Nowe dowody na autentyczność Całunu Turyńskiego. Przełomowe badania!
Włoscy naukowcy, za pomocą nowej, obejmującej promienie rentgenowskie techniki datowania potwierdzili, że płótno znane jako Całun Turyński pochodzi sprzed 2 tys. lat. To kolejne z badań potwierdzających autentyczność otaczanej czcią wiernych relikwii.
Często podkreśla się, że Całun Turyński jest jednym z najczęściej analizowanych naukowo i najdokładniej przebadanych przedmiotów w historii ludzkości. To dostarczyło licznych argumentów na jego autentyczność. Jednak pojawiały się także badania podważające takie założenie. Choćby te przeprowadzone w 1988 roku za pomocą datowania radiowęglowego, z których wynikało, że materiał pochodzi ze średniowiecza.
Od tego czasu też trwają dyskusje nad tym, czy przeprowadzone pod koniec lat 80. badania nie zawierają błędu. Podnoszono choćby to, że próbka mogła być zanieczyszczona, ze względu na podejmowane w średniowieczu łatanie tkaniny, pożar kościoła w 1532 roku, a także regularne wystawianie Całunu na widok publiczny. Najnowsze badania zdają się potwierdzać te zastrzeżenia.
Włoscy naukowcy z Instytutu Krystalografii Krajowej Rady ds. Badań Naukowych (CNR-IC) dowiedli, posługując się nowoczesną, obejmującą promienie rentgenowskie techniką datowania, że Całun Turyński pochodzi z czasów Chrystusa. Dzięki technologii zwanej szerokokątową dyfraktometrią rentgenowską (WAXS - ang. wide-angle X-ray scattering) zmierzono naturalne starzenie się celulozy lnianej i przeliczono je na czas od momentu wyprodukowania. Naukowcy dosłownie prześwietlili 8 małych próbek Całunu Turyńskiego, odkrywając najdrobniejsze szczegóły struktury lnu i wzorów celulozy.
Jak się okazało, próbki okazały się być całkowicie zgodne z analogicznymi pomiarami uzyskanymi na próbce lnu datowanej według zapisów historycznych na lata 55-74 n.e., znalezionej w Masadzie w Izraelu. Porównywano je także z próbkami datowanymi na XIII wiek, czyli zgodny z badaniami radiowęglowymi z 1988 roku, ale tutaj nie odnotowano zgodności.
Wyniki badań zostały opublikowane w prestiżowym piśmie naukowym “Heritage”. Jak podkreślił jeden z ich autorów, dr Liberato De Caro, test z 1988 r. należy uznać za nieprawidłowy, ponieważ "próbki tkanin są zwykle podatne na wszelkiego rodzaju zanieczyszczenia, których nie można całkowicie usunąć z datowanego okazu".
Datowanie tkaniny Całunu Turyńskiego to nie jedyne argumenty potwierdzające jego autentyczność. Warto też przytoczyć badania profesora anatomii porównawczej Yvesa Delage (swoją drogą, agnostyka i antyklerykała), który po zapoznaniu się z Całunem stwierdził, że szczegóły anatomiczne oraz widoczne rany są zbyt dokładne, aby mogły być wynikiem pracy fałszerza. Widoczne na tkaninie obrażenia pokrywają się z opisami Męki Jezusa Chrystusa, zapisanymi w Ewangeliach.
W 2011 naukowcy z włoskiej Narodowej Agencji ds. Nowych Technologii, Energii i Środowiska dowiedli, że wizerunku przedstawionego na Całunie Turyńskim nie tylko nie można byłoby stworzyć za pomocą znanych w średniowieczu technik, ale także nie można tego zrobić nawet współcześnie. Według nich jedynym sposobem na utrwalenie takiego wizerunku jest nagłe wyładowanie olbrzymiej energii elektromagnetycznej, jak rozbłysk. Pokrywa to się z opisami Zmartwychwstania. Gdyby ktoś chciał stworzyć wierną kopię takiego wizerunku, potrzebowałby lasera o mocy 34 miliarda watów. Dotychczas takie nie powstały.
Źródła: geekweek.interia.pl, czasopismo “Historia Kościoła” 1/2024