Galińska: Groźni imigranci (FELIETON)

Pakt imigracyjny ustalony przez UE wejdzie w życie już za rok. Już teraz jesteśmy nękani nielegalnymi przerzutami przez Niemców cudzoziemców do Polski. Rząd na to nie reaguje.
Mami się Polaków, że unijny pakt emigracyjny nie będzie obowiązywał Polski, bo udzieliliśmy pomocy wojennym uchodźcom z Ukrainy. Nic bardziej mylnego. Prawo nie działa wstecz, a wojenna emigracja Ukraińców miała miejsce jeszcze przed uchwaleniem paktu. Władze Unii mówią wyraźnie, że nie zostaniemy z paktu zwolnieni. Gdyby nawet tak było, to po co nasze władze budują masowo na terenie całej Polski centra integracji cudzoziemców?
Podczas wyborów parlamentarnych w 2023r. PiS wprowadził referendum, w którym jedno z pytań dotyczyło właśnie imigracji. Referendum poniosło fiasko, bo Donald Tusk uroczyście na wiecu wyborczym to referendum unieważnił. Ludzie w jakimś amoku nie brali kartki referendalnej, uważając ją „za obciach”. Mami się nas, że jeszcze za rządów PiS do Polski wjeżdżało dużo imigrantów. Prawda jest taka: Przyjeżdżali do nas emigranci sprawdzeni, mający pozwolenie na pracę. Po ustaniu kontraktu, mieli nas opuścić.
Znaleźliśmy się w kleszczach zagrożonych granic. Na naszej wschodniej granicy trwa od kilku lat wojna hybrydowa Rosji i Białorusi z Polską. Setki nielegalnych imigrantów są podrzucani pod wschodnią granicę i tam starają się nielegalnie przedostać do Polski, a potem do Niemic. Dlatego powstała zapora graniczna wybudowana jeszcze przez poprzedni rząd, a bezrozumnie atakowana przez ówczesną opozycję. Teraz sytuacja uległa zmianie i Tusk wprowadził Tarczę Wschód. Przyjechał na tereny graniczne i rozłożył ręce nad zaporą. Wszystko to mogłoby być śmieszne, gdyby nie prowadziło do tragedii, z jaką przyjdzie nam się borykać już wkrótce.
Obecnie niebezpieczna stała się zachodnia granica. Tam swobodnie trwa przerzut imigrantów z Niemiec do Polski. Podobno tak się dzieje w ramach paktu dublińskiego, który zakłada, że imigrant będzie cofany do kraju z którego uciekł. Grupki wwożonych do nas obcokrajowców nie mają żadnych dokumentów i nikt nie może ich zweryfikować z jakiego kraju do nas przyszli. Niemcy na swojej granicy prowadzą kontrolę pojazdów wjeżdżających do nich, natomiast po naszej stronie, nikt nikogo nie kontroluje. W wyniku tego przy całkowitej bierności naszych władz policyjne niemieckie auta jeżdżą po całej Polsce. Według niemieckich danych tą drogą przerzucili do nas już 12 tys. Afgańczyków, Syryjczyków i Irakijczyków. Co się z nimi dzieje, nie wiadomo.
Przy bierności naszych władz Polacy wzięli sprawy w swoje ręce. Powstał Ruch Obrony Granic pod przewodnictwem Roberta Bąkiewicza, który urządza protesty na przejściach granicznych. Rozlały się one zresztą na cały kraj. Ludzie sprzeciwiają się powstawaniu na swoich terenach centrów integracji cudzoziemców. Dochodzi do burzliwych posiedzeń w radach miejskich. Władze miast rządzonych przez PO stawiają opór. Bywało nawet tak, że wzywano policję lub straż miejską, stosowano środki przymusu, aby kogoś siłowo wyprowadzić z sali. Ludzie się jednak nie poddają i żądają zaprzestania budowy CIC. Samorządy są szantażowane – albo wyrazicie poparcie dla budowy centrów, albo będziecie mieli odcięcie od finansowania. Protest mieszkańców trwa jednak nadal. Chcą referendum w sprawie odwołania dotychczasowych władz miasta.
Ludzie mówią zdecydowane NIE dla nielegalnej imigracji. Dlaczego mamy ponosić fatalne skutki za nieodpowiedzialną politykę ówczesnej kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która z otwartymi ramionami zapraszała imigrantów do siebie, licząc na tanią siłę roboczą. Gdy po latach okazało się, że większość sprowadzonych imigrantów nie chce pracować, żyje na garnuszku państwa i dokonuje zamachów, biegając z nożami w ręku, imigranci stali się zbędni i inne kraje (najbardziej Polska) powinny się nimi zająć.
Jak nie radzą sobie z imigrantami Niemcy i Francja?
Według Federalnego Urzędu Statystycznego w Niemczech jest dziś 83,5 mln mieszkańców, z czego 14,1 to obcokrajowcy, a 31 mln – osoby ubiegające się o azyl. Odsetek obcokrajowców wynosi nieco ponad 17 proc. . Liczba przestępstw w tych szeregach ciągle rośnie. Najczęściej ciężkich przestępstw dokonują Afgańczycy, podobnie jak Syryjczycy czy Irakijczycy.
W maju br.r. w Nadrenii Północnej-Westfalii została zamordowana Polska 41-letnia kobieta, która pracowała w sklepie z odzieżą. Zabił ją na zapleczu jej podwładny Afgańczyk. Był to chyba mord rabunkowy. W listopadzie ub. r. w Hochdorf w Badenii Wirtembergii 25-letni Afgańczyk wbił 56- letniemu mężczyźnie nóż w serce, bo „się nudził i był sfrustrowany”. Inny mężczyzna został zadźgany nożem gdy uprawiał jogging. W maju 2024r. zginął policjant, a sześć osób zostało rannych w ataku nożownika na rynku Mannheimie. Sprawca przybył do Niemiec w 2013r. W styczniu br.r. 29-letni Afgańczyk zabił mężczyznę i dwuletnie dziecko podczas ataku nożem na grupę przedszkolaków w Aschaffenburgu.
Obcokrajowcy atakujący nożami to muzułmanie, którzy popełniają przestępstwa mające podłoże honorowe, inni mówią, że zabójstwa są wynikiem traumy uciekających przed wojną i represjami. O tym, kim są afgańscy uchodźcy mówił w wywiadzie dla „Die Welt” Marcel Luthe z Towarzystwa Niemiecko-Afgańskiego. „Wielu Afgańczyków, których witamy w Niemczech z otwartymi ramionami jako uchodźców, to przestępcy, kryminaliści. Dlatego uciekają. Szacuję, że odsetek Afgańczyków popełniających w Niemczech przestępstwa znacznie przekracza 50 proc. . Tak więc w zasadzie pomagamy im uniknąć kary w ich kraju ojczystym. To trudna prawda: w Niemczech ukrywamy morderców i gwałcicieli oraz hojnie ich wspieramy”. Były minister zdrowia Karl Lauterbach stwierdził, że „30proc. uchodźców przybywających do Niemiec jest chorych psychicznie”. Oto co nas czeka, gdy tacy ludzie przybędą do Polski. Nie mniej przerażające wieści dochodzą do nas z Francji, która od wielu lat boryka się z exodusem muzułmanów. Bardzo ciekawe świadectwo, jak wygląda ta sytuacja we Francji daje Jaqueline Francuska o polskich korzeniach, która uciekła ze swojej ojczyzny do Polski.
Mówi, że „Polska to ostatni bastion bezpieczeństwa w Europie, a może nawet na świecie. Wszyscy, którzy twierdzą, że przymusowa relokacja migrantów obcych kulturowo to żaden problem, nie wiedzą, co mówią. Nie rozumieją, z czym mają do czynienia. To jest bomba z opóźnionym zapłonem”. Jaqueline wychowywała się w społeczności muzułmańskiej tak jak większość Francuzów. Znała ich język, bawiła się jako dziecko z arabskimi dziećmi, nawet brała udział w ich modlitwach. Jednak cały czas czuła zagrożenie. Jej przyjaciółce muzułmanie odcięli ucho, bo była biała. Wokół były narkotyki, przestępczość. Skończyła studia we Francji. Dużo podróżowała. Wielokurturowość ją fascynowała. W końcu zrozumiała, że muzułmanie nienawidzą białych i wiedzą, że muszą im narzucać swoją kulturę i wartości. Wstrząsnął nią Koran, w którym co najmniej109 wersów wzywa muzułmanów do prowadzenia wojny z niewiernymi. Mają narzucić światu rządy oparte na zasadach islamu. „I zabijajcie ich, gdziekolwiek ich spotkacie, i wypędzajcie ich, skąd oni was wypędzili. Niewiara jest gorsza niż zabicie. (…) I zwalczajcie ich, aż ustanie niewiara i religia będzie należeć do Allaha”.
We Francji muzułmanie dążą, aby prawo szariatu obowiązywało wszędzie. Chcą narzucić chrześcijanom jak mają żyć, tak jest wszędzie, gdzie istnieje duża społeczność muzułmańska. Pewnego dnia Jaqeline przeżyła dramat: „Wyszłam ze sklepu. Miałam na sobie spodnie i koszulkę z krótkim rękawem. I wtedy rzucił się na mnie muzułmanin z nożem. Przyłożył mi nóż do gardła, wrzeszczał, że jestem kur…ą, że nie przestrzegam szariatu, krzyczał: Allah Akbar”. Na szczęście udało jej się uciec, ale trauma została. W listopadzie 2015r. w Paryżu doszło do ataków terrorystycznych. Zginęło 130 osób, ponad 300 zostało rannych. Tego dnia muzułmanie radośnie świętowali, wychodzili na ulice w odświętnych strojach. .Jaquelin pyta: Czy tego chcecie w Polsce?
Iwona Galińska