Michalkiewicz: Linia porozumienia i walki (FELIETON)

0
0
Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz / Sejmlog

“Ach, dzisiaj on pazury schował i będzie się przymilał” - tak recenzowały zachowanie senatora Nowosilcowa damy, które zaprosił on do siebie na tańce i w ogóle – a co utrwalił dla potomności Adam Mickiewicz w “Dziadach” części III. Skąd obywatelu Tusku Donaldu przyszedł do głowy pomysł, by schować pazury i zacząć się przymilać?

Warto zwrócić uwagę, że obywatel Tusk Donald zaczął sie przymilać po rozmowie z Reichsfuhrerin Urszulą Wodęleje, która musiała mu przekazać pater noster. Przypuszczam, że przypomniała mu o strategii, jaką w latach 80-tych, już po wprowadzniu stanu wojennego, stosował generał Jaruzelski – mianowicie “linii porozumienia i walki”. Wcale bym się tedy nie zdziwił, gdyby Reichsfuhrerin surowo mu przykazała, by pazury – a więc operacje pzrowadzone w ramach “demokracji walczącej” - trochę schował, natomiast żeby zaczął czynić gesty pod adresem tak zwanych “mas”. - Verstehen Sie, dumm Kerl? - mogła mu powiedzieć – na co obywatel Tusk Donald, zwierając pośladki, służbiście zameldował: “Jawohl, meine Reichsfuhrerin, ich alles fersztejen. No i zaraz zaapelował, by już się nie przekomarzać wokół smoleńskiej rocznicy, tylko zewrzeć pośladki, to znaczy – pardon; jakie tam znowu “pośladki”? Nie żadne “pośladki”, tylko oczywiście szeregi! Ale u nas – jak to u nas: Polnische Wirtschaft. Bezpieczniaki, widać, jak zwykle się pochlały i w rezultacie wokół smoleńskiego pomnika na Placu Piłsudskiego, na który wcześniej wdrapał się jegomość z “Ostatniego Pokolenia”, zalał go czerwoną farbą i zapowiedział, że nie zejdzie, dopóki obywatel Tusk Donald nie wdrapie się na pomnik, by odbyć z nim rozmowę która zdecyduje o losie “planety” - więc wokół tego pomnika po staremu doszło do awantur. Najwyraźniej nikt nie powiedział słynnemu “przedsiębiorcy”, panu Komosie, żeby na razie schował sobie przygotowany wieniec w jakąś dziurę, podobnie jak nikt nie powstrzymał “Babci Kasi” przed wykonaniem miesięcznicowego zadania. Wskutek tego braku koordynacji umizgi obywatela Tuska Donalda nie wypadły przekonująco i Naczelnik Państwa znowu mógł odprawować tam swoje smoleńskie liturgie na cały regulator. Mamy tu najwyraźniej już do czynienia z pewną symbiozą; gdyby tak pewnego dnia pod smoleńskim pomnikiem zabrakło “przedsiębiorcy” z jego wieńcem, czy “Babci Kasi” z jej niewyparzoną gębą, to liturgie smoleńskie zostałyby wydatnie zubożone – a tak, to dzięki bezpieczniakom, którzy na tę okazję uruchamiają agenturę, obrasta ona w coraz to nowe elementy, ekscytując niemrawą opinię publiczną.

Wracając do obywatela Tuska Donalda, to w ramach realizowania nakazanej przez Reichsfuhrerin Urszulę Wodęleje “linii porozumienia i walki”, nie poprzestał na apelach o zwarcie poś... (“Cóż u diabła z tym kutasem, jak powiadał stary Fredro”) znaczy - z tymi freudowskimi pomyłkami. Przecież mówię, że nie żadnych “pośladków”, tylko szeregów! Pośladki to może sobie zwierać pan Rafał Trzaskowski, poczas uczestnictwa w Paradzie Równości, gdzie niebezpieczeństwo czyha z każdej strony, a zwłaszcza z tyłu – podczas gdy “linia porozumienia i walki” nakazuje zwierać szeregi. SZEREGI! “Rośnie żelazna hołota w karnych szeregach...” pisze poeta – i tego się trzymajmy! Skoro tedy już wiemy, czego się trzymać, to obywatel Tusk Donald najwyraźniej musiał zostać przez kogoś oświecony, że ten cały jego “Marsz Folksdojczów-Patriotów”, pierwotnie planowany na 11 maja, a teraz przesunięty przez obywatela Czaskoskiego na 25 maja, tuż przed drugą turą, nie nawiązuje do żadnej rocznicy. Tymczasem Naczelnik Państwa, ogłaszając swój Marsz Patriotów” na dzień 12 kwietnia, nawiazał do 1000-letniej rocznicy koronacji Bolesława Chrobrego. Ajajajajajajajaj! Toteż obywatel Tusk Donald natychmiast pospieszył naprawić zaniedbania na tym odcinku i zapowiedział, że 25 kwietnia, jak tylko wszyscy wytrzeźwiejemy po Świętach, urządzi pokazuchę, jakiej świat nie widział. Będzie puszczał drony i bąki, no i pościąga z nieba wszystkie gwiazdy. Bolesław Chrobry by się nie powstydził – zapewnia. A wszystko po to, by przepchnąć kandydaturę obywatela Trzaskowskiego Rafała w wyborach prezydenckich. Skoro tak, to nie jesteśmy do końca pewni, czy Chrobry by się nie powstydził. Miał i on swoje za uszami – ale jedno wydaje się pewne - że żadnych jerozolimskich korzeni to on nie miał. Niezależnie od tego, ciekawe, jak obywatel Tusk Donald rozliczy te drony, bąki i gwiazdy. Też będzie udawał, że to tylko taki “piknik rodzinny”?

Ale umizgi i zapowiedź pokazuchy na 25 kwietnia to tylko jedna część “linii porozumienia i walki” - ta odnosząca się do “porozumienia”. Tymczasem linia “walki” została po staremu powierzona niezawisłym sądom – to znaczy – oczywiście bezpiece, która z kolei mobilizuje agenturę w niezawisłych sądach. Okazuje się, że na czym, jak na czym – ale na niezawisłych sądach można polegać nie tylko w Rumunii, Turcji, czy Francji – ale i u nas też, a może nawet przede wszystkim. Oto niezawisły sąd administracyjny w Warszawie orzekł o nieważności koncesji dla telewizji “Republika” i telewizji “wPolsce-24”. Na razie orzeczenie nie jest prawomocne i dopóki nie wiemy, czy wyrok jest przeforsowany na tegoroczne wybory prezydenckie, czy na wybory parlamentarne w roku 2027, to trudno przewiedziać, jakie rozkazy otrzyma niezawisły sąd warszawski i Naczelny Sąd Administracyjny. Jeśli na wybory prezydenckie, to najpewniej otrzyma taki: wiecie, rozumiecie sędzio niezawisły. Postarajcie się przygotować uzasadnienie w tempie stachanowskim. A NSA z kolei dostanie rozkaz: wy sędzio niezawisły, oddalcie apelacje z szybkością płomienia, żebyśmy mogli te wraże telewizje wyłączyć jeszcze przed pieerwszą turą. Zróbcie to dla Polski, bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa. Ale jak na wybory parlamentarne w roku 2027, to już niezawisłe sądy bez dodatkowych rozkazów powinność swej służby zrozumieją i zrobią, co będzie trzeba. Podobne rozkazy musiał otrzymać niezawisły sąd orzekający w trybie wyborczym ze skargi pana marszałka Hołowni Szymona przeciwko Sławomirowi Mentzenowi. Pan Mentzen powiedział, że marszałek Hołownia zaprosił był do Sejmu nielegalnych migrantów i się z nimi afiszował. I chociaż cała Polska widziała stosowne nagrania z wyjaśnieniem – kto był fetowany – niezawisła pani sędzia, sprawiająca – mówiąc nawiasem – wrażenie trochę zaniedbanej higienicznie, nie tylko nakazała panu Mentzenowi sprostować “kłamstwa”, ale w dodatku zakadziła smrodkiem dydaktycznym o “rzetelności” i w ogóle. No i wreszcie - “debaty”. Gangi telewizyjne rada w radę uradziły, że przeprowadzą debatę z udziałem panów Trzaskowskiego i Nawrockiego. Zawrzał gniewem pan marszałek Holownia i zapowiedział, że przybędzie do Końskich – bo tam własnie wyznaczono miejsce “debaty”. Tymczasem telewizyjne gangi przeszły do porządku nad tym, że o ile telewizje komercyjne mogą wzywać, niechby i na “debaty”, kogo tylko chcą, to telewizja rządowa takiej swobody nie ma i powinna zapewnić równby udział w debacie wszystkim 15 kandydatom – bo PKW dwóch skreśliła, jako, że dostarczyli oni liczne wyrazy poparcia zza grobu. Wprawdzie wydobycie politycznego poparcia zza grobu wydaje się trudniejsze, niż od obywatela jeszcze żyjącego, ale najwyraźniej tym razem PKW stanęła nieugięcie na nieubłaganym gruncie praworządności socjalistycznej. Więc jakże będzie z tą debatą? W czynie społecznym podsuwam pomysł racjonalizatorski, żeby w Końskich, przed kamerami telewizyjnymi, pan Trzaskowski i pan Hołownia obciągnęli sobie laski i w ten sposób pokazali, że nie ma takiej rzeczy, której nie zrobiliby dla Polski.

Stanisław Michalkiewicz

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną