Brytyjski ekspert krytycznie o polityce Izraela! Czy wyłącznie konflikt legitymizuje rządy Netanjahu?
W ostatnim czasie pojawiają się liczne głosy krytyki pod adresem Izraela i jego polityki wobec Strefy Gazy. Jedną z osób negatywnie wypowiadających się na ten temat jest dr Ahron Bregman z Departamentu Studiów nad Wojną w King’s College London, który w wywiadzie udzielonym Polskiej Agencji Prasowej oceniał skutki konfliktu w Strefie Gazy.
Doktor Bregman stwierdził, że Jerozolimie nie udało się zlikwidować Hamasu ani uzyskać dominacji w rejonie kontrolowanym przez Palestyńczyków, a jedyną korzyścią okazało się dokonanie odwetu, zabijając tysiące cywilów. Wojna, trwająca nieprzerwanie od 7 października 2023 roku, przebiega niepomyślnie dla rządu premiera Netanjahu, generując ogromne koszty i niepotrzebne ofiary. Zastanawia także zaskakująca niekompetencja służb, które zaniedbały swoje obowiązki, co doprowadziło do wtargnięcia bojówek Hamasu do wgłąb kraju i masakry ludności cywilnej.
Nie odbito poza tym wszystkich jeńców, wziętych w trakcie ataku przez islamskich bojowników, a Izraelskie Siły Zbrojne również tutaj wykazały się lekkomyślnością, gdyż same omyłkowo zabiły niektórych zakładników bądź na skutek nieudolnej akcji ratowniczej dopuściły do zamordowania ich przez Hamas.
Ekspert zauważył też wyraźny spadek poparcia dla Izraela na arenie międzynarodowej. Z wielu państw posypały się wyrazy oburzenia, głównie za sprawą zupełnego zrujnowania Strefy Gazy, nalotów na obiekty cywilne i zabijania niewinnych osób. Kontynuowanie konfliktu przyczyni się zapewne do dalszego nasilania się krytyki, ale premier musi zaryzykować reputację swojego kraju, jeśli nie chce stracić stanowiska i rozpisania nowych wyborów. Tylko dzięki działaniom zbrojnym utrzymuje on bowiem w Knesecie poparcie ugrupowań nacjonalistycznych, pragnących zajęcia obszarów zamieszkiwanych głównie przez ludność muzułmańską i zastąpienia jej żydowskimi osadnikami. Netanjahu zdaje sobie doskonale sprawę, że jeśli zdecyduje się na zakończenie wojny i podpisanie rozejmu, koalicja prawdopodobnie natychmiast się rozpadnie, a dodatkowo wyborcy pamiętają mu jeszcze udział w skandalach korupcyjnych, ujawnionych pięć lat temu. Nakazując wstrzymanie ognia i zawieszenie broni, skazał by się zatem na pewną porażkę w wyborach oraz naraził na polityczną oraz karną odpowiedzialność za korupcję, oszustwo, nadużycie publicznego zaufania oraz zapewne także niedopełnienie obowiązków służbowych w związku z agresją Hamasu w zeszłym roku.
Izrael zmaga się zresztą nie tylko z palestyńskimi terrorystami, ale i z Hezbollahem w Libanie, i tutaj osiągnął znaczny sukces, gdyż Mossad dzięki detonacji ładunków umieszczonych w pagerach w Bejrucie zdołał w połowie września wyeliminować 12 czołowych przedstawicieli tej organizacji, a kolejne 3 tysiące ranił. Natomiast pod koniec tego miesiąca zlikwidowano przywódcę, Hasana Nasr Allaha.
Walka na kilku frontach jednocześnie nie stanowi znaczącego kłopotu dla tak silnego militarnie kraju, jak Izrael, lecz starcia zarówno z Hamasem, jak i Hezbollahem stają się przewlekłe i zaczynają przypominać wojnę pozycyjną. Nasr Allah starał się skłonić Jerozolimę do zawarcia rozejmu, lecz Netanjahu doskonale wiedział, że nie może sobie na niego pozwolić.
Czy Izrael podejmie ryzyko i otworzy trzeci front z Iranem?
Dr Bregman wypowiedział się w temacie ewentualnego starcia Izraela z Iranem. Zauważył, że istnieje niezwykle mała szansa na potencjalny konflikt zbrojny pomiędzy oboma krajami, gdyż wymagałby on bardzo dużego zaangażowania sił i środków, ze względu na o
dległość dzielącą rywali, potencjał irańskiej armii oraz rozległy i trudny teren, na którym Teheran rozlokował strategicznie ważne obiekty wojskowe i energetyczne. Nie otrzymałby ponadto pomocy NATO, a bez niej stoi na straconej pozycji, gdyż przedłużająca się walka na trzy fronty z pewnością spowodowałaby potężne straty militarne i ekonomiczne, chyba że jakimś cudem w krótkim czasie wyeliminowałby całą infrastrukturę nuklearną i naftową. Ekspert zwraca jeszcze uwagę na jedną ważną rzecz, mianowicie jeśli Jerozolima nie zdołała dotychczas zlikwidować Hezbollahu i Hamasu, to tym bardziej nie podołałaby, szczególnie samotnie, państwu przewyższającym ją wielokrotnie pod względem gospodarczym, wojskowym i ludnościowym.