To nie prezydenta Kaczorowskiego pochowano w Świątyni Opatrzności Bożej
Wiele wskazuje na fakt, że to nie ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski spoczywał od ponad dwóch lat w krypcie cmentarnej Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. Jego ciało zostało zamienione z inną ofiarą katastrofy smoleńskiej. Z kim? Nie wiadomo.
Identyfikacji ciała prezydenta w Moskwie nie dokonywała rodzina, lecz urzędnik polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Według przekazów, po katastrofie ciało prezydenta Kaczorowskiego „było w całości, dobrze rozpoznawalne”.
Kolejna rodzina smoleńska przeżywa horror ekshumacji i rozpacz w wyniku powtórnych pochówków. Posmoleńska rana wciąż nie chce się goić. Ostateczne potwierdzenie w sprawie zwłok prezydenta Kaczorowskiego wyda Zakład Medycyny Sądowej we Wrocławiu za parę dni , ale źródła dobrze poinformowane donoszą, że już wiadomo, iż doszło do zamiany ciał.
Po katastrofie prezydent Bronisław Komorowski zapewnił Polaków, że „państwo zdało egzamin”. Nie zdało egzaminu i nikt za to nie poniósł konsekwencji. Ci sami ludzie piastują urzędy, pełnią dobrze płatne funkcje. Niektórych nawet prezydent Komorowski odznaczył medalem. Nie dość, że na jaw wyszły teraz informacje o skandalu z trumnami, na których ktoś ze znajomych urzędników państwowych nieźle zarobił, to mamy kolejny skandal z pomyleniem ciał.
Najpierw przeżyliśmy szok wywołany pomyleniem ciał legendy Solidarności Anny Walentynowicz z ciałem wiceprzewodniczącej fundacji "Golgota Wschodu" Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej i powtórne pochówki obu kobiet. Potem zaczęły się kolejne wątpliwości.
Wiadomo, że w tym samym czasie, gdy trwała ekshumacja prezydenta Kaczorowskiego, na warszawskich Powązkach wydobywano z grobu trumnę ze zwłokami innej smoleńskiej ofiary. Aby oszczędzić bólu rodzinie, nie zdradzono nazwiska. W listopadzie mają się odbyć kolejne dwie ekshumacje. Czy będą następne? Zapewne tak.
Żaden z polskich urzędników nie chce się przyznać, który z nich zakazał rodzinom otwierania trumien, kiedy ciała ich bliskich wróciły do kraju. Taki zakaz był, ale urzędnicy polskiego państwa z tchórzostwa nie chcą wskazać właściwej osoby.
Dlaczego dotąd nie znamy nazwiska urzędnika MSZ, który się pomylił przy identyfikacji zwłok prezydenta Kaczorowskiego. Dlaczego marszałek Sejmu Ewa Kopacz przez dwa lata utrzymywała Polaków w przekonaniu, że ziemia na miejscu katastrofy została przekopana na metr głębokości i dokładnie przesiana. Dlaczego mówiła nieprawdę, o tym że polscy lekarze, stojąc ramię przy ramieniu obok rosyjskich „kolegów”, dokonywali wspólnie z nimi sekcji zwłok polskiej elity, która zginęła pod Smoleńskiem, skoro – jak wyznał publicznie jeden z obecnych tam lekarzy, który specjalnie pojechał, by uczestniczyć w sekcjach – polscy medycy nie zostali w ogóle do zwłok dopuszczeni.
Ile jeszcze kłamstw musimy wysłuchać? Ile znieść upokorzeń? Umywanie rąk i zrzucanie winy na innych – budzi gniew. Skandalem było obwinianie syna Anny Walentynowicz o błędną identyfikację ciała matki, podczas gdy on zidentyfikował ją bezbłędnie, tylko Rosjanie pomylili kartki, a potem tabliczki z nazwiskami ofiar na trumnach.
Dlaczego nikt z polskich oficjeli, którzy ze strony polskiej zabezpieczali identyfikacje, nie dopilnował do końca, czy właściwe zwłoki wkładali Rosjanie do trumien. Smoleński horror trwa. Media głównego nurtu naśmiewały się, że PiS uprawia taniec na trumnach. Dziennikarze tych mediów powinni się uderzyć w piersi, bo teraz wychodzi na jaw, jak z tymi trumnami było, bo dotąd nie wiadomo, która z ofiar, w jakim leży grobie.
Zbliżają się kolejne Zaduszki, a rodziny dotąd nie wiedzą na czyich grobach palą znicze, modlą się, gdzie spoczywają ich bliscy. Państwo polskie nie tylko nie zdało egzaminu po pochówkach ofiar. Państwo polskie się skompromitowało doszczętnie.
tekst i fot. Dominik Różański
Źródło: prawy.pl