Niepokojące słowa prezydenta Rosji! Premier polskiego rządu odpowiada
Prezydent Rosji Władimir Putin w zeszły czwartek oznajmił jednej z rosyjskich telewizji, że jeśli NATO zdecyduje się wyrazić zgodę, aby Ukraina atakowała cele w Federacji Rosyjskiej rakietami wyprodukowanymi w krajach Sojuszu Północnoatlantyckiego, Moskwa uzna ten akt za wypowiedzenie jej wojny i eskalację konfliktu.
Oświadczenie rosyjskiego przywódcy tego samego dnia pojawiło się na komunikatorze Telegram. Odniósł się do niego premier Donald Tusk podczas pobytu we Wrocławiu mówiąc, że Kreml próbuje w ten sposób zniechęcić państwa NATO do przekazywania Kijowowi pomocy militarnej, dlatego tak ważne jest, aby nie ulegać tego rodzaju naciskom i kontynuować wsparcie. Nadmierne nie przejmowanie się takimi wypowiedziami Putina mimo wszystko nie oznacza, że należy bagatelizować działania wojenne i sytuację na wschodzie. Według Donalda Tuska, prezydent Rosji wypowiada się w takim tonie dlatego, iż jego armia od dłuższego czasu zmaga się z poważnymi problemami różnego rodzaju, ponosi znaczne straty, a kraj nieustannie nękają ataki odwetowe ze strony Ukraińców. Podkreślił, że nie wolno pozostawić Kijowa samemu sobie wobec trwających od dawna i stale nasilających się ataków powietrznych z użyciem samolotów, dronów i helikopterów. Moskwa bowiem nieustannie i w szybkim tempie odtwarza swój potencjał militarny, wytwarzając nowe rakiety, a także otrzymuje wsparcie ze strony Korei Północnej, Iranu i Chin.
Co planuje Trump, aby skłonić Rosję do rozmów pokojowych?
Coraz częściej ze strony Republikanów pojawiają się głosy, że aby skłonić Putina do przerwania działań zbrojnych, trzeba przystać na jego żądania, wysuwane od samego początku konfliktu. Chodzi konkretnie o ogłoszenie całkowitej neutralności Ukrainy i podpisanie porozumienia gwarantującego zaprzestanie jej dążenia do wstąpienia do NATO. Musi powstać również specjalna ufortyfikowana strefa zdemilitaryzowana zapewniająca, że walki nie zostaną wznowione. Dosyć zaskakująco w zeszły piątek w programie “Shawn Ryan Show” wypowiedział się kandydat na wiceprezydenta USA James David Vance twierdząc, że ani Rosja, ani Stany Zjednoczone nie zapłacą za odbudowę i likwidację zniszczeń wojennych na Ukrainie, a zwłaszcza jej wschodnich obszarów. Zamiast tego, razem z Trumpem skłonią państwa europejskie, aby poniosły ciężar finansowy usuwania szkód wyrządzonych przez wojska rosyjskie. Jeśli amerykański plan się powiedzie, większość kosztów zostałaby przeniesiona na największe kraje członkowskie Unii, a więc Niemcy, Francję, Włochy, Hiszpanię i najpewniej także Polskę. Nie wiadomo, w jaki sposób wyglądałoby finansowanie naprawy zniszczeń na terytoriach wcielonych jakiś czas temu do Rosji i czy Putin nie przygotował w tajemnicy własnego planu odbudowy tych ziem. Vance ani Trump nie podali żadnych detali, ponieważ całość zamierzają ujawnić dopiero po wygranych wyborach w listopadzie.
Czy sojusznicy przystaną na tą prośbę Zełenskiego?
Donald Tusk pochwalił zgodę i jedność państw Sojuszu Północnoatlantyckiego w kwestii zaopatrywania Ukrainy w nowoczesny sprzęt. Niestety na Kijów nałożono jednocześnie ograniczenia dotyczące użycia zachodniego uzbrojenia - nie wolno wykorzystywać rakiet dalekiego zasięgu do przeprowadzania ataków na terytorium agresora. Na nic zdały się nawoływania prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, aby sojusznicy wreszcie wyrazili zgodę na ostrzał strategicznych obiektów w Federacji Rosyjskiej zachodnimi pociskami. Aż dotąd USA nie chce przystać na apele i prośby Zełenskiego, ponieważ obawia się eskalacji działań wojennych i wciągnięcia do walk krajów członkowskich NATO. Sekretarz Stanu w gabinecie Joe Bidena, Anthony Blinken udał się w środę do Kijowa, gdzie zapewnił, że propozycja zaatakowania Rosji rakietami dalekiego zasięgu będzie w najbliższym czasie rozważana. W tym celu, Blinken planuje wkrótce spotkać się z szefem rządu Wielkiej Brytanii, Keirem Starmerem.
Źródło: upday.com, rp.pl