Świat czeka na Royal Baby

0
0
0
/

Chłopiec, dziewczynka, a może bliźniaki. Rzadko się zdarza by zarówno tabloidy jak i media „poważne” zajmowały się tym samym tematem. Jednak potomek Kate i Williama, królewskie dziecko, przepraszam Royal Baby, to co innego. Mimo iż od oficjalnej informacji o ciąży Kate minęło dopiero kilka dni media na całym świece już zdążyły narzucić nam modę na niecierpliwe oczekiwanie narodzin maleństwa.


Odwykliśmy by media mówiły o dzieciach poczętych, które mają się narodzić. Oczywiście mówi się o dzieciach nienarodzonych, ale przede wszystkim w kontekście aborcji. Walki o prawa kobiet do „ich brzucha”. Jak pokazały ostatnie dni może być inaczej. Ciemnogród doszedł do głosu!

Ciąża, a ściślej mówiąc poranne nudności, księżnej Cambridge przez kilkanaście godzin były tematem numer jeden najprawdopodobniej w każdym domu, w którym jest telewizor, korzysta się z Internetu (nie znaczy to, że mówiono o nich, ale że słyszano).

Bądź co bądź na świat ma przyjść następca tronu! Tak na marginesie zastanawiając się - ciekawe czy przed wiekami, np. kiedy żona Mieszka I spodziewała się narodzin potomka także było duże poruszenie? Czy książę dostępnymi środkami o swoim szczęściu informował poddanych oraz innych władców?

To było kiedyś, a my wróćmy do czasów nam współczesnych. Dziś więcej mówi się o zabijaniu nienarodzonych dzieci, niż o oczekiwaniu na ich przyjście na świat. By nie straszyć ludzi proceder określono mianem słowa "aborcja", a zbrodnię zredukowano do poziomu zabiegu wykonywanego w gabinecie lekarskim. Całość przypieczętowuje demokratycznie wybrana władza legalizując „przerywanie ciąży”.

W czasie kiedy różnego typu środowiska pracują by społeczeństwa uwierzyły, że zabicie dziecka nienarodzonego jest tym samym co wyrwanie spróchniałego zęba, osoby broniące życia są delikatnie mówiąc nielubiane. A dosłownie persona non grata. Ale nie w ostatnim tygodniu. Ludzie oczekują narodzin dziecka! Czyżby cała praca lobby aborcyjnego legła w gruzach?

Jeszcze kilka dni temu Wielka Brytania mogła być stawiana za wzór nowoczesności. Na Wyspach rocznie zabijanych jest 200 tys. dzieci nienarodzonych, choć poprawnie należałoby napisać w Wielkiej Brytanii rocznie wykonuje się 200 tys. „legalnych” aborcji.

Szok! Z państwa „pro–choice” wychodzi iskra „pro–life”. Wszak chodzi o Royal Baby, ale przecież wszyscy ludzie mają takie samo prawo do życia. Dziwić więc może, że nawet najbardziej zagorzałe feministki nie protestują wobec szału wokół oczekiwania na narodziny dziecka Kate i Williama.

Media, które jeszcze wczoraj były za aborcją dziś są za życiem. O co chodzi? Niewiadomo? Jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o… pieniądze.

Agata Bruchwald
fot. sxc.hu

 

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną