Michalkiewicz: Międzynarodówka szubieniczników (FELIETON)
A to się dopiero narobiło! Polska, za sprawą naszych Umiłowanych Przywódców, po raz kolejny skompromitowała się na arenie międzynarodowej, pokazując nie tylko Europie, ale i światu, wizytówkę tubylczej praworządności, o którą, na polecenie Naszej Złotej Pani z 2017 roku, walczymy do upadłego – obecnie pod wodzą obywatela Tuska Donalda i jego ferajny z Volksdeutsche Partei oraz bodnarowców z czarnym podniebieniem.
Mam oczywiście na myśli deklarację obywatela Tuska Donalda, jako prezesa tubylczego gabinetu, że Polska udzieli ochrony premierowi bezcennego Izraela, Beniaminowi Netanjahu, nie dopuszczając do jego aresztowania, jeśli tylko zapragnąłby przespacerować się po chwilowo nieczynnym obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu-Brzezince, w 80 rocznicę jego oswobodzenia przez Ukraińców z Pierwszego Frontu Ukraińskiego. Jak wiadomo, Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze, wydał za izraelskim premierem nakaz aresztowania za zbrodnie wojenne popełnione podczas operacji ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej w Strefie Gazy. Nasz nieszczęśliwy kraj, w odróżnieniu od Stanów Zjednczonych, Rosji i Chin, które trybunału haskiego na wszelki wypadek nie uznają, uznaje go jak najbardziej – co oznacza, że zobowiązał się do respektowania jego orzeczeń. Ale są sprawy ważne i sprawy ważniejsze, podobnie jak są zbrodniarze wojenni ważni i ważniejsi. Na przykład zimny ruski czekista Putin też został mianowany zbrodniarzem wojenym przez Senat Stanów Zjednoczonych, w związku z czym nie tylko obywatel Tusk Donald, ale i pan minister Siemoniak, oczywiście gdyby tylko mogli, to natychmiast by go aresztowali, a kto wie – może nawet własnoręcznie udusili krawatem wypożyczonym od Księcia-Małżonka. Jednakże w przypadku premiera bezcennego Izraela, Beniamina Netanjahu, Kongres Stanów Zjednoczonych zgotował mu owację na stojąco i to jeszcze zanim Dostojny Gość otworzył paszczę, żeby poinmformować Ludzkość, jak zamierza przychylić jej nieba. W takiej sytuacji żaden wasal Stanów Zjednoczonych nie ośmieli się zrobić najmniejszej przykrości Beniaminowi Netanjahu, nawet jeśli – jak to ma miejsce w przypadku naszego bantustanu - “uznaje” Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze. Okazuje się, że Polska nie po to podpisuje rozmaite zobowiązania międzynarodowe, żeby je wykonywać, tylko – żeby było ładniej.
Ale to zaledwie część pikanterii w tej sprawie. Oto bowiem obywatel Tusk Donald złożył swoje oświadczenie w odpowiedzi na prośbę pana prezydenta Andrzeja Dudy. Ciekawe, jaka motywacja towarzyszyła panu prezydentowi kiedy tę prośbę pod adresem znienawidzonego obywatela Tuska Donalda kierował. Na pozór sprawia ona wrażenie autentycznej, bo wiadomo, że nie ma takiej rzeczy, której pan prezydent Duda nie zrobiłby dla bezcennego Izraela, podobnie, jak dla Ukrainy. Ale nie można też wykluczyć, że pod pozorem troski o dobrostan Beniamina Netanjahu podczas ewentualnego spaceru po chwilowo nieczynnym obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu-Brzezince, pan prezydent realizował perfidny zamiar wsadzenia obywatela Tuska Donalda na minę. Najwyraźniej pan prezydent wiedział, że obywatel Tusk Donald prędzej splami mundur, niż odważy się odmówić takiej prośbie, więc uznał, że nic łatwiejszego, by pod pozorem prośby, skompromitować jego gabinet, co to ma pełną paszczę frazesów o praworządności - że jak przychodzi co do czego, to po staremu wszystko załatwia po uważaniu. Krótko mówiąc – pan prezydent pokazał Europie i światu, że obywatel Tusk Donald nie jest żadnym płomiennym szermierzem praworządności, tylko zwyczajnym szabesgojem, od których aż się w tak zwanych establishmentach roi. Dla Naczelnika Państwa, który dotychczas za takiego szabesgoja uchodził, taki obrót sprawy to prawdziwy dar Niebios, bo po raz kolejny okazało się, iż w sprawach naprawdę ważnych, z obywatelem Tuskiem Donaldem zawsze idą ręka w rękę. Co innego obywatele; czy ten incydent otworzy im oczy, czy też po staremu będą kibicowali jak nie jednemu, to drugiemu starszemu panu, którzy odgrywają role wyznaczone im jeszcze przez generała Kiszczaka?
Żebyśmy jednak nadmiernie się tą kompromitacją naszego i tak przecież wystarczająco nieszczęśliweog kraju nie dołowali, zwłaszcza, że wszyscy nawołują do myślenia pozytywnego, warto zwrócić uwagę, że pod względem praworządności nasz nieszczęśliwy kraj i buszujący w nim sędziowie nie są bynajmniej gorsi od sędziów amerykańskich. Oto prezydent-elekt Donald Trump został właśnie skazany za to, że – jak twierdziła jakaś wyeksploatowana dama – oferował jej pieniądze, żeby nie trzaskała dziobem. To dokładnie tak samo, jak u nas; jak tylko jakaś dama, a nawet jakiś jegomość, zaczyna trzaskać dziobem, że został “skrzywdzony”, to niezawisły sąd zaraz zalepia mu paszczę złotym plastrem. Ostatnio – czego nie może się nachwalić pan red. Tomasz Terlikowski – niezwisły sąd zalepił paszczę złotym plastrem wartości 400 tys. złotych jegomościowi, którego ksiądz proboszcz regularnie “krzywdził” dzień w dzień, nieprzerwanie przez trzy, czy nawet cztery lata, a ten regularnie tej krzywdzie dzień w dzień się poddawał. A mówiłem, że jak pani sędzia Anna Łasik ze znanego na całym swiecie z niezawisłości sądowej Poznania, wprowadziła zasadę odpowiedzialności zbiorowej, to przemysł molestowania wejdzie w swój złoty wiek – i wszyscy, jeden przez drugiego, zaczną sobie przypominać, jak to zostali “skrzywdzeni”. – podobnie jak to sie dzieje w Stanach Zjednoczonych. Ale w USA, gdzie sądy wprawdzie są jeszcze niezawiślejsze, niż w naszym bantustanie – ale też – jak mówi Pismo Święte – “mają wzgląd na osoby”. Nowojorski niezawisły sędzia wprawdzie skazał prezydenta-elekta Donalda Trumpa, ale kary już nie odważył mu się wymierzyć. Tak samo było podczas procesu, jaki przez 7 lat toczył się w Lublinie przeciwko panu Grzegorzowi Wysokowi z donosu niejakiego pana Karola Adamaszka, podówczas kolaboranta tamtejszej “Gazety Wyborczej”. Niezawisły sędzia przez 7 lat wił się, jak piskorz, bo z jednej strony bał się zlekceważyć pana Adamaszka, żeby Judenrat nie zrobił z niego marmolady, ale z drugiej – resztki sumienia nie pozwalały mu skazać pana Wysoka, który nic złego nie zrobił. Oto jednym z “zarzutów” było zdanie, że “Adam Michnik – Żyd roku któregoś tam” - a reszta temu podobna. Toteż po 7 latach wydał wyrok salomonowy; uznał “winę” pana Wysoka, ale kary mu nie wymierzył. Ja nie miałem takiego szczęścia, może dlatego, że w hierarchii donosicieli pan Jaś Kapela stoi wyżej od pana Adamaszka, a może niezawisłe sędzie z innych powodów, na przykłasd – na delikatną sugestię ze strony ABW, postanowiły mi dosolić, więc powoli kończę spłacać grzywnę i koszta, jakie poniósł drogi pan mecenas, stawający w charakterze oskarżyciela posiłkowego u boku mojej Prześladowczyni. W tej sytuacji jakże miło mi usłyszeć, że w waszyngtońskim Białym Domu zasiądzie taki sam szubienicznik, jak ja – tyle, że bez obowiązku płacenia grzywny i kosztów. Czegóż mogę chcieć więcej?
Stanisław Michalkiewicz