Galińska: Antydyplomacja (FELIETON)
Triumf Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich wprawił w zakłopotanie naszą ekipę rządzącą. Mają się czego bać. Ilości głupich, nieodpowiedzialnych wypowiedzi wobec Trumpa musi budzić niepokój.
Zacznijmy od naszego premiera Donalda Tuska, który ze swoją pogardliwą nienawiścią wobec kandydata republikańskiego nie kryl się od dawna. Apogeum to jego wypowiedź ze spotkania wyborczego z marca ub. r. Dowodził wówczas, że Trump jest agentem rosyjskim. Nie poddawał tego w wątpliwość. To, jego zdaniem, pewnik, pochodzący ze służb amerykańskich, jakoby Trump miał być zwerbowany 30 lat temu jako rosyjski agent. W rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca. Dwukrotnie badano ten wątek i go umorzono, bo nie dokopano się do żadnych faktów. Dziś po zwycięstwie Trumpa, na konferencji prasowej, na prośbę dziennikarki, aby się premier odniósł do swoich słów, można było usłyszeć, że on nigdy tego nie powiedział.
Kilka miesięcy temu na platformie X wtrącał się w wewnętrzną politykę republikanów. Zwrócił się do Senatu USA: „Ronald Reagan, który pomógł milionom z nas odzyskać wolność i niepodległość musi się dziś przewracać w grobie. Wstydźcie się”. Postawę polskiego premiera skomentował Niule Gardiner, analityk polityki zagranicznej, były doradca Margaret Thatcher: „Możecie być pewni, że gdy bezmyślny Joe Biden opuści Gabinet Owalny, Donald Tusk nie będzie mile widziany w Białym Domu. Ten człowiek to chodząca katastrofa dla Polski i stosunków polsko-amerykańskich.(…) Lekkomyślny Donald Tusk wykonuje niesamowitą robotę, wrzucając Polskę pod autobus i podkopując własny kraj”. A zaraz po objęciu władzy przez „koalicję 13 grudnia” wybrany obecnie wiceprezydent USA, J.D. Vance na platformie X tak pisał o dokonaniach nowych władz polskich. „Do niedawna Polska miała rząd konserwatywny. Używając dużej presji dyplomatycznej i ekonomicznej administracja Bidena (i wiele narodów europejskich) zaatakowała ten rząd jako antydemokratyczny. Rząd ten został niedawno zastąpiony przez globalistyczny rząd liberalny, który obecnie aresztuje swoich przeciwników politycznych i zamyka debatę publiczną. (Brzmi znajomo?) w imię ochrony demokracji wykorzystują pieniądze z podatków, aby zaatakować rząd, który był naszym wielkim sojusznikiem”.
Tusk już za poprzedniej kadencji Trumpa ustawił się w roli politycznego harcownika. W swojej książce „Szczerze” zamieścił duże zdjęcie ze spotkania Donalda Trumpa z premierem Kanady Justinem Trudeau. Tusk stoi za prezydentem Stanów Zjednoczonych i dotyka jego marynarki palcami, sugerując, że mierzy do niego z pistoletu. Wymowne jest spojrzenie na niego Angeli Merkel, która patrzy na Tuska jak na idiotę. Tusk wielokrotnie przytaczał prywatną wypowiedź swojej zony, która stwierdziła, że dwóch Donaldów to za dużo.
Nie lepiej jest z naszym ministrem MSZ Radosławem Sikorskim, którego poczucie humoru poszybowało kilka miesięcy temu we wpisie na X. Sugerował, że Trump pewnie przeniesie się do Rosji, a jego sąsiadem przez plot będzie zbiegły z Ukrainy Janukowicz. Jego obciążeniem są także wypowiedzi jego żony, która wielokrotnie szydziła, wyzywając Trumpa od zdziecinniałych idiotów i nazywając go drugim Stalinem, Hitlerem i Mussolinim. Teraz Radosław Sikorski twierdzi, że on w zasadzie tylko chwalił obecnego prezydenta USA. I z dumą zaznaczył, że „Polska robi to, czego chce Trump”. W poparciu obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych sekunduje mu prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Podczas spotkania z wyborcami stawiał Trumpa jako wzór. „Musimy być jak jedna pięść – dokładnie tak jak Trump w wyborach prezydenckich” – dowodził.
Nadal trwa kontredans z wyborem polskiego ambasadora w USA. Bezprawnie, bez zgody Andrzeja Dudy, odwołano Marka Magierowskiego a jego miejsce miał zając Bogdan Klich były, chyba najgorszy w historii minister MON. Ale na to nie ma zgody polskiego prezydenta. Wobec tego powołano Klicha jako kierownika ambasady. Tym samym tak ważne stanowisko ambasadora w kluczowym dla naszej dyplomacji kraju zostaje nadal nieobsadzone. Bogdan Klich to także „miłośnik” Trumpa. Jako lekarz psychiatra analizował jego zachowanie i doszedł do wniosku, że jest to człowiek niezrównoważony i antydemokrata. Do wianuszka kalumnii dołączył się swoimi wpisami europoseł Szczerba, umieszczając Trumpa na śmietniku historii.
Jedyna nadzieja w prezydencie Andrzeju Dudzie, który ma doskonałe, przyjacielskie stosunki z Donaldem Trumpem. Gdyby ekipa rządząca miała choć trochę oleju w głowie, postawiłaby na to. Przeszkodą jest swoista niechęć Tuska do Dudy. Premier nie potrafi jej przełamać, uciekając ze wspólnych uroczystości podczas świąt państwowych. Rzecznik MSZ powiedział, że ministerstwo dało prezydentowi wytyczne, o czym ma rozmawiać z nowym prezydentem USA. Koń by się uśmiał, bo jeszcze kilka miesięcy temu, gdy Andrzej Duda spotkał się prywatnie z kandydatem na prezydenta Donaldem Trumpem, musiał zmierzyć się z fala hejtu na swój ,zdaniem rządzących, nieodpowiedzialny czyn.
Polacy mają nadzieję, ze stosunki dyplomatyczne ze Stanami Ameryki będą się układały na linii Duda-Trump. A co będzie po wyborach prezydenckich? Wszystko w rękach Polaków.
Iwona Galińska