Michalkiewicz: Adolf Hitler zaciera ręce (FELIETON)
“Ja drugoj takoj strany nie znaju, gdie tak wolno dyszyt czeławiek” - głosiła jedna ze strof hymnu sowieckiego, który został wprowadzony 1 stycznia 1944 roku, bo przedtem rolę hymnu pełniła “Międzynarodówka”.
Trzeba przyznać, że autor słów, Sergiusz Michałkow, miał poczucie humoru, bo napisać otwartym tekstem, że nie zna innego kraju, w którym człowiek tak swobodnie by “dyszał”, to niewątpliwie mocna rzecz. Podobna do deklaracji kandydata do Rady Najwyższej ZSRR z Pierwszego Stalinowskiego Okręgu Wyborczego Miasta Moskwy Józefa Stalina, że “nigdy i nigdzie nie było takiej demokracji, jak nasza”. Rzeczywiście, trudno temu zaprzeczyć tym bardziej, że w tych wyborach na kandydata Józefa Stalina oddano 120 procent głosów, czym obywatel Tusk Donald jeszcze pochwalić się nie może. Inna sprawa, że nie da się ukryć, iż ta deklaracja brzmi bardzo dwuznacznie. Pewne wyjaśnienie co do jej właściwego znaczenia dał Osip Mandelsztam, pisząc w słynnym wierszu, za który powędrował na Kołymę, gdzie zresztą nie dotarł, bo umarł w łagrze “tranzytowym” pod Władywostokiem. A pisał tak: “Żyjemy tu nie czując pod stopami ziemi. Nie słychać i na dziesięć kroków, co szepczemy”, no a potem jeszcze gorzej, bo o samym Józefie Wissaarionowiczu: “Śmieją się karalusze wąsiska i cholewa, jak słońce rozbłyska”. Nic dziwnego, że w rezultacie “dyszał” już tak “wolno”, że w końcu przestał.
Ale w Związku Sowieckim to “dyszenie”, to była tylko taka metafora, przerzutka poetycka, bo jeszcze marksistowscy mełamedowie nie wpadli na to, żeby walczyć o czyste powietrze. Przeciwnie. Gdyby ktoś dzisiaj przeczytał wiersze poetów proletariackich (“Ciepło energii atomowej stopi lodowce biegunowe”), to mógłby to uznać, za objaw skrajnego wstecznictwa, niemal – za “mowę nienawiści”. Tu trzeba oddać sprawiedliwość innemu wybitnemu przywódcy socjalistycznemu, Adolfowi Hitlerowi, który konieczność przebudowy społeczeństwa traktował jeszcze głębiej, niż Stalin swoją “pieriekowkę”. O ile Stalina interesowała tylko “pajka”, czyli porcja żywności, uzależniona od wydajności pracy więźnia (Naftali Aronowicz Frenkiel, jak nazwisko wskazuje – z pierwwszorzędnymi korzeniami – opracowałń system tzw. “kotłów” - od “stachanowskiego” do karcerowego. Ale zdaniem wszystkich łagierników, najszybciej pozbawiała ludzi życia właśnie “pajka stachanowska”, teoretycznie najobfitsza – bo podstęp tkwił w tym, że wydatkowanie energii na wykonanie normy związanej z tą “pajką” nie bilansowało się z energią przez nią dostarczaną.), to Adolf Hitler pragnął całkowitej przebudowy społeczeństwa, by stało się ono organizmem pod każdym względem zdrowym. W tym celu – o czym chętnie rozprawiał podczas “rozmów przy stole” zamierzał nie tylko zakazać palenia papierosów, cygar i fajek, ale również – jedzenia mięsa – ale oczywiście dopiero po zwycięskiej wojnie. Jak wiemy, osiągnięcie tych celów okazało się niemożliwe, z uwagi na rozgromienie III Rzeszy przez aliantów – ale słuszna myśl raz rzucona w powietrze, prędzej, czy później znajdzie swego amatora. Jeśli istnieje życie pozagrobowe, to Adolf Hitler z pewnością zaciera ręce z radości na widok twórczej kontynuacji jego idei przez współczesnych demokratów i postępaków. W dodatku Reichsfuhrerin Urszula von der Leyen, która te wielkie idee swego poprzednika wprowadza w życie, wydaje się bardziej zadbana nie tylko od Hitlera, ale również przystojniejsza od poprzedniego Reichsfuhrera, “wiernego Henrysia”, czyli Heinricha Himmlera. Dzięki temu idee zrodzone w głowie Adolfa Hitlera też wydają się łatwiejsze do zaakceptowania, a w rezultacie IV Rzesza, pracowicie budowana miedzy innymi również naszymi rękami, nie będzie w jakiś istotny sposób różniła się od Rzeszy III. Nie tylko w kwestii czystego powietrza, ale również dyscypliny. Jak wiadomo, uniwersalne narzędzia wymuszania dyscypliny właśnie są tworzone. Na przykład karalność “mowy nienawiści” może okazać się takim narzędziem uniwersalnym, dzięki któremu trzeba będzie uruchomić chwilowo nieczynne obozy koncentracyjne, bo obawiam się, że izolator w Gostyninie nie wystarczy.
Żeby nie być gołosłownym, również w naszym bantustanie, który w porównaniu z innymi sprawia wprażenie trochę zacofanego, jednak wprowdzono zakaz palenia papierosów na przystankach autobusowych, chociaż są one usytuowane na świeżym powietrzu. Ale widać, że pan Rafał Trzaskowski, stara się naśladować Adolfa Hitlera na tyle, na ile może i jeśli nawet walka ze smogiem nie zawsze mu się udaje, to przynajmniej na przystankach autobusowych i tramwajowych czeławiek “dyszyt” już tak “wolno”, jak w Związku Sowieckim. Jak się możemy domyślić, to wszystko dzieje się dla naszego dobra – żebyśmy mianowicie umierali jako ludzie całkowicie zdrowi, a nie tak – byle jak. Jak ktoś umiera całkowicie zdrowy, to od razu weselej mu na duszy, nawet jeśli na skutek forsowanej przez vaginet obywatela Tuska Donalda sekularyzacji, utraci nadzieję na bliskie spotkanie III stopnia z Trójcą Świętą.
Ożywione pragnieniem melioracji świata, bantustany bardziej postępowe od naszego, wprowadziły właśnie zakaz używania papierosów – również tych elektronicznych, które okazały się podobno jeszcze bardziej szkodliwe. Vaginet obywatela Tuska Donalda aż tak daleko jeszcze nie idzie, między innymi z powodu rekordowego deficytu budżetowego, który świadczy o zrównoważonym rozwoju naszego bantustanu. Jak bowiem wiadomo, zrównoważony rozwój polega na tym, że wszystko rośnie jak na drożdżach i to jednocześnie; podatki, deficyt budżetowy, dług publiczny, no i oczywiście – biurokracja, bo przecież taki zrównoważony rozwój sam się ani nie zrównoważy, ani nie rozwinie. Czuwać musi... - ale nie żołnierz, bo okazuje się, że żołnierze najpierw piją wódkę, a potem strzelają strzałami do głupich cywilów – tylko urzędnicy. Nikt tak nie przypilnuje, żeby rozwój był zrównoważony, jak referenci i starsi referenci, którzy stanowią sól ziemi czarnej. Więc nasz bantustan, z uwagi na wymagania zrównoważonego rozwoju, z zakresie papierosów jeszcze utrzymuje margines tolerancji, bo wiadomo, że nie nie ma pewniejszego fundamentu dochodów państwowych, jak spirytus i machorka – ale jestem pewien, że w vaginetach poszczególnych feminister już opracowywane są plany diety bezmięsnej. Takie zwiastuny pojawiały się jeszcze za pierwszej komuny, za czasów Edwarda Gierka, kiedy to mogliśmy rozkoszować się smakołykami z kryla, czy węgorzem z drobiu w opakowaniu zastępczym. Ale to był tylko etap prób i błędów, bo w dalszej perspektywie czeka nas dużo ruchu na świeżym powietrzu – no i “pajka stachanowska”.
Stanisław Michalkiewicz