Europodatek od transakcji stanie się faktem?
/
Komisja Europejska zaproponowała we wtorek, aby grupa 11 krajów od nowa rozpoczęła prace nad wspólnym podatkiem od transakcji finansowych - po latach wzajemnych sporów nie udało się wypracować w tej sprawie porozumienia.
We wtorek do wcześniej powstałej grupy 10 państw (Austrii, Belgii, Francji, Niemiec, Grecji, Włoch, Portugalii, Słowacji, Słowenii oraz Hiszpanii) dołączyła Estonia, która również chce wprowadzenia takiego podatku. Propozycja nadal potrzebuje akceptacji większości z 27 krajów wspólnoty oraz Europejskiego Parlamentu.
Komisarz unii do spraw podatków Algirdas Szemeta powiedział, że będzie to „typowy przykład uczciwego podatku”, podnoszący „miliardy” euro, a jednocześnie pomagający ograniczyć „transakcje w stylu kasyna”, które spowodowały w 2008 r. kryzys finansowy. Korzenie pomysłu sięgają roku 1972, kiedy to laureat nagrody Nobla James Tobin zaproponował podatek od spekulacji walutą.
Niektóre kraje wprowadziły w międzyczasie tę czy inną formę opodatkowania usług finansowych, lecz idea ogólnoeuropejskiego podatku nie zdołała pozyskać poparcia Wielkiej Brytanii, Szwecji, Malty, Irlandii i Luksemburga podobnie zresztą, jak i innych krajów, które obawiają się, że w sytuacji, kiedy nie będzie ogólnoświatowego podatku, finansiści przeniosą gdzie indziej swoje interesy.
- Ten podatek może przynieść miliardy euro tak potrzebnego przychodu dla krajów członkowskich w tych trudnych czasach – oświadczył szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, nie sprecyzował jednak, jak te pieniądze powinny zostać wykorzystane.
Nieznane pozostają szczegóły co do poziomu opodatkowania. Poprzednia propozycja, która jednak trafiła do kosza, przewidywała 0,1 proc. podatku od regularnych transakcji i 0,01 proc. od derywatów, włącznie z instrumentami pochodnymi. Ogólnoeuropejski podatek ma przynieść według wstępnych szacunków 57 mld rocznie.
Na co zostaną przeznaczone te pieniądze? Pomysłów jest kilka. Według jednego z nich powinny iść do biednych regionów świata, pozwalając krajom członkowskim na wywiązywanie się ze zobowiązań pomocowych, według innego powinny zasilić budżety krajów strefy euro, które znalazły się w finansowych tarapatach. Jeżeli ten ostatni scenariusz doczeka się realizacji, będziemy mieli do czynienia z ratowaniem banków generowanym przez nie kapitałem spekulacyjnym.
Krótko mówiąc z pieniądze jednego naczynia zostaną przelane do drugiego, jednakże od tego ich nie przybędzie. Jedynym sposobem na pokrycie wygenerowanego wirtualnie pieniądza jest ściągnięcie go skądś, zdaniem finansistów - najlepiej z kieszeni podatników, co właśnie się dzieje.
Za bankową inżynierię finansową zapłacą zatem najbiedniejsi. Natomiast projekt europejskiego podatku od transakcji finansowych pozostanie działaniem pozorowanym.
Anna Wiejak
Źródło: EUbusiness
fot. sxc.hu
Źródło: prawy.pl