Kulisy zatrzymania Palikota, czyli dlaczego został aresztowany

0
0
10
Palikot
Palikot / Pixabay

Janusz Palikot to jedna z najbardziej odrażających postaci polskiej polityki. Znów zrobiło się o nim głośno, kiedy został zatrzymany na polecenie prokuratury. Oskarżany jest jednak nie o swoje polityczne czyny, ale o biznesowe. Miał oszukać ok. 5 tys. osób na kwotę 70 mln zł. Mimo to szczegóły jego aresztowania zaskakują.

3 października media obiegła informacja, że Janusz Palikot został zatrzymany przez CBA. Wywołało to generalnie zdziwienie, bo raczej nikt się tego nie spodziewał. Koalicja rządząca od razu podjęła narrację, że nie ma dla niej świętych krów, sugerując tym samym, że pomimo iż Palikot był ich, w końcu to były poseł PO, w obliczu przestępstw, nie ma taryfy ulgowej. Takie tłumaczenie jest oczywiście populistyczne, bo twórca Twojego Ruchu od dawna miał nie po drodze z dawnymi towarzyszami.

 

Dziwne okoliczności

 

Jego obrońca, słynny adwokat Jacek Dubois, podkreślał, że zrobiono przedstawienie i z niewiadomych względów prokuratura wykorzystała do zatrzymania przedsiębiorcy Centralne Biuro Korupcyjne (które faktycznie powstało, by walczyć z korupcją w aparacie państwowym), a następnie aresztowało go 500 km od miejsca, gdzie go następnie przesłuchano, choć wcześniej miał zgłaszać gotowość do złożenia wyjaśnień.
Jak poinformowała prokuratura, Palikotowi przedstawiono osiem zarzutów, w tym siedem dotyczących oszustwa i jeden przywłaszczania mienia. Razem z nim aresztowano dwóch jego wspólników: Przemysława B. oraz Zbigniewa B. Chodzi o biznesy alkoholowe przedsiębiorcy z Biłgoraja. Od dawna mówiło się o jego kłopotach z wypłatą obiecanych pieniędzy dla inwestorów. Było to pokłosiem wielkiej zbiórki crowdfoundingowej, która wiązała się z potężną reklamą w mediach społecznościowych, firmowaną zresztą przez Kubę Wojewódzkiego, który współtworzył ten projekt. Na marginesie warto dodać, że choć Wojewódzki odcina się od tej działalności, bo twierdzi, że w styczniu wycofał się z tej inicjatywy, to jednak był on głównym naganiaczem dla Palikota, a media i politycy obecnie to ignorują.

Sposób zbierania pieniędzy przez Palikota jest w tej sprawie kluczowy. Co do zasady bowiem, zbiórki crowdfoundingowe cechują się dużym stopniem ryzyka. Dajemy bowiem pieniądze na jakiś biznes, licząc przy tym na jakąś stopę zwrotu, ale nie mamy pewności, czy przedsięwzięcie się uda. Przedsiębiorca zawsze bowiem może zbankrutować. Pytanie teraz, czy tak było w przypadku Palikota, że po prostu biznes mu nie wyszedł (z powodu błędów, sytuacji rynkowej itd. itp.), czy też od samego początku wiedział on, że sprawa nie miała szans powodzenia i wyłudzał pieniądze. To drugie będzie jednak trudno udowodnić, choć jest możliwe (a nawet bardzo prawdopodobne), że zostanie skazany za niewłaściwe informowanie o swoim biznesie. Dlaczego? Już w sierpniu 2023 r. UOKiK wymierzył Palikotowi milion zł kary za wprowadzanie w błąd konsumentów w ramach kampanii marketingowej, zorganizowanej przez jego spółkę Polskie Destylarnie.

 

Widowisko służb

 

Niezależnie od wszystkiego, widowiskowe zatrzymanie, obecność CBA, błyskawiczny wniosek o areszt i przyjęcie go przez Sąd w ciągu dwóch dni zaskakują. Nie mamy tu bowiem do czynienia z sytuacją oczywistą, o kłopotach mówi się od dawna, skąd więc to działanie, dlaczego teraz i w takim tempie? Wszystko wskazuje na to, że Tusk na fali walki z alkotubkami, postanowił znaleźć kolejny cel. Palikot świetnie się do tego nadawał, bo swoje kampanie alkoholowe kierował do młodych dorosłych, nielegalnie reklamując alkohol w sieci (co potwierdził sąd), kojarzył się z wódką i od dawna nie ma dobrej opinii.

Nie chodzi mi tu przy tym o to, by bronić Palikota, ale o widowiskowy sposób działania służb. To nie pomoże raczej inwestorom, którzy prawie na pewno nie odzyskają pieniędzy. Chociaż biznesmen zebrał spory majątek, który jest teraz wyprzedawany, to i tak nie pokryje wszystkich długów, które już teraz sięgają co najmniej 300 mln zł. W pierwszej kolejności natomiast wypłacane będą zaległe pensje pracownikom i regulowane zobowiązania wobec ZUS-u.

Tu zresztą dotykamy jeszcze innego problemu, jakim jest fakt, że obok wielu małych ciułaczy w biznes Palikota zainwestowało wielu celebrytów, jak Justyna Kowalczyk-Tekieli i to niemałe pieniądze. Wymieniona sportsmanka zainwestowała aż 800 tys. zł. Pytanie, na jakiej podstawie zawierzyli oni człowiekowi o zerowej wiarygodności, który współpracował z innym przykładem moralnego upadku, jakim jest Kuba Wojewódzki.

Szokujące jest przy tym to, co ujawnił obrońca Palikota. Dubois twierdzi, że prokurator zgłosił jako dowód zapis rozmów biznesmana z własnym obrońcą, który pozyskał z zarekwirowanego telefonu i w ten sposób naruszył tajemnicę adwokacką, za co grozi odpowiedzialność karna. Czyn ten potępił także Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. Pytanie co w tej sprawie zrobi Adam Bodnar, który na razie kluczy i nie daje jasnej odpowiedzi.

Na koniec warto odnotować różnicę w podejściu sądu do tej sprawy w porównaniu z decyzją w sprawie aresztu dla ks. Olszewskiego. Co prawda, sąd tutaj przychylił się do aresztu, ale tylko na dwa miesiące i w dodatku aresztu „warunkowego”. Jeśli Palikot wpłaci milion zł poręczenia majątkowego, wyjdzie na wolność. Tymczasem jest tutaj wielu oszukanych na potężne pieniądze. W przypadku ks. Olszewskiego nie ma poszkodowanych, kapłan miał nieposzlakowaną pozycję, bardzo wielu ludzi złożyło poręczenia za niego, ośrodek dla ofiar przestępstw stoi, a mimo to sądy klepią kolejne areszty bez żadnych opcji wyjścia za kaucją.

 

Najnowsza książka autora do kupienia tutaj

 

Janusz Palikot

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną