Ciąg dalszy kontrowersji wokół dyplomu Hołowni z Collegium Humanum
W środę „Newsweek” napisał, że Szymon Hołownia studiował na Collegium Humanum, co zrodziło domysły, że także kupił tam dyplom. Po dementi ze strony zainteresowanego i słowach premiera, który stanął w obronie marszałka Sejmu, wydawało się, że jest po sprawie. Nic bardziej mylnego.
Przypomnijmy, że z wyjaśnień samego lidera Polski2050 wiemy, że studiował on kiedyś psychologię na SWPS-ie, ale studiów nie skończył. W roku 2020 pomyślał więc o tym, by uzupełnić wykształcenie i szukał uczelni, która pomoże mu ukończyć te studia. Rozmawiał w tej sprawie z rektorem Collegium Humanum, obecnie w areszcie, oskarżonym o sprzedawanie dyplomów, który zaproponował mu skończenie studiów. Bliski współpracownik Hołowni Michał Kobosko miał nawet zawieść jego papiery na uczelnię. Hołownia twierdzi, że uznał jednak w końcu, iż ta uczelnia jest słaba i się wycofał.
„Newsweek” powołuje się na pracowników uczelni, którzy mieli widzieć w systemie elektronicznym uczelni oceny wstawiane Hołowni za różne przedmioty, na które ten zresztą nie chodził. Rektor Collegium Humanum miał mu przepisywać oceny za przedmioty za poprzednie studia i wpisywać oceny na podstawie jego doświadczenia życiowego, co byłoby absurdem. Hołownia twierdzi jednak, że to wszystko nieprawda, bo nie studiował i nie ubiegał się o dyplom.
Jednocześnie marszałek Sejmu zasugerował: „Ktoś w brudny sposób próbuje grać bardzo prostą sytuacją. Jeśli ktoś jest w to zamieszany z osób, które mają dostęp do danych śledztwa, to już mamy poważny kłopot”. Tusk zabrał po tych słowach głos i powiedział, że liczy na spokojną kampanię wyborczą, a każdy kto w jego administracji będzie chciał wpływać na wybory, zostanie następnego dnia zwolniony.
Politycy PO przeciw
Była to o tyle ciekawa wypowiedź, że premier nie zaprzeczył, że jest ktoś w administracji rządowej, kto chce tym grać. Odciął się osobiście od tego i zapowiedział w razie co stanowcze kroki. Co ciekawe, sprawę drążą ludzie związani z PO. I tak publicysta Jakub Bierzyński na platformie X napisał: Hołownia: „Dopełniłem formalności, żeby dostać się na tę uczelnię, ale nie podjąłem studiów na Collegium Humanum. Sprawa jest czysta”. No nie jest, bo na tym polega ten przekręt, że CH wystawiało dyplomy bez studiowania. Niestety Hołownia taki właśnie dyplom otrzymał”. Bierzyński twierdzi, że taki dyplom został wystawiony, a „student” widniał w systemie Sokrates. Konto było aktywne, a dane o „postępach w nauce” na bieżąco aktualizowane.
Magdalena Filiks, posłanka KO, także nie wierzy w wyjaśnienia Hołowni: „Najpierw nie podjął studiów przez złą opinię, dzisiaj przez brak czasu - nic nie pamiętać. Nie wiem, kto w to wierzy”. Dodała też, że Hołownia kłamie. Napisała na X przy tym: „Wczoraj powiedział, że nie wie o co chodzi i wysłał aplikacje - dziś się okazuje, że dokumenty podpisał o ktoś za niego zawiózł. Ten proceder na tym polegał - wyrażałeś zgodę, nie chodziłeś - a oceny wpadały w system”.
Kto za tym stoi?
Niezależnie od tego, jaka jest prawda, interesujące jest, że akcję koordynują ludzie związani z obecną władzą. Jest to „Newsweek” sprzyjający rządowi, który musi mieć informacje od śledczych, politycy i publicyści PO. Nie dziwi więc, że Hołownia poczuł się zaatakowany przez koalicjanta.
Tusk odcinając się od wszystkiego i stając w obronie marszałka, na swój sposób może przyznawać się do winy. To w końcu jego stara taktyka: napuszczać innych na kogoś, a potem się dystansować. Wystarczy, że na ten temat będzie pisało się tygodniami, a cały plan kampanii wyborczej Hołowni może się posypać. Czas pokaże, kto ma rację, ale straty, jakie poniesie lider PO, mogą być niepowetowane.
Wracam zresztą do tezy, którą postawiłem w ostatnim swoim artykule na ten temat, a mianowicie, że w całej akcji może chodzić o utemperowanie Hołowni, który w ostatnim czasie krytykował rząd i twierdził, że może zostać prezydentem bez wyborów, jeśli tylko rząd nie uzna wyników wyborów ogłoszonych przez sąd, który od dawna jest przez nich kwestionowany.