Nie-boski Stefan Niesiołowski...
Niekwestionowany rozdygotany król piekielnego jazgotu, porykujące polskie tsunami, ofiara chronicznej nerwicy, opętany wyznawca sekty Kaliguli, nadpobudliwy oszołom, męczennik głupoty, łódzki prezenter dyskoteki nienawiści, rezydent szubrawców i samosądu, żałosny i beznadziejny bywszy patriota, dziś partner w tandemie Palikota. Władca bełkotu, jednak jakby wybrał milczenie, mógłby sprawiać wrażenie męża stanu.
Gwiazda betlejemska i GPS mordercy Ryszarda Cyby i innych cyngli tankujących pianę nienawiści w swoje puste zbiorniki umieszczone tam, gdzie powinien być ludzki mózg. Można powiedzieć, że Cyba, były członek PO, był parafianinem sekty nienawiści Niesiołowskiego i Palikota. Cyba, który jak pamiętamy po skopanej robocie, dostał dożywocie.
Przeciętny mieszkaniec kraju nad Wisłą kojarzy Niesiołowskiego z twórcą turbiny zielonej energii, obfitą, urodziwą pianą na ustach, oślinionym starszym facetem z dzikim obłędem w oczach. Kiedy rozpoczyna swoje seanse nienawiści i rozpala swoje rozklekotane buldożery, część ludzi ucieka za kurtynę wstydu i zażenowania.
Więc to jest poseł polskiego Sejmu? Czy to jest tyko zły sen? Czy wygrał kasting na najbardziej opryskliwego chama w powiecie? Inaczej mówiąc „elita”, poseł Ziemi Lubuskiej, biolog, a nawet nauczyciel. Jest pulsującą gwiazdą wielu dezinformacyjnych programów TV i radia, dla wielu odbiorców, zastępuje konieczną rozbudzającą filiżankę kawy.
Chamstwo, podłość, pogarda, jad, zaszczuwający język i wszech uderzająca nienawiść do politycznych przeciwników, oto co po latach doskonalenia dumnie wnosi on do polskiego dyskursu i kultury politycznej. Swoisty pasztet dla historyków. Niesiołowski wdrapując się zuchwale na wyżyny nienawisci, próbuje stanąć na wysokości partyjnego zadania, ale biedny im wyżej się wspina, tym bardziej odsłania widzom swoje uniesione odsłonięte siedzenie. Zaiste nie jest to łatwy widok, czy ktoś może mu o tym powiedzieć?
I pomyśleć, tak dobrze się zapowiadał, w młodości nawet patriotyczny bojowiec (jego Bezdany, to napad na ekspedientkę z kasą w 1968 r. w Łodzi), dziś ciągle mu się wydaje, że ma autorytet, a on ma tylko miejsce przy korycie. Jako młody człowiek chciał służyć idei Niepodległej i przepotwarzając się w smoka wawelskiego w Poroninie planował opluć ogniem pomnik Lenina i uczynić go następnym kuriozum w Kosmosie, oczywiście po piesku Łajce. W śledztwie sypał równo, zaczynając od również aresztowanej narzeczonej, której następnie się oświadczył. Trudno, młody, głupi, ale stary i też... Swoją cnotę bojownika oficjalnie utracił w bolkowym lustracyjnym zamachu stanu w czerwcu 1992 r., przechodząc na stronę nieczystej mocy, odtąd służy jako chuligan, głównie do wszczynania bójek z opozycją, jako zasłona dymna Tuskowych kłopotów.
Pewnie jako biolog, niejednokrotnie był świadkiem procesu wyłaniania się z larwy różnego rodzaju szkaradztwa, więc jedno osobiste przeobrażenie więcej wiosny nie czyni. Wtedy właśnie nagle oświecony Pan Stefan wyrwał się z objęć prawicowego, idiotycznie patriotycznego Ciemnogrodu i już jako ulubieniec wpadł w ramiona głównościekowych mediów okrągłostołowych. I tak oto Stefek Nienawistnik, herbu Burzliwa Ślina, od tamtego czasu, na ludzką godność swoje niecne zaplecze wypina. Niesiołowski kojarzy się z kombinacją nieświętej trójcy: cmentarną hieną, jadowitym padalcem i tzw. tchórzem i jest chyba ostatnim dziełem słynnego radzieckiego „uczonego” biologa Trofima Łysenki...
Porywczy i niewybredny poseł używany przez rządzącą ekipę do zadań specjalnych (temu dokopać, tamtą obedrzeć z godności) nie został przez Tuska skierowany na rekonwalescencję do wiadomej instytucji, ale do Instytutu Myśli Państwowej dla wsparcia Wora Giertycha i Pinocheta Kamińskiego. Chłopaki jak komandosi, otrzymali zadanie zdestabilizowania odradzającej się prawej strony sceny politycznej, tak aby przedłużyć życie obecnemu układowi politycznemu.
Mimo tego jeszcze w 2008 r. Niesiołowski twierdził:
Pan Roman Giertych jest politycznym trupem, a ja w prosektorium nie pracuję!
Jednak wiedziony frajdą politycznej nekrofili (?) Niesiołowski odmeldował się w prosektorium, tylko niejako cichcem. Widziano go przy oddychającym ciągle Giertychu, więc sprawa cuchnie. Dlaczego otwarcie nie przyznał się do swoich ciągot, może dorabia tam na czarno?
Przyzwyczajenie drugą naturą, mówi stare łacińskie przysłowie i kto pluje żyletkami, czasem nieopatrznie coś tam przełknie. Tak więc i komandosi broniący władzy się mylą, Palikotowi zachciało się aborcji Wandy Nowickiej, a Niesioł wyreżyserował słynną obronę „córuni” w obsadzie Agnieszki Holland. W salonie nastąpiła chwila konsternacji, ktoś wreszcie zapalił światło i ukazał się cham (ten sam...).
A może były wybitny działacz ZChN-u, wraca rzeczywiście na stare prawicowe, patriotyczne i chrześcijańskie pozycje? Poczekajmy jak jutro przeprosi Ewę Stankiewicz, generałową Ewę Błasik... Może przypomniał sobie przykazania i normy Boże (o lesbijkach też) i już tak dalej pluć nie może? Mogła go dotknąć jedna z biblijnych słynnych plag. Wyschła mu ślina... Jeśli tak, to aby tylko biedaczek nie pobiegł (uzależnienie) do mediów ściekowych, nachlipać się mowy nienawiści i oby nie odzyskał na nowo swojej formy...
Marszałku z pod Poronina, starych patriotycznych grzechów się nie zapomina... Pan marszałek jak wiemy tragicznie zapadł na agresywną formę międzynarodowej, zagranicznej choroby zwaną też swędzeniem rydzykowym, która objawia się obfitym pluciem, zianiem para-wawelskim smoczym ogniem i okresowymi napadami wścieklizny. Jest zawsze jednak nadzieja (u ludzi wierzących), że Pan Stefan trafi wreszcie na swojego farmaceutę (ciało), czy też księdza (sumienie)...
Panie pośle rozumię, że cnotę można stracić przez głupotę, ale osobistą godność? Wtedy tylko cynizm może imitować husarską zbroję, czy kuloodporny śliniaczek. Wydaje mi się, że bez IPN-u tego nie rozbieriosz... Ma Pan oczywiście potencjał na przemianę, w 2001 r. mówił Pan o PO, że to wielka mistyfikacja, świecące pudełko, nowe wydanie Polskiej Partii Piwa...
Wracając do osławionej „córuni” Holland, reżyserka w odwecie zapowiedziała opuszczenie kraju, więc chyba podąży tą samą drogą co rozum Niesiołowskiego, który też go opuścił. Niesiołowski na starość traci węch, zaczyna gryźć swoich. Facet wyraźnie ma kłopoty, w szale, w amoku, przyśpiesza kroku, ostrzeliwując śliną przedpole, trafia w swoich pachole, mówiąc o zgrozo prawdę! Więc może jednak pokój bez klamki...
Powinien mieć się na baczności, jeżeli dalej będzie narażał się Holland, to ona może łatwo go załatwić nakręcając historię jego romansu z Panią Królikowską, musi uważać. To byłoby kasowe kino! Człowiek w stresie robi jednak różne pomyłki, może na przykład narazić się okrągłostołowym ogrodnikom, wyrwać „stokrotkę”, czy innego kwiatuszka z ekranu... Może więc już lepiej niech bierze te swoje proszki...
Czy po ostatnich piruetach Niesiołowski dalej może liczyć na poparcie wyborcy Ziemi Lubuskiej, a może jednak jego atrakcyjność wzrośnie? Słyszałem rozmowę dwóch konstruktorów maszyn rolniczych, zachwyconych polem rozprysku posła, jeśli prototyp da się powielić, facet może być warty majątek!
Jedna ostatnia myśl. Może on jednak jest demokratą, powiem więcej: patriotą i postępuje w ten obrzydliwy sposób, obrażając wszystkich zacnych ludzi, tak aby obudzić Naród. Może jest nieśmiałym Konradem Wallenrodem?
Pisząc o Panu starałem się zachować umiar. Na dowód tego przytoczę jak określa Pan innych: lump, swołocz, bezmózgowiec, psychopata, dureń, nienawiść zalewa mu mózg, chamski rechot, obrzydliwy, załgany, hipokryta, zakłamany do szpiku kości, karły moralne, warchoły i wichrzyciele, kłamie i bredzi, , klaun polityczny, hołota, motłoch, nikczmny dureń, obrzydliwy nieuk, amant od siedmiu boleści, psychopata, ćwok, lump...
Sam Pan widzi, to naprawdę wyższa szkoła jazdy, co prawda może na żółtych papierach ...
Jacek K. Matysiak
fot. Internet
Źródło: prawy.pl