Lemingom wciąż za mało KASY!
W jednej z gazet dla lemingów czytam tak: „Trzynasta pensja to relikt, który trzeba zlikwidować”. Dużymi literami, na czołówce. Małym druczkiem z kolei, na jednym z portali informacyjnych niepozorna wzmianka, że Ewa Kopacz zasłużyła na 45 tyś zł. nagrody! Podobne premie dostaną zresztą także wicemarszałkowie.
Bez pisemnego uzasadnienia, bez mrugnięcia okiem Prezydium Sejmu dostanie łącznie blisko 250 tyś zł nagrody! To sporo, jak za jeden rok pracy. Tym bardziej, że politycy partii rządzącej zachęcają do zaciskania pasa...
45 tyś zł. nagrody wicemarszałkowie przyznali Ewie Kopacz. Z kolei Ewa Kopacz, niejako w dowód wdzięczności za ten gest odwzajemniła się premiami dla pięciorga wicemarszałków Jej zastępcy: Cezary Grabarczyk (PO), Marek Kuchciński (PiS), Wanda Nowicka (Ruch Palikota), Eugeniusz Grzeszczak (PSL) i Jerzy Wenderlich (SLD) dostali 40 tyś zł.
Środki na premie wypłacono z funduszu nagród. Na pytanie dziennikarki o motywy przyznawania nagród padła wymijająca odpowiedź: - Dzisiaj wypełniłam tylko swoją rolę, którą Sejm mi polecił.
Marszałek Sejmu argumentowała, że Polski Parlament jest nie tylko miejscem stanowienia pracy, ale także zakładem pracy. Ewa Kopacz zaznaczyła, że jako szef tego zakładu ma prawo nagradzać i karać swoich podwładnych.
To nie pierwsza tak głośna sprawa związana z przyznawaniem wysokich nagród finansowych członkom Prezydium Sejmu. W 2010 oraz w 2011 roku członkowie tego gremium uzyskali nieco skromniejsze uposażenie: dla marszałka Sejmu - obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego - 22 tys. zł, dla wicemarszałków Ewy Kierzkowskiej (PSL) i Stefana Niesiołowskiego (PO) po 50 tys. zł, Jerzy Wenderlich (SLD) i Marek Kuchciński (PiS) otrzymali po 36 tys. zł. Grzegorz Schetyna (PO) - za kilka tygodni sprawowania funkcji Marszałka Sejmu latem 2010 roku - otrzymał 36 tys.
Najbardziej komiczne dziś wydaje się ówczesne tłumaczenie Marszałka Schetyny, który mówił, że te nagrody zostały przyznane: „tym, którzy ciężko pracowali po katastrofie smoleńskiej".
Jak „ciężko” pracowali Marszałek i Wicemarszałkowie, pozostawiam bez komentarza. Warto jednak zapytać, czy uposażenia bliskich współpracowników wysokich rangą urzędników państwowych nie rosną w zbyt zastraszającym tempie?
Jeśli przyjąć, że urząd państwowy, to – jak mówi marszałek Ewa Kopacz „zakład pracy” - przypomina mi się afera w spółce Elewarr, kiedy okazało się, że uznaniowe (sporej wielkości) dodatkowe pensje, odprawy i nagrody przyznawano ludziom, którzy nie powinni w ogóle zajmować stanowiska w Zarządzie czy Radzie Nadzorczej.
Należy jednak pamiętać, że Rada Ministrów od kilku lat zapowiada likwidację dodatkowych świadczeń, tzw. trzynastek, bo – jak tłumaczy – nie mają charakteru motywacyjnego. Głosy takie pojawiają się ostatnio co raz częściej. Czy „trzynastki” zastąpią nagrody? Bo niewątpliwie, ogromną motywacją do pracy jest ogromna nagroda pieniężna...
Michał Polak
fot. Ewa Kopacz, www.sejm.gov.pl, Krzysztof Białoskórski
Źródło: prawy.pl