Ikona założycielska III RP spada z piedestału.
Pomnikowa świętość Lecha Wałęsy, który własną legendę starannie kreował, nie rozstając się nawet z Matką Boską w klapie, od dawna była kwestionowana. Jego koledzy ze Stoczni Gdańskiej, na których przez lata donosił, mieli już jego agenturalną przeszłość czarno na białym, gdy otrzymali z IPN status pokrzywdzonych i pseudonimy denuncjatorów. Co do „Bolka” nie mieli wątpliwości. Zarówno Józef Szyler jak i Henryk Jagielski mówili wprost: „Bolek” to Wałęsa, bo tylko jemu mówili o pewnych sprawach i zamiarach, które wróciły do nich bumerangiem z denuncjacjach SB. W chwili politycznego przesilenia, gdy po realizacji ustawy lustracyjnej w 1992 roku (pomysł lustracji zgłosił w Sejmie Janusz Korwin Mikke) Wałęsa – wówczas prezydent RP - otwierał listę agentów listy Macierewicza, spanikowany wrzucił do PAP dwa komunikaty, przyznając się, że raz czy dwa razy „coś podpisał”. Natychmiast jednak oświadczenia wycofał, wybierając inny wariant. „Nocną zmianę”, czyli obalenie głosami swoich ludzi rządu Jana Olszewskiego, który sejmową ustawę wykonał. To było ścięcie posłańca za to, że przyniósł złą nowinę.
Dotychczasowe „rewelacje”, które wyciekły obecnie z teczki Kiszczaka nie są właściwie niczym nowym, oprócz oryginału (wiele wskazuje na to, że to nie jest fałszywka) deklaracji Wałęsy przystąpienia do współpracy z SB 14 grudnia 1970 roku . O okresie kolaboracji Wałęsy z bezpieką do czerwca 1976 roku mówił parę lat temu m.in. prof. Paczkowski, a ksiązki Cenckiewicza i Gontarczyka, którzy z pietyzmem przebadali zawartość dostępnych w IPN materiałów i je opublikowali, tylko to potwierdziły. Zachowało się dotąd dwadzieścia jeden donosów i pokwitowania odbioru pieniędzy. Co wyniknie z materiałów operacyjnych- zobaczymy. Jeden z ubeków, mówił w filmie „TW Bolek”, że Wałęsa zarabiał w stoczni tysiąc złotych, dodatkowe dwa tysiące pobierał od SB. I przysięgał na krzyżyk nie zdradzić współpracy z SB.
Nie on jeden donosił, nie jeden brał pieniądze. Nie on jeden został w grudniu złamany, po masakrze robotników, do których otworzono ogień. To była ekstremalna sytuacja, a Wałęsa miał już wtedy czwórkę dzieci. Oczywiście, że ludzi odrzuca, gdy czytają w materiałach, że „Bolek” najpierw nawoływał kolegów do protestów, wywołując zamierzoną przez siebie reakcję, a następnie na nich donosił. Pewnie, że im szkodził, zostali wyrzuceni z pracy, szykanowani. W połowie 1976 roku TW „Bolek” już jednak tak silnie wymigiwał się od kablowania, że SB skreśliła go z listy współpracowników. I na tym mogłaby się zakończyć historia TW „Bolka’. Ale czy się skończyła? Wątpliwe, przecież Wałęsa nie wycofał się w pokorze z życia publicznego. Dopiero potem zaczął grać sztandarową postać i stanowić logo polskiej transformacji. Czy był sterowaną marionetką? Trzeba by wiedzieć.
Dalej dokonuje się już bowiem historia nie spisana w aktach, albo te notatki dopiero wypłyną. Swoją drogą, ciekawe; dlaczego późniejszy premier Mieczysław Rakowski zdeponował swoje wspomnienia nie w kraju, lecz w USA? Dlaczego Mieczysław Jagielski, ówczesny członek KC PZPR, sygnatariusz Porozumienia Sierpniowego wywiał do Ameryki? Przypadek?
Jestem pewna, że jednak nawet gdyby dalsza historia uwikłania Wałęsy nie została spisana, tamta współpraca musiała rzutować na dalsze jego losy, przecież mieli go w garści. A co za tym idzie- firmował model neoliberalnych przemian w Polsce, których był ,poniekąd, współtwórcą i beneficjentem. Oczywiście, pozwoliło to mu żyć na określonych nie przez siebie warunkach. Ale za to, jak pączek w maśle.
Wiele pytań pozostaje dotąd bez odpowiedzi. Dlaczego podczas swojej prezydentury wzmacniał „lewą nogę”- musiał? Dlaczego był przeciwny zakazaniu przez rząd Olszewskiego tworzenia polsko- sowieckim spółek joint venture na terenie b. baz ZSRR w Polsce i wyprowadzeniu wojska radzieckich z naszego kraju ?Też musiał? Do awantury na ten temat doszło między gabinetem Olszewskiego, a Wałęsą, podczas pobytu Wałęsy w Moskwie. Oj działo się wtedy…Wałęsa wiedział już wówczas od Andrzeja Milczanowskiego, że materiały agenturalne TW „Bolek” są w posiadaniu KGB. Mógł mieć więc w Moskwie miękkie nogi.
Wałęsa – nasze „dobro narodowe”- nigdy się oficjalnie do współpracy z SB nie przyznał. Miał na to ponad ćwierć wieku. Do tej pory zaprzecza. Internauci coraz częściej domagają się telewizyjnej debaty z udziałem Wałęsy i historyków, których publicznie niszczył. Warto też przypomnieć, że za książkę Pawła Zyzaka, będącą publikacją jego pracy magisterskiej o Wałęsie, Uniwersytet Jagielloński był szykanowany przez Tuska. . Ludzie chcą się dowiedzieć, czy III RP jest bękartem po komunie. Czy to dziwne? Mamy okres Wielkiego Postu, najlepszy moment do rachunku sumienia. Wicepremier Gliński apeluje: „Panie Prezydencie, Polacy panu wybaczą”.
Nie można budować nowej Polski na fałszu. Już nas robiono w bambuko, wmawiając, że Kiszczak „to człowiek honoru”. Nie może być tak, że generałowa zrobiła to, czego nie udało się zrobić przez 27 lat. Litości!!! Bo, jak napisał jeden z internautów, „Po kelnerach i poetce czas na babcię klozetową”.
Alicja Dołowska