytuacja jest bardzo poważna, a prawdopodobnie będzie jeszcze gorzej. Wszystko przez nacisk UE na to, by europejskie firmy motoryzacyjne porzuciły produkcję aut spalinowych. Tymczasem sprzedaż elektryków nie tylko się nie rozwija, ale gwałtownie się kurczy. W samych Niemczech sprzedano aż 69% aut elektrycznych mniej niż w poprzednim roku. Podobnie jest w innych krajach. We Włoszech sprzedaż spadła o 40%, a we Francji i Szwecji o ok. 30%.

Już wiadomo, że producenci samochód nie zrezygnują tak szybko, o ile w ogóle, ze sprzedaży samochodów spalinowych, bo akurat te im się sprzedają. UE, aby zmusić je jednak do odejścia od tej technologii zapowiedziała, że od 2025 r. będą musieli oni płacić kary, jeśli nie sprzedadzą wystarczającej liczby elektryków. Jak wszystko na to wskazuje, żaden koncern nie spełni wyśrubowanych norm, może poza Teslą, co pogorszy i tak ich złą sytuację.

 

Wina koncernów?

 

Kiedy koncerny samochodowe zwróciły się do Brukseli z żądaniem o przesunięcie opłat za zbyt małą sprzedaż elektryków o dwa lata, usłyszały, że miały dość czasu, by dokonać zmian, a niska sprzedaż elektryków to ich wina, bo za mało je promowały. Prawdopodobnie więc niczego nie ugrają. Powodem sprzedaży elektryków w całej Europie jest wycofywanie się państw z dotowania tych pojazdów, które w regularnej cenie są po prostu zbyt drogie. Nie chodzi tu tylko o cenę kupna, ale też serwisu, czy fakt, że trudno je odsprzedać, bo w elektrykach najdroższa jest bateria, która dość szybko się zużywa.
W Polsce również rząd odchodzi od dotowania elektryków. Do tej pory firmy mogły kupić je taniej w leasingu, a większość aut tego typu Polacy kupują właśnie na firmę. Jak widać, prywatni właściciele nie widzą w tym sensu i z powodu braku infrastruktury w naszym kraju, i z powodów wymienionych powyżej.

Można powiedzieć, że każdy, kto ma odrobinę rozsądku, powinien przewidzieć, że przejście na elektro mobilność skończy się właśnie tak: upadkiem potężnych firm motoryzacyjnych, które do tej pory były kurami znoszącymi złote jaja. Fakt, że nie zauważyli tego ideologicznie zacietrzewieni urzędnicy brukselscy nie dziwi. Wierzą oni, że cokolwiek napiszą na papierze, tak się stanie. Bardziej zastanawia, dlaczego producenci samochodów wykazywali taki hurra optymizm.

W pewnym sensie wydaje się, że Bruksela ma rację, zrzucając winę właśnie na nich, bo to oni, jako eksperci od tego rynku powinni wiedzieć, że nie jest możliwe, aby w kilka lat przejść na samochody elektryczne w całej Europie. Ten projekt mógł się udać tylko w bogatej Skandynawii, gdzie w dużej mierze elektryki królują, ale tylko tam.

 

Zmierzch firm motoryzacyjnych

 

Wydaje się, że można wskazać na kilka wyjaśnień. Pierwsze, na które wskazuje część komentatorów, jest takie, że producenci sami optowali za przejściem na elektryki, bo wierzyli, że kraje UE wciąż będą opłacać tę rewolucję i dopłacać do elektryków (co okazało się mirażem). Drugie, producenci nie sprzeciwiali się stanowczo, bo nie wierzyli, że UE podejdzie do sprawy aż tak rygorystycznie i faktycznie będzie ich karać za zbyt wolne zmiany. Trzecie, producenci, sprzeciwiali się, ale za kulisami, bo nie chcieli tracić na wizerunku. Kiedy zobaczyli, że nie daje to rezultatu, dopiero zmienili front oficjalnie.

Jakby nie było, wszystko wskazuje na to, że UE zniszczy dochodową gałąź gospodarki, jaką jest produkcja samochodów w Europie. Jeżeli urzędnicy nie odejdą od absurdalnych pomysłów, będziemy obserwować szybki zmierzch europejskich koncernów, których miejsce zajmą firmy chińskie i amerykańskie. Może zresztą o to chodzi i za zieloną rewolucją stoją pieniądze zza oceanu.

Książka autora „Wielka grabież. Zielony Ład, czyli jak nas okradają pod przykrywką ochrony środowiska” dostępna tutaj

 

Volkswagen

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną