Michalkiewicz: Krzyś męczennikiem praworządności (FELIETON)

0
0
Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz / zrzut ekranu/ YT

W środowiskach hołdujących nieubłaganemu postępowi od dość dawna panuje przekonanie, że zwierzęta są, jak ludzie. Doszło nawet do tego, że Wielce Czcigodna Katarzyna Maria Piekarska, którą w swoim czasie Leszek Miller wyłuskał z Unii Demokratycznej, oferując jej fuchę wiceministra spraw wewnętrznych w swoim rządzie, przeforsowała w Sejmie ustawę uznającą zwierzęta za “istoty czujące” - a więc nawet z punktu widzenia jurydycznego nieróżniące się specjalnie od ludzi, którzy też są przecież “istotami czującymi”.

Taki pogląd jednak ma swoje konsekwencje jak zresztą wszystkie idee. Skoro zwierzęta są jak ludzie, to – a contrario – ludzie są, jak zwierzęta. Ta idea też robi w naszych czasach postępy, a to za sprawą tak zwanego “powrotu do natury”. Promotorzy tej idei uważają stan naturalny za optymalny, a - co za tym idzie – że jedyną szansą na meliorację świata jest właśnie powrót do natury. Jest to kolejna próba melioracji świata, podjęta w naszych czasach. Wcześniej meliorować świat próbowali bolszewicy, myśląc, że będzie on lepszy, kiedy usunie się z niego niewłaściwe klasy. Na tym właśnie polegały tzw. ”socjalistyczne przemiany” i nawet w pierwotnej wersji konstytucji PRL znajdował się zapis, iż Polska Rzeczpospolita Ludowa “ogranicza, wypiera i likwiduje” niewłaściwe klasy społeczne – również wrzucając ich przedstawicieli do dołów z wapnem. Inną metodę melioracji świata zaproponował i wprowadził przywódca socjalistyczny Adolf Hitler, który uważał, iż nie da się świata ulepszyć, dopóki nie usunie się z niego niewłaściwych ras, a zwłaszcza jednej, którą uważał za szczególnie niewłaściwą. Część przedstawicieli tych niewłaściwych ras kazał rozstrzeliwać, a kiedy pojawiły się obawy, iż ta metoda może prowadzić do demoralizacji zatrudnionych przy niej wykonawców - również truć ich gazem w specjalnych pomieszczeniach. Ponieważ nie jest do końca jasne, w jakich miejscach te pomieszczenia się znajdowały, a w jakich ich nie było, pojawiła się kolejna koncepcja melioracji świata, by każdego, kto podaje w wątpliwość podaną do wierzenia wersję tej historii, eliminować – również fizycznie – jako “nosiciela nienawiści”. Nienawiść bowiem - według tej najnowszej idei – musi zostać powszechnie i bez zastrzeżeń znienawidzona. Inaczej nie uda się naprawić świata.

Wracając do “powrotu do natury”, to obserwujemy szaloną konkietę tej idei i to we wszystkich środowiskach – również tych, które do niedawna uchodziły za ostoję wstecznictwa – jak np. Kościół katolicki. O ile przedtem, to znaczy – przed II Soborem Watykańskim panowało przekonanie, że nad naturalnymi zachowaniami należy panować – i to właśnie miało odróżniać gatunek ludzki od innych, które kierują się instynktem – to teraz powszechnie zapanował pogląd, że wszystkie instynktowne zachowania są godne podziwu, a jeśli nawet nie – to w każdym razie pod żadnym pozorem nie wolno ich tłumić. Toteż papież Franciszek pozwolił na “błogosławienie” - to znaczy - na wykonywanie bliżej nieokreślonych czynności o charakterze szamańskim - osób ostentacyjnie demonstrujących rozmaite “naturalne” skłonności, zwane szlachetnymi “orientacjami”. W tej sytuacji musiało w końcu dojść do tego, do czego doszło w niezależnej prokuraturze.
Jak bowiem wiadomo, od marca 2017 roku Nasza Złota Pani po spektakularnym fiasku “ciamajdanu”, który miał być kulminacyjnym punktem walki o demokrację w naszym bantustanie, rozkazała zaangażować się w walkę o praworządność, która właśnie na naszych oczach się nasila, niczym walka klasowa w miarę postępów socjalizmu, co zauważył klasyk demokracji Józef Stalin. Tedy w miarę, jak walka o praworządność zaczęła się nasilać, musiała siłą rzeczy objąć coraz to nowe środowiska, które do tej pory praworządnością specjalnie się nie interesowały. Tym bardziej, że na naszych oczach na tym odcinku frontu doszło do wyraźnego zaostrzenia. Oto bowiem z jednej strony obywatel Żurek Waldemar wykombinował sobie projekt ustawy o ostatecznym rozwiązaniu kwestii tak zwanych “neo-sędziów” - a z drugiej strony pan prezydent Karol Nawrocki właśnie wręczył nominacje sędziowskie 59 sędziom i 4 asesorom sądowym – a wszyscy oni zostali rekomendowani przez Krajową Radę Sądownictwa, która zarówno obywatel Żurek Waldemar, jak , i cały gabinet obywatela Tuska Donalda, nie mówiąc już o Juderacie, mającym siedzibę przy ul. Czerskiej w Warszawie - uważa za “nielegalną”. Ten zbieg okoliczności musiał podekscytować osoby szczególnie zaangażowane w walkę o praworządność, jak np. niezawisły sędzia Igor Tuleya, w swoim czasie zajmujący pierwsze miejsce w orszaku męczenników praworządności, aż został tam zluzowany przez Wielce Czcigodnego Giertycha Romana. Otóż niezawisły sędzia Tuleya w gorzkich słowach skrytykował pana prezydenta Nawrockiego, używając przy tym argumentum ad personam, co wzbudza podejrzenia, że w swoim zacietrzewieniu nie mógł znaleźć argumentów merytorycznych. Ale zostawmy męczenników praworządności socjalistycznej. Niech – jak zaleca poeta - “we własnym kółku, jak w krzywym zwierciadle, sami się dręczą własną niemożnością” - bo stała się rzecz bardzo ważna. Chodzi o to, że walka o praworządność socjalistyczną przekroczyła antropomorficzne bariery, które dotychczas wydawały się nieprzekraczalne i chyba nieodwołalnie wkroczyła na dziewicze dotąd tereny świata zwierzęcego.

Oto w niezależnej, łódzkiej prokuraturze mieszkał sobie kot Krzyś, który nikomu nie wadził. Dramat rozegrał się w momencie, gdy jedna pani prokuratura przyprowadziła do siedziby tej instytucji dużego psa. Kiedy kot Krzyś to zobaczył, najpierw uciekł, a następnie podrapał właścicielkę psa, a nawet miał ją pokąsać co wymagało kuracji antybiotykami. W tej sytuacji Prokurator Regionalny, Dariusz Sowik wydał postanowienie “natychmiastowego” usunięcia kota Krzysia z budynku Prokuratury.
Na przykładzie tego incydentu widzimy – po pierwsze – że promowanie zachowań naturalnych może prowadzić nie tylko do nieporozumień, ale nawet – do tragedii. Wprawdzie jest rozkaz, że wszystkie zwierzęta są sobie równe, w związku z czym powinna panować między nimi harmonia, ale na to nakłada się anachroniczny antagonizm między psami i kotami, wobec którego ludowy wymiar sprawiedliwości okazał się bezradny. Po drugie – chociaż kot Krzyś należy ustawowo do “istot czujących”, to jednak antropotyczny gatunkowy egoizm przeważył nad dobrem wspólnym i Krzyś został w trybie doraźnym eksmitowany, bez wyroku niezawisłego sądu. To niewątpliwe przekroczenie uprawnień powinno spotkać się z reakcją płomiennych szermierzy praworządności, a niezależnie od tego, musimy uznać Krzysia za lidera męczenników praworządności socjalistycznej, któremu pierwszeństwa powinien ustąpić nie tylko niezawisły sędzia Igor Tuleya, ale i Wielce Czcigodny Giertych Roman.

Stanisław Michalkiewicz

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną