Michalkiewicz skomentował wynik wyborów w USA! Padły zaskakujące słowa
Publicysta i pisarz Stanisław Michalkiewicz wypowiedział się na temat niedawnych wyborów prezydenckich i parlamentarnych w Stanach Zjednoczonych, przewidując możliwe przyszłe posunięcia administracji Donalda Trumpa.
Publicysta sceptycznie ocenił przedwyborcze zapowiedzi przedstawicieli administracji Trumpa i samego prezydenta - elekta, ponieważ uważa że przed objęciem władzy politycy często nie chcą bądź nie umieją właściwie przedstawić i precyzyjnie objaśnić swoich postulatów w oparciu o rzetelne dane i analizy. Niejednokrotnie po wyborach okazuje się, że dany punkt programowy trzeba odrzucić bądź znacząco skorygować, bo inaczej nie domknie się budżet lub zmianie ulega sytuacja geopolityczna. Przyszły prezydent nie został również odpowiednio wtajemniczony we wszystkie działania służb specjalnych, co nierzadko później mocno modyfikuje podejście do wielu kwestii.
Na szczęście w Izbie Reprezentantów, Senacie i stanowiskach gubernatorskich Partia Republikańska zapewniła sobie większość, co bardzo ułatwia Trumpowi zadanie, nikt bowiem, poza niektórymi sądami i gubernatorami stanowymi w ograniczonym stopniu - nie zablokuje jego aktów wykonawczych i ustaw uchwalanych przez Kongres. Wybory do Kongresu odbywają się jednak co dwa lata, a więc Republikanie muszą pilnować, aby nie oddać inicjatywy Demokratom, chociaż i wtedy Trump posiada może zawetować akt prawny albo nie wydać do niego aktów wykonawczych. Należy zauważyć, że odrzucenie weta następuje ⅔ głosów Kongresu i zdarza się dość rzadko.
Pisarz dostrzega niewątpliwe zalety przejęcia najważniejszego urzędu w państwie przez miliardera, mianowicie gruntowna zmiana ideologiczna i odejście od lewicowej narracji światopoglądowej i gospodarczej. Dzięki temu w krajach sojuszniczych prawdopodobnie spadną skłonności do wprowadzania w życie różnych skrajnie lewicowych pomysłów, a konserwatywne i narodowe wartości ponownie staną się modne. Kolejną istotną sprawą jest prowadzona nieustannie od lutego 2022 roku wojna na Ukrainie. Trump i J.D Vance wielokrotnie poruszali w swoich przemówieniach ten temat, zapewniając że doprowadzą do zawarcia rozejmu, czyli w praktyce zamrożenia konfliktu i wydzielenie sporego obszaru Ukrainy jako strefy zdemilitaryzowanej, odgradzającej kraj za pomocą umocnień od Rosji. Trump zamierza zmusić Kijów do zrzeczenia się praw do zajętych przez Moskwę terytoriów i zablokować jej akces do NATO na następnych dwadzieścia lat.
Po trzecie, istnieje szansa, że nowy prezydent Stanów Zjednoczonych powstrzyma niemieckie zapędy w Europie i dążenia do ekonomicznego i politycznego podporządkowania sobie reszty państw członkowskich Unii Europejskiej, a zwłaszcza krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Należy przypomnieć, że w latach 2016-2020 USA blokowały budowę gazociągu Nord Stream, który omija Polskę i stanowi symbol porozumienia Berlina z Moskwą, a sojusz tych dwóch europejskich potęg już nieraz dał się nam we znaki. Donald Trump w lipcu 2017 roku przyjechał do Polski i pozytywnie wyrażał się o gospodarczo - politycznym projekcie Trójmorza z udziałem Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Rumunii, Słowacji, Słowenii, Węgier i Grecji.
Czego planuje dokonać miliarder po objęciu urzędu? Część pomysłów zaskakuje!
Inwestor i współwłaściciel portalu Trending News, Collin Rugg na portalu X (Twitter) przedstawił w skrócie pierwsze, najważniejsze zamysły administracji nowego prezydenta. Otóż niemal natychmiast po zaprzysiężeniu Trump wyda "Free Speech decret", czyli dekret o wolności słowa zakazujący komukolwiek cenzurowania wypowiedzi i wpisów w mediach społecznościowych. Zaraz potem przedstawi Izbie Reprezentantów ustawę wstrzymującą publiczne dotacje dla prywatnych spółek technologicznych. Głowa państwa chce także zdecentralizować administrację federalną poprzez zmianę miejsca siedziby kluczowych urzędów. Wycofa ponadto wszelkie fundusze dla organizacji zajmujących się promocją lewicowych światopoglądowo postulatów i usunie ekologiczne przepisy na wzór unijnego Zielonego Ładu. Spore zainteresowanie na pewno wzbudzą dekret i ustawy o wydalenie z USA nielegalnych imigrantów, lecz tutaj rząd i służby staną przed nie lada wyzwaniem, gdyż za czasów Joe Bidena i Kamali Harris, granicę Stanów bezprawnie przekroczyło kilkanaście milionów ludzi. Jednocześnie Trump zamierza ułatwić staranie się o wizę naukową i stały pobyt osobom, które pragną studiować i podjąć legalne zatrudnienie. Skończy się również prawna ochrona transpłciowych studentów i w instytucjach państwowych wprowadzona przez Bidena, a FBI wkroczy do siedzib Big Pharmy na terenie całego kraju celem upublicznienia badań dotyczących operacji zmiany płci. W Konstytucji ponadto znajdzie się zapis mówiący wyłącznie o dwóch płciach. Ułaskawieni mają zostać wszyscy uczestnicy zamieszek na Kapitolu w styczniu 2021 roku. Jeśli chodzi zaś o sprawy gospodarcze, prezydent nakaże uchylenie danin publicznych zwiększających ceny artykułów pierwszej potrzeby. Oprócz tego, Kongres przegłosuje prezydencką ustawę zmniejszającą ceny prądu o połowę, ale z wejściem w życie wymienionych przepisów trzeba będzie poczekać aż do stycznia 2026 roku. Ostatecznie przyjęty w Unii Europejskiej zakaz produkcji i sprzedaży samochodów spalinowych w Stanach nie wejdzie w życie, z czego na pewno ucieszą się firmy motoryzacyjne. Co ciekawe, miliarder zamierza zlikwidować obowiązujące od 1868 roku prawo ziemi, nadające dziecku urodzonemu w Stanach prawa obywatelskie. Uważa on, że nielegalni imigranci wykorzystują 14 poprawkę do Konstytucji, aby wytłumaczyć dalsze pozostanie w kraju. Nie wiadomo jednak, czy uda się przeforsować tą koncepcję, ponieważ do jej wprowadzenia potrzeba zmiany Konstytucji większością ⅔ głosów w Kongresie, a tymczasem Republikanie dysponują w Senacie 53 głosami (do uzyskania większości potrzeba 50), natomiast w Izbie Reprezentantów brakuje im 6 głosów (większość zdobywa się przy 218 mandatach).