Okładka Newsweeka to brak szacunku dla dzieci
Tomasz Lis jako redaktor naczelny "Newsweeka" jako jedną z głównych linii programowych tygodnika przyjął krytykę Kościoła katolickiego i duchowieństwa. Szkoda, że tym razem kosztem dzieci. Okładka ostatniego numeru jest skandaliczna. Uderza tak naprawdę w dziecko jako istotę niewinną i dobrą.
Media powoli, ale skutecznie od dłuższego czasu tabloidyzują się. I nie dotyczy to tylko serwisów internetowych typu lifestyle jak np. Pudelek.pl, ale także chcących uchodzić za poważne i kształtujące poglądy Polaków tygodników opinii. W natłoku informacji w mediach drukowanych, by dziś wybić się, trzeba przyciągnąć czytelnika okładką. Obecne punkty sprzedaży prasy zamieniły się w wielkie salony prasowe, które przypominają supermarket medialny. Tytuły i okładki krzyczą do nas niebanalnymi, odważnymi sformułowaniami, a odpowiednio dobrane zdjęcia na okładkę mają przyciągnąć tych najwybredniejszych, skupić ich uwagę i skłonić do zakupu gazety.
Nic więc dziwnego, że nawet czytelnik szukający nie tylko szybkich newsów, ale chcący przeczytać jakąś głębszą analizę otaczającego świata, spotyka się dziś z okładką, która nie tylko nie posiada głębi przekazu prezentowanych treści, ale wywołuje emocje tuż przed lekturą tekstu podobne do takich jakie nam serwują okładki dzienników typu Fakt czy Super Express.
W tym tonie Tomasz Lis - dziennikarz, który jak można zaobserwować - w dalszym ciągu jest przekonany, że ma wizję swojej pracy jako misji zdecydował się jako redaktor naczelny na umieszczenie na okładce Newsweeka graficznie spreparowanego zdjęcia, na którym głowa dziecka - małego chłopca umiejscowiona została na wysokości bioder księdza w sutannie, co sugerowałoby w domyśle seks oralny osoby duchownej z nieletnim chłopcem, czyli pedofilię w Kościele Katolickim.
Nie chcę rozwodzić się na tym tekstem, ani problemem czy oskarżeniami wobec księży o pedofilię. Moim zdaniem zjawisko to jeśli występuje w jakikolwiek sposób w Kościele katolickim powinno być po trzykroć napiętnowane i nie ma co na ten temat deliberować, zamiatać sprawy pod dywan czy licytować się skalą zjawiska. W końcu napisano w Piśmie Świętym: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili."(Mt 25,40).
Ważniejsza moim zdaniem jest okładka i użycie wizerunku dziecka w sposób jaki to przedstawiono. Nie zawaham się stwierdzić, że taka okładka zawiera w sobie agresję i przemoc wobec dzieci. Nie słowną, nie fizyczną, ale psychiczną. Czy Tomasz Lis choć przez chwilę jako ojciec zastanowił się, że tę okładkę mogą zobaczyć jego dzieci - co poczują i jak zareagują? Czy okładka, która wyraża brak szacunku do dziecka jako takiego nie oburza także jego żony, Hanny Lis? Pytanie czy godność dziecka, która na tym zdjęciu została naruszona Tomasz Lis ma za nic na tyle, że zdecydowałby się by zamiast chłopca na tym zdjęciu była jedna z jego córek? I to nawet po graficznych przeróbkach?
Z problemem pedofilii trzeba walczyć zdecydowanymi środkami, a problem pedofilii w środowiskach, które mówią o rodzinie, małżeństwie i miłości do dzieci należy bezwzględnie wypalić rozgrzanym do białości żelazem, choćby to był tylko jeden przypadek. Ale po co mieszać w to w tak skandaliczny graficznie sposób nic nie winne i dobre z natury dzieci?
Tylko zapiekły we własnych fobiach siepacz ideologicznego sporu światopoglądowego, jaki dziś możemy obserwować w Polsce może wykorzystać bez skrupułów do tego dzieci. Czy jest nim Tomasz Lis? Decydując się na taki krok pokazał, że wszystko na to wskazuje.
Nie mieszajmy - w ten chciałby się powiedzieć "tylko graficzny" sposób - dzieci do sporów i walk światopoglądowych w świecie dorosłych, szczególnie, gdy to one są ostatecznymi ofiarami zbrodni, o których dyskutujemy.
Założę się, że ten spór o artykuł w Newsweeku skończy się i zogniskuje na Kościele katolickim i udziale księży w czynach pedofilii czy ogólnie na "ataku na Kościół", podczas gdy w mniejszym stopniu dyskusja dotyczyć będzie kwestii jak zlikwidować pedofilię, by dzieci nie cierpiały najgorszych katuszy fizycznych i psychicznych. Bo przecież tak naprawdę ostatecznie o nie tutaj chodzi.
Czy taka refleksja jest możliwa? Trudno powiedzieć. Problemu zjawisk towarzyszących szerzeniu się pedofilii jak np. dostępności wszechobecnej pornografii nikt nie chce poruszać. Kryje się za nimi jakaś podejrzana zmowa milczenia. Naukowo zaś potwierdzona przez wielu lekarzy i psychiatrów teza, że promowanie homoseksualizmu jest jedną z przyczyn nasilenia się zjawiska pedofilii spotyka się z pukaniem się w czoło i odsyłaniem zwolenników tej teorii właśnie na leczenie psychiatryczne.
Jedno jest pewne w tym sporze na temat tekstu i okładki z Newsweeka - księża, Kościół katolicki będzie się bronił. Ma do tego środki i zasoby. W jego imieniu wypowie się też rzesza polityków, publicystów i wiernych. A kto wypowie się w imieniu tego dziecka na okładce, którego godność została na niej podeptana?
Miejmy więc nadzieję, że jeśli zabraknie refleksji o dobru dziecka, to chociaż zastanowienie przyjdzie Tomaszowi Lisowi nad tym co zrobił. Być może zareagują także stowarzyszenia dziennikarskie, Rada Etyki Mediów czy różne fundacje pomocy dzieciom, a może nawet Rzecznik Praw Dziecka.
Paweł Zbrojewicz
Źródło: prawy.pl