PiS atakuje narodowców, a teraz Kukiza i zmieleni.pl
Kiedy organizatorzy zeszłorocznego Marszu Niepodległości zapowiedzieli tworzenie w całej Polsce struktur Ruchu Narodowego najmocniej i z dość jednoznacznym przesłaniem zareagowali politycy i publicyści związani z główną partią opozycyjną.
Zaczęły się od średnio udanych porównań z arsenału „Gazety Wyborczej” o antysemickiej, nacjonalistycznej i prorosyjskiej tradycji przedwojennej endecji, która za sprawą młodych narodowców może wrócić do publicznego dyskursu. Tym ostatnim, całkiem poważnie, co niektórzy zarzucili nawet bycie moskiewską agenturą.
Robert Winnicki: Sakiewicz i narodowcy >>
Prężenie muskułów i dyskredytacja narodowców trwała do 13 grudnia ubiegłego roku. Tego dnia bowiem partyjny aktyw PiS zwołał manifestację, która miała być pokazem siły i sprawności organizacyjnej partii Jarosława Kaczyńskiego. Pokazaniem, kto z ponad stuosobową reprezentacją na Wiejskiej oraz trzydziestoma milionami subwencji rocznej, wiedzie prym w obozie negującym III RP.
Porównanie z niezależnymi obchodami 11 Listopada wypadło jednak dla PiS blado. Zarówno pod względem frekwencji, jak i medialnego zaistnienia. To też przez kilka tygodni, na skutek prawdopodobnej traumy, „obsikiwanie”, traktowanej przez tę formację narodowej konkurencji, ustało.
Niedawna zapowiedź liderów Ruchu o zwołaniu na maj kongresu w Warszawie oraz kolejne doniesienia o ich intensywnej pracy w terenie, spowodowały powtórną aktywizację PiS-owskiego aparatu.
Znowu odezwały się głosy polityków oraz dziennikarzy i publicystów mediów blisko związanych z tą partią. Wróciły stare argumenty, wzbogacone o zarzuty rozbijania głosów na prawicy.
Nikt z ich autorów nie wspomniał ani słowem o drodze do nikąd, którą konsekwentne kroczy partia z Nowogrodzkiej. Drodze do samoizolacji, zamykania się wyłącznie wśród swoich. Od dziesiątego do dziesiątego. A co za tym idzie brakiem oferty skierowanej do nieodległych, by rzec pokrewnych, środowisk centroprawicowych. Od 2010 roku odeszli ludzie tworzący dziś PJN Pawła Kowala i Solidarną Polskę Zbigniewa Ziobry. Powrócił za to tylko, w roli syna marnotrawnego, lider bez partii - Marek Jurek.
Tymczasem rosnąca, poszukująca nowej formuły grupa młodych ludzi, kontestująca układ „okrągłego stołu”, zamiast oferty możliwego współdziałania, została potraktowana, jako największy wróg. Większy od Palikota z Kwaśniewskim, Środą, Grodzką, Biedroniem i feministkami.
Przy okazji dyskredytowania środowisk na prawo od partii Jarosława Kaczyńskiego, dowiedzieliśmy się z ust jednego z prominentnych publicystów „obozu patriotycznego”, że najważniejsze jest to „by w Polsce wybory wygrało Prawo i Sprawiedliwość”.
W tę narrację wpisuje się przekaz z ostatnich dni, jaki da się zaobserwować wśród polityków i medialnego zaplecza głównej partii opozycyjnej.
JOW - zmieleni zmielą mielących? Rzecz o zmieleni.pl >>
Obok narodowców pojawił się już w ich umysłach nowy wróg. Jest nim inicjatywa gdańskiego spotkania niezadowolonych, jako wspólne przedsięwzięcie „Solidarności” Piotra Dudy i JOW-owskich „zmielonych.pl” Pawła Kukiza.
Swoje pióro uruchomił przyboczny Jarosława Kaczyńskiego Krzysztof Czabański. W tygodniku „W sieci” postraszył swoich możliwością rozbijackiej roboty wrogich sił, dążących do wyeliminowania z gry lidera PiS. To ma być wielki, tajemny plan, z udziałem służb polskich i niepolskich. Swoje role grają już młodzi „rozbijaccy” narodowcy, a z niedawnej lektury na portalu polityce.pl wiemy, że wspierać ich za chwilę będą „niezadowoleni” z Kukizem i Dudą na czele.
Jak? Sukces zwolenników JOW-ów to zdaniem Czabańskiego - utrwalenie dominacji Palikota, SLD i PO. A jak należy wnioskować – pozostawienie obecnej proporcjonalnej ordynacji sejmowej – to zdaniem byłego szefa Polskiego Radia, szansa na zmianę rządzącego układu. Zmianę, która ma dokonać … PiS.
Staniszkis - w PiS potrzebna zmiana generacyjna. Na Klejnowską? >>
Bo formuła dużej koalicji prawicy, a zatem narażenia się przez to na kontakt nacjonalistami i agenturą nie wchodzi, więc konsekwentnie w grę. Nie mieści się w umysłach „niepokornych”. Jeśli sanacja to tylko w definicji autorstwa Adama Hoffmana „IV RP minus Ziobro”.
A tymczasem mimo coraz bardziej widocznego niezadowolenia z rządów Donalda Tuska w końcówce zimowego sezonu PiS ma poparcie niższe od osiągniętego w wyborach 2011 roku. Przekłada się to w przyszłym Sejmie na amputację około jednej czwartej klubu.
Zapowiedzi zdobycia dwudziestu mandatów w przyszłorocznych wyborach do PE brzmią dziś w ustach polityków PiS, potwierdzonych piórem jednego z publicystów „Do rzeczy”, jak przedwczesne prima aprilis. PiS może co najwyżej wygrać wybory … na prezydenta Radomia i zdobyć większość w jednym z szesnastu sejmików (Podkarpacie).
SKANDAL! Lipiński w "Wyborczej": Nie chcę narodowców na 13 grudnia >>
To ostatni moment, żeby główna partia opozycyjna, w osobach jej liderów, doradców i oddanych dziennikarzy, dokonała trzeźwej oceny sytuacji. Jeśli narodowcy i „lista Kukiza” odniosą mały sukces za rok, PiS może zacząć dryfować w kierunku znanym nam już z końcówki „dokonań” AWS Jerzego Buzka.
Potem pozostanie już tylko partia bez posłów, ale z majątkiem (Srebrna). Stanowisk administratorów powierzchni użytkowej starczy tylko dla najwierniejszych weteranów z Porozumienia Centrum.
Wanda Grudzień
fot. Dominik Różański/prawy.pl
Źródło: prawy.pl